2013, czyli polski hip hop dalej w górę

Hip hop nad Wisłą ma się dobrze i w 2013 roku warto mieć go na oku - pisaliśmy na początku tego roku. Dziś doskonale widać, jak celna była to prognoza.

Paluch, Kękę i KaeN: Polski hip hop 2013
Paluch, Kękę i KaeN: Polski hip hop 2013 

Pisanie o polskim hip hopie to zadanie żmudne i trudne, bynajmniej nie z powodu kompromitująco niskiego poziomu rodzimych produkcji rap. Wręcz przeciwnie - czasy tak zwanego hiphopolo minęły bezpowrotnie, a jakość utworów bezpośrednio weryfikują słuchacze. Ci na żenujące produkcje, w czasach drugiego boomu polskiego rapu, który zauważamy w internecie, po prostu nie mają czasu. Chyba, że chcą sobie pokpić z wątpliwych wytworów pseudo hiphopowców.

Właściwie każdego dnia w serwisie YouTube pojawia się debiutujący albo też świetnie znany, ale wtajemniczonym znawcom rapowego podziemia, wykonawca, którego wideo bije rekordy oglądalności. I to rekordy nie tylko w hiphopowej kategorii. Często klipy anonimowych dla większości Polaków raperów oglądalnością (i przede wszystkim treścią) biją na łeb na szyję produkcję rzekomych gwiazdek polskiego show-biznesu.

Jak już wspomnieliśmy wyżej, na szczęście dla gatunku i rapowej kultury czasu szału na hip hop minęły, ci mniej autentyczni i mniej utalentowani wykonawcy naturalną siła rzeczy wykruszyli się. Została tylko stara gwardia, która wciąż trzyma się mocno i choć stojąc odrobinę z boku, jest potężną siłą także na komercyjnym rynku muzycznym w Polsce.

Wreszcie też zaczęto doceniać dokonania polskiego rapu sprzed lat. Na przykład nastawiony na ambitniejszą muzykę alternatywną katowicki OFF Festival od lat co roku zaprasza na scenę co najmniej jeden z polskich składów hiphopowych. W tym roku była to m.in. Molesta Ewenement, która w całości zaprezentowała legendarny dla polskiego rapu, ale i też współczesnej krajowej sceny muzycznej, album "Skandal".

Co chcemy przez to powiedzieć? To mianowicie, że młodzi raperzy nie muszą ślepo zapatrywać się w zagraniczne produkcje (co nie znaczy, że nie warto być czujnym na muzyczne trendy), kiedy na własnym podwórku mają co najmniej kilkanaście, jak nie więcej, rapowych arcydzieł. Płyt, którym upływ czasu przybił pieczątkę z napisem "klasyk".

W konsekwencji O.S.T.R., Peja, Tede, Sokół, Eldo, Pih, Don Guralesko, Vienio, Mes, Hemp Gru, czy Abradab, a także cała masa polskich klasyków, na których wymienienie miejsca by tu nie starczyło, dorobili się statusu dotychczas zarezerwowanego dla największych gwiazd polskiej muzyki rockowej.

Jednocześnie weterani coraz mocniej odczuwają na plecach oddech mniej znanych hiphopowców. Wystarczy rzucić okiem na liczoną w milionach odsłon oglądalność w serwisie YouTube klipów Palucha ("Bez strachu" ), Kękę ("Nigdy dość"), KaeN ("Kartka z pamiętnika" ) czy Sulina ("Jedna minuta"), by wziąć tych pierwszych z brzegu, ale też bardzo odmiennych stylistycznie, wykonawców.

Osobną kategorię stanowi fenomen Donatana. Fakt, że album "Równonoc" ukazał się jeszcze pod koniec zeszłego roku, ale prawdziwy wybuch popularności zjawiskowych produkcji Donatana zaobserwowaliśmy w trakcie ostatnich kilkunastu miesięcy. "Fenomen", "wybuch popularności", "zjawiskowość" - te wszystkie słowa wcale nie są przesadne. Niedowiarkom przytoczymy suche liczby: klip "Nie lubimy robić" ponad 21 mln odtworzeń, "Budź się" ponad 7 mln, "Słowiańska krew" ponad 4 mln, wreszcie najświeższe dokonanie hiphopowca "My Słowianie" (z Cleo) ponad 22 mln odsłon w cztery tygodnie po premierze. To już jest poziom Rihanny czy Justina Biebera!

Donatan i "Nie lubimy robić":

Drugim, równie wymierny wskaźnik popularności rapowych wykonawców, to wspomniana Oficjalna Lista Sprzedaży, czyli zestawienie najlepiej sprzedających się nośników muzycznych na polskim rynku.

"KęKę wśród największych polskich gwiazd!" - zatytułowaliśmy news, w którym informowaliśmy o znakomitym wyniku radomskiego rapera na OLiS. "Takie rzeczy", pierwszy album w dyskografii KęKę pojawił się w listopadzie na 3. miejscu zestawienia najlepiej sprzedających się płyt w Polsce. Była to wówczas najwyżej notowana nowość. Hiphopowiec z Radomia dał się wyprzedzić jedynie gigantom na polskim rynku: Edycie Bartosiewicz z albumem "Renovatio" i grupie Perfect z reedycją debiutanckiej płyty "Perfect" z 1981 roku.

W październiku na wysokim 2. miejscu zadebiutował album "Nowe światło", nagrany wspólnie przez raperów Miuosha i Onara. Co ciekawe, pod albumem polskich hiphopowców znalazła się płyta szalenie popularnej u nas amerykańskiej grupy Pearl Jam "Lightning Bolt".

Takich przykładów było więcej, skupiliśmy się na tych najświeższych.

Natomiast projekt Donatana "Równonoc" w ogóle "pozamiatał". Album zdobył status Diamentowej płyty, czyli osiągnął nakład ponad 75 tysięcy egzemplarzy! Jak na polskie warunki, to fenomenalne dokonanie.

Niezłe wyniki osiągnęli również tacy niekoniecznie znani przeciętnemu słuchaczowi muzyki hiphopowcy, jak Buczer, duet Słoń & Mikser, Mam Na Imię Aleksander, PMM, W.E.N.A., Non Koneksja, Hukos i Cira, Kali i Paluch, Kajman, Siwers, Szada, Bezczel.

Sporo ich, prawda? Takich wykonawców - na razie w internecie - jest jeszcze więcej i tylko czekają, by wypłynąć i coraz gwałtowniej dobijają się do bramy z napisem "gwiazdy polskiego hip hopu". Wystarczy siąść sobie wygodnie przed monitorem komputera i zanurzyć się w YouTube'a.

Dziś to właśnie sieć, a nie listy przebojów są od pewnego czasu wyznacznikiem tego, co w naszym rapie świeże i oryginalne. Radiowe i telewizyjne listy przebojów były dobre w czasach boomu na hiphopolo. Dziś w cenie jest autentyczność i niekonwencjonalność, a niekoniecznie wsparcie mainstreamowych mediów.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas