Wygrał z rakiem, zagra w Polsce
Był bliski śmierci, ale dostał od życia drugą szansę. Na dniach przyjedzie do Polski promować swój najnowszy album.
Mowa o słynnym DJ Vadimie, który na trzech koncertach w naszym kraju będzie promował wydaną właśnie płytę "Can't Lurn Your Imaginashun". Pochodzący z Rosji, ale mieszkający w Londynie artysta wystąpi 13 stycznia we Wrocławiu (Bezsenność), dzień później w Poznaniu (W Starym Kinie), a 15 stycznia w Warszawie (Capitol).
Kilkanaście ostatnich miesięcy było dla Vadima prawdziwym koszmarem. W zeszłym roku ojciec artysty niemal oślepł, matka na skutek kryzysu była o krok od straty własnego domu, żona Yarah Bravo ciężko zachorowała, a u niego samego latem zdiagnozowano raka oka.
"Myślałem, że umrę"
W rozmowie z INTERIA.PL Vadim opowiedział o swojej chorobie:
- Miałem raka w 2008 roku. To był dla mnie bardzo trudny okres. Myślałem, że umrę. Poważna sprawa. Ale nie umarłem, udało mi się przezwyciężyć raka. Poczułem, jakbym dostał od życia drugą szansę. Dlatego płyta brzmi optymistycznie, bo ja - po tym, przez co przeszedłem - jestem pozytywnie nastawiony do życia - powiedział DJ Vadim.
- Jeżeli przeżyje się taką chorobę, to gruntownie zmienia twoje spojrzenie na życie. Zaczynasz sobie zadawać pytanie: Kim jestem? Co robisz? Co jest dla ciebie ważne - dodał.
"Can't Lurn Your Imaginashun" rzeczywiście pulsuje pozytywnymi bitami. Jednym z najlepszych utworów na płycie jest numer "Soldier", z którym wiąże się zabawna historia:
- To ulubiona piosenka mojej mamy. I ona kategorycznie stwierdziła, że powinienem ją przekazać brytyjskiej armii. Chciała, by ten utwór zachęcał młodych ludzi do wstępowania do armii. W ogóle nie zrozumiała, o czym tak naprawdę jest ta piosenka - śmieje się DJ Vadim, zadeklarowany pacyfista i przeciwnik wojny.
"Zjem mój kapelusz"
Na płycie zaśpiewał między innymi wokalista Sammy, którego DJ Vadim poznał w szczególnych okolicznościach:
- Pewnego razu grałem trzy koncerty w Londynie pod rząd i on zadeklarował w internecie, że pojawi się na wszystkich. Odpowiedziałem mu, że jeżeli tak się stanie, to ja zjem mój kapelusz. Przyszedł na wszystkie trzy... (śmiech). Ostatecznie nie zjadłem kapelusza, ale podrzuciłem go po koncercie do domu. Już w samochodzie Sammy zaczął śpiewać. Był niesamowity, naprawdę niesamowity. I w ten sposób dostał pracę - artysta wspomina ze śmiechem.
"Polska nas nie zapomni"
DJ Vadim gra rocznie blisko 180 koncertów. Zapytaliśmy artystę, czy nie popada w rutynę. Stanowczo zaprzeczył i obiecał niespodzianki na koncertach w Polsce:
- Będą sztuczne ognie, magia. Będę lewitował, z głowy sypać mi się będą iskry. Co numer będziemy zmieniać kostiumy. Z kapeluszy będą wyskakiwać białe króliczki... Takie tam akcje. Po tych koncertach wasze życie już nigdy nie będzie takie same. To będą najbardziej niesamowite koncerty w historii Polski - zapewnia ze śmiechem artysta.
Na koniec zapytaliśmy Vadima o zaskakującą informację, którą można znaleźć na profilu artysty w serwisie Wikipedia. Jest tam napisane, że muzyk rezyduje w Port-au-Prince na Haiti, jednym z najniebezpieczniejszych miast na świecie:
- To bzdury. Nawet nigdy tam nie byłem. Nie wierzcie w to, co czytacie w internecie - zdementował i jednocześnie zaapelował artysta.
Artur Wróblewski
Zobacz teledyski DJ-a Vadima na stronach INTERIA.PL!