Monika Kuszyńska po Eurowizji 2015: Czuję dumę
10 punktów i 23. miejsce (na 27 krajów) w finale - to dorobek Moniki Kuszyńskiej na 60. Konkursie Piosenki Eurowizji w Wiedniu. Była wokalistka Varius Manx jest jednak zadowolona ze swojego występu.
Przypomnijmy: poruszająca się na wózku Monika Kuszyńska w czwartek (21 maja) awansowała do finału Eurowizji wykonując balladę "In the Name of Love". Na scenie towarzyszył jej mąż Kuba Raczyński (autor muzyki grał na fortepianie) oraz trzyosobowy chórek. W sobotnim finale ostatecznie zajęła 23. miejsce, zdobywając 10 punktów.
"Było to wyzwanie, któremu sprostałam najlepiej jak mogłam. Jechałam tam z nastawieniem, że mogę pokazać się w Europie i przy okazji powiedzieć coś sensownego do ludzi, dać im trochę dobrej energii, pokazać im, że można pokonać swoje słabości" - mówiła Monika Kuszyńska w wywiadzie dla Programu 1 Polskiego Radia.
Wokalistka nawiązała w ten sposób do hasła tegorocznej Eurowizji - "Building Bridges" ("budowanie mostów"). Dla niej samej występ był "wielkim fizycznym wyzwaniem".
"Przez ten tydzień, każdego dnia, dwa razy dziennie musieliśmy przepracować całe show, które później oglądaliśmy na koniec. Każda z tych prób wyglądała tak jak finałowe show, to że wytrzymałam to, jest wielkim sukcesem" - relacjonowała Kuszyńska swój pobyt w Wiedniu.
Choć sama Monika przyznała, że nie nastawiała się na awans do finału (początkowo bukmacherzy nie dawali Polsce szans, ich typy zmieniły się dopiero tuż przed samym występem w półfinale), to w jej głosie czuć rozczarowanie ostatecznym wynikiem. Wokalistka zwracała też uwagę na rozbieżności w wynikach głosowania telewidzów i jurorów poszczególnych krajów (gdyby uwzględniać tylko głosy widzów, Polska zajęłaby 15. miejsce).
"Wiem, że jest rozczarowanie, ale wiem, że Państwo wierzyli we mnie i czujecie, że ten występ był dobry. (...) to rzeczywiście przykre, chciałoby się ciut więcej tych punktów otrzymać" - powiedziała w radiowej Jedynce.