Steven Wilson w Krakowie: Szczęście powraca [relacja z koncertu]
Trochę nieco ponad rok upłynęło od ostatniej wizyty Stevena Wilsona w Centrum Kongresowym ICE Kraków. W poniedziałek (18 kwietnia) znów było nadzwyczajnie.
Steven Wilson ze swoim zespołem powrócił do Polski na dwa koncerty (w niedzielę wystąpił w Poznaniu) w ramach kolejnej odsłony promującej płytę "Hand. Cannot. Erase.". Od czasu premiery tego wydawnictwa (luty 2015 r.) Brytyjczyk wypuścił jeszcze minialbum "4 ½" zawierający utwory powstałe podczas sesji do ostatnich dwóch płyt.
"Tym razem jednak możemy też liczyć na nową oszałamiającą oprawę wizualną koncertów i znaczące zmiany w zestawie nagrań, wśród których pojawi się sporo odniesień do przeszłości, także tej z okresu Porcupine Tree. Nie jest żadną tajemnicą, że podczas prób do trasy zespół przygotowywał wersje 'Shesmovedon' i 'Dark Matter'" - zapowiadali organizatorzy.
I choć usłyszeliśmy tylko ten drugi utwór, nie było powodów do marudzenia. Steven Wilson zafundował nam 3-godzinną emocjonalną jazdę bez trzymanki, w której prog rock mieszał się jazzem, metalem, psychodelią, noise'em i popowymi melodiami.
W porównaniu do składu występującego w 2015 r., zabrakło gitarzysty Guthriego Govana i perkusisty Marco Minnemanna, którzy skupili się na występach w supergrupie The Aristocrats. W ich miejsce pojawili się odpowiednio Dave Kilminster (ma na koncie koncerty z m.in. Rogerem Watersem, The Nice, Johnem Wettonem) i Craig Blundell, którego grę mogliśmy już usłyszeć w niektórych utworach z "4 ½".
Steven Wilson w Krakowie - 18 kwietnia 2016 r.
Obok lidera (wokal, gitara, bas, klawisze, mellotron) zobaczyliśmy jeszcze Nicka Beggsa (bas, Chapman stick) i Adama Holzmana (klawisze). Niewielu pamięta, że Beggs - dzisiejszy czarodziej basu (to co wyprawiał na sticku w dość prostej przecież piosence "Perfect Life" - mistrzostwo!) - poważną karierę zaczynał w grupie Art Noveau, która po dołączeniu wokalisty Limahla przekształciła się w... Kajagoogoo.
"Mam to szczęście, że gram z niezwykłymi, światowej klasy muzykami, lepszymi ode mnie" - komplementował kolegów Steven Wilson.
Tegoroczne koncerty zostały podzielone na trzy części: początek to zagrana w całości płyta "Hand. Canot. Erase." (tytułowy utwór! "Perfect Life"! wyciskający łzy za sprawą wyświetlanego na ekranie teledysku "Routine"!!!).
Po ok. 15-minutowej przerwie usłyszeliśmy nagrania z "4 ½" oraz nowe wersje utworów zawieszonej obecnie grupy Wilsona - Porcupine Tree ("Dark Matter", "Lazarus", "Don't Hate Me", "Sleep Together").
"Te nagrania nie pasowały do konceptu 'Hand. Cannot. Erase'" - mówił Wilson o zawartości "4 ½", który choćby ze względu na objętość (sześć utworów trwających ponad 37 min) bardziej zasługuje na miano pełnowymiarowej płyty, choć formalnie jest to minialbum.
Na koniec, w formie bisów Brytyjczyk zaprezentował wzruszający hołd dla Davida Bowiego ("Space Oddity", niestety bez udziału izraelskiej wokalistki Ninet Tayeb), "The Sound of Muzak" Porpcupine Tree i tytułowy utwór z albumu "The Raven That Refused To Sing" (2013), który także kończył występ sprzed roku.
"Bowie był dla mnie zawsze wielką inspiracją. Nigdy nie patrzył w tył, zawsze się zmieniał, co jest dość nietypowe w świecie muzyki popularnej" - podkreślał Wilson. Muzyk zwrócił też uwagę, że przypadkiem obaj mają w dorobku utwory o tytule "Lazarus", w dodatku bohater jego nagrania ma na imię... David.
"Zawsze gram tu z przyjemnością" - powiedział jeszcze na początku Wilson, dla którego był to chyba 20. występ w Krakowie (pod szyldem Porcupine Tree, Blackfield, razem z Avivem Geffenem, czy wreszcie solo). I zawsze będziesz tu mile widziany, Steven.
Oto setlista koncertu Stevena Wilsona w Krakowie:
"First Regret"
"3 Years Older"
"Hand. Cannot. Erase."
"Perfect Life"
"Routine"
"Home Invasion"
"Regret #9"
"Transience"
"Ancestral"
"Happy Returns"
"Ascendant Here On... "
"Dark Matter"
"Harmony Korine"
"My Book of Regrets"
"Index"
"Lazarus"
"Don't Hate Me"
"Vermillioncore"
"Sleep Together"
Bis:
"Space Oddity"
"The Sound of Muzak"
"The Raven That Refused To Sing".
Michał Boroń, Kraków