Terrorystów wojna z muzyką
89 ofiar pochłonął zamach na koncercie w hali widowiskowej Bataclan. To pierwszy atak islamskich terrorystów, kiedy to celem stał się obiekt ściśle związany z muzyką. Jednak fakt, iż pierwszy raz zaatakowano na koncercie, nie oznacza, że radykalni islamiści dopiero teraz postanowili wyplenić muzykę z ich obrazu idealnego świata. Próby zostały podjęte już dawno temu.
"To pierwszy raz, kiedy muzyka stała się bezpośrednim celem ataku terrorystycznego" - oznajmił Bono po zamachu w Bataclan. Trudno się z nim nie zgodzić. Mimo iż Al-Kaida w swoich manifestach często głosiła hasła antyzachodnie oraz, co ważniejsze dla tego tekstu, antymuzyczne, nigdy nie zdecydowała się ona na bezpośredni atak na koncercie lub innym wydarzeniu muzycznym. Tym razem było inaczej.
Radykalni wyznawcy Islamu nienawidzą muzyki, gdyż według ich interpretacji zabrania go szariat. Zresztą na Bliskim Wschodzie wojna o muzykę trwa już od jakiegoś czasu. Ekstremiści zakazali wszystkiego, co z nią związane m.in. w Mali i Afganistanie. Równie ciężka sytuacja panuje na terenach zdominowanych przez ISIS. Wystarczy mieć przy sobie telefon, na którym znajdują się jakiekolwiek utwory i jego właściciel może mieć poważne problemy (w najlepszym przypadku czeka go aresztowanie). Podobnie sprawa wygląda w przypadku noszenia koszulek ulubionych zespołów.
Według magazynu "Billboard" posiadanie jednej piosenki w Państwie Islamskim może wiązać się z przyjęciem nawet 40 uderzeń batem. W 2015 roku grupa muzyków została skazana na karę chłosty za granie na keyboardzie.
W wielu przypadkach zachodnią muzykę wiąże się z kultem szatana (chodzi głównie o zespoły metalowe, ale nie tylko) oraz z nagością i seksualnością (tutaj chodzi głównie o klipy popowych wokalistek).
Co ciekawe opór radykalnych muzułmanów przeciwko zachodniej muzyce obrócił się w przeszłości przeciwko tym środowiskom. Warto wspomnieć tutaj o licznych torturach muzyką, jakie Amerykanie urządzali swoim więźniom w bazach na całym świecie.
Nie chodziło w nich bowiem tylko o zadanie fizycznego bólu poprzez długie słuchanie głośnej muzyki. Ważne było również uderzenie w moralność, dlatego też przetrzymywanym prezentowano hymny pochwalne na rzecz USA, utwory wokalistek pop i numery heavymetalowe. To wszystko miało dręczyć jeńców. Muzyka znalazła również zastosowanie na froncie. Amerykańscy żołnierze puszczali na patrolach głośno swoje ulubione piosenki, aby w ten sposób odstraszać oddziały Talibów (chociaż w Iraku).
W podobny sposób walczą również przeciwnicy ISIS na Bliskim Wschodzie. Syryjscy powstańcy oprócz walki zbrojnej dbają również o symbolikę. Zachowują się więc jak na buntowników przystało. Seks, narkotyki i koszulki Metalliki są dla nich tak ważne jak mundury i karabiny.
Posłuchaj utworu "Save a Prayer" w wykonaniu Eagles od Death Metal:
Co ciekawe po stronie Państwa Islamskiego stają natomiast ludzie, którzy w przeszłości zajmowali się zawodowo muzyką. Znany jest przypadek niemieckiego rapera Deso Dogga, który po nieudanej karierze postanowił porzucić branżę i zostać jednym z ekstremistów. Artysta jednak zamiast tworzyć, zajmował się śpiewaniem piosenek czczących Allaha. Inni raperzy w służbie ISIS dalej tworzą hiphopowe utwory, jednak ich poziom pozostawia wiele do życzenia. Ponadto numery te raczej nie mają mieć wartości artystycznej, tylko najzwyczajniej w świecie służą do rekrutacji kolejnych zwolenników Państwa Islamskiego.
Zobacz również:
Na końcu warto po raz kolejny wrócić do ataków terrorystycznych w hali Bataclan. Atak miał oczywiście udowodnić Europejczykom, że nie mogą czuć się bezpieczni nigdzie, nawet na salach koncertowych. Ponadto zaatakowano na imprezie zespołu rockowego, czyli według reguł ISIS, krzewiciela treści wrogich Allahowi.
Nie można też zapomnieć o antyjudaistycznym wydźwięku zamachu. Zaatakowano przecież miejsce należące do dwóch Żydów, a sami Eagles of Death Metal za lipcowy koncert w Izraelu zostali napiętnowani przez radykalne środowiska islamistyczne. Ich występ w Paryżu był więc idealnym momentem do ataku.
Zastraszenie fanów muzyki nie do końca się udało. Mimo iż wiele zespołów po zamach odwołało swoje występy, równie spora liczba wykonawców zdecydowała się na kontynuowanie tras, aby nie pokazać swojego strachu. Brandon Flowers z The Killers wręcz stwierdził, że obowiązkiem artystów jest grać jak najwięcej koncertów, mimo potencjalnego zagrożenia. Podobnego zdania są najprawdopodobniej właściciele hali Bataclan, którzy w przyszłości chcą ponownie otworzyć klub dla zespołów.