"Nie tworzę własnego wizerunku, po prostu go mam"

Bezkompromisowy, bezczelny i bezpardonowy. Na scenie tworzący show zrozumiałe jemu samemu i grupie fanów z nastawieniem wyjątkowo rozrywkowym. Posiadający swoją definicję na wszystkie rzeczy i zjawiska w przyrodzie. Od początku śmiało "idzie po swoje". Mowa o DonGURALesko, z którym rozmawiała Aneta Błażejczyk ("Magazyn Hip Hop").

DonGURALesko
DonGURALesko 

Za album "El polako" zostałeś wyróżniony Złotą płytą. Czy przy tak zmniejszonym progu ilości płyt, które trzeba sprzedać, ta nagroda nadal jest dla ciebie wartościowa?

Po pierwsze, określenie "Złota płyta" w Polsce oznacza mniej więcej tyle, co większość nazw na pudełkach produktów w markecie, innymi słowy - rozmija się z zawartością. Jako człowiek myślący staram się nie przykładać wagi do miraży. Złota płyta niegdyś to było 100 000 sprzedanych egzemplarzy, dzisiaj to 15 000, najczęściej zresztą płyt podwójnych, czyli 7500. Dodając do tego brak jakiekolwiek kontroli nad sprzedażą, mogę wystąpić o Złotą płytę, sprzedawszy trzy tysiące sztuk. Pytanie tylko po co?

"Ta cała rap gra jest ch**a warta / co będę robił w życiu - sprawa jest otwarta" - skąd u ciebie ten pesymizm? Czy faktycznie branża hiphopowa przeżywa kryzys? Jaką widzisz dla siebie alternatywę?

Moje alternatywy to moja prywatna sprawa. Cytat, który przytaczasz, jest jedynie stwierdzeniem stanu rzeczy, a nie pesymizmem. Trudno ów gatunek muzyczny w Polsce nazwać pełnoprawną gałęzią przemysłu rozrywkowego. "Branża" to też troszeczkę określenie na wyrost. Moje definicje są zupełnie inne, chociaż skłamałbym, mówiąc, że nie ma we mnie nadziei. Staram się skupiać na własnych projektach, celach i ich realizacji. Nie próbuję natomiast zbyt często recenzować własnego środowiska. Traktuję siebie jako outsidera.

"Jedni widzą we mnie mistrza, inni nienawidzą" - uważasz, że można cię albo kochać, albo nienawidzić?

Szczerze powiedziawszy, g**no mnie to obchodzi, nie zajmuje to mojej jakże cennej uwagi. Ludzie mówią, że jestem postacią wyrazistą, należy się chyba z tego cieszyć. Skrajne uczucia mogą doprowadzić do rozhuśtania emocjonalnego, które od lat już wielu jest mi obce. Nie tworzę własnego wizerunku, bo po prostu go mam.

Wielokrotnie powtarzasz, że jesteś najlepszy w stylu bragga. Skąd ta pewność siebie? Wynika to z twojej natury czy z przekory?

Wy, biali katolicy, odczuwacie potrzebę szufladkowania rzeczywistości, wychodząc zatem wam naprzeciw, naginam kark i od czasu do czasu sam bawię się w różne klasyfikacje. Mówiąc natomiast poważnie - nie wiem, o co ci chodzi, z tą naturą i przekorą.

Niedawno urodziła ci się córka. Czy to wydarzenie wpłynie jako na twoje teksty? Czy możemy spodziewać się czegoś bardziej refleksyjnego i osobistego?

Mixtape "Inwazja porywaczy ciał" wywodzi się z luźniejszej sfery wachlarza moich dokonań, natomiast kolejnym projektem jest "Totem leśnych ludzi", która to płyta zawierać będzie, jak i inne moje płyty solowe, poważniejsze, refleksyjne treści, poświęcone - ogólnie rzecz biorąc - naszej bytności na tej planecie. Cogito ergo sum.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że "hip hop jest kulturą tolerancji, jest 100 000 sposobów wyrażania swoich wewnętrznych myśli". Czy nadal zgadzasz się z tymi słowami? Wydaje mi się, że w kulturze hiphopowej często przejawy nowatorstwa są krytykowane.

Tak, nadal zgadzam się z tymi słowami, "Bóg dał nam hip hop, by nas jednoczyć". W sztuce, jak i w życiu jestem wyznawcą wielorakiej ścieżki wiodącej do prawdy. Muzyka rap natomiast jest tak wielonurtowa, że nie sposób jej w jakikolwiek sposób ujarzmić. Dlatego właśnie w tym przypadku kiepsko sprawdzają się utarte definicje i wyświechtane slogany.


Wiem, że twoja zwrotka miała pojawić się na płycie Fokusa "Alfa i Omega". Jakie były powody tego, że nie doszło do tej współpracy?

Prowadzę intensywny, rock'n'rollowy tryb życia, w związku z tym część rzeczy mi umyka. Myślę jednak, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Jestem fanem twórczości Fokusa i myślę, że dobrze dogadujemy się scenicznie, w związku z tym sprawa cały czas jest otwarta.

W swoich utworach często podkreślasz, że jesteś z Poznania. Czujesz się emocjonalnie związany z tym miastem? Wyobrażasz sobie siebie w innym miejscu?

"Jestem jak ślimak, sam sobie noszę dom". Jakkolwiek pochodzę z Poznania i oczywiście czuję się emocjonalnie związany z tym miejscem, tak po tylu latach podróżowania po Polsce i po świecie czuję się w domu wszędzie, gdzie się znajduję. W hotelach, środkach transportu, na scenie. Lubię poznawać ludzi i dobrze się bawić. Rocznie okrążam planetę ziemską wielokrotnie, odległości przestały mieć dla mnie znaczenie. Dzisiaj jem morele w Poznaniu, jutro palę shishę w Egipcie, pojutrze rymuję w Nowym Jorku.

Jaki cel powinna spełniać muzyka? Ty raczej nie starasz się wcielać w rolę nauczyciela...

Próby odpowiedzi na to pytanie towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów. Ja postawiłbym inne: czy jest sens zadawać tego typu pytania? Traktuję muzykę jako fenomen. Jest to ważna, integralna część mojego życia, jak i życia reszty współmieszkańców tej planety, za obcowanie z nią odpowiedzialna jest bardzo stara część naszego mózgu, zatem chyba nie tylko homo sapiens lubi muzykować.

Grasz sporo koncertów w całej Polsce. Powiedz, jakie wspominasz najlepiej?

Najlepiej wspominam koncert w Człuchowie, gdzie się tak napi***oliłem, że nie byłem w stanie wybąkać z siebie ani słowa. Ku przerażeniu organizatorów oraz publiczności wpadłem w dziwny trans i odpi***oliłem show, zrozumiały tylko dla wybranych. Najdziwniejszy w tym wszystkim był list, który otrzymałem od fana, który był tym wydarzeniem zachwycony. Po tylu koncertach, podczas których starałem się przekazać pewne treści, dbałem o to, żeby show był spójny i profesjonalny, spotkało mnie coś takiego. Jemu się to zwyczajnie podobało - bądź tu człowieku mądry!

Na koncertach występuje z tobą DJ Hen. Jak układa się współpraca? Czy godziny spędzone wspólnie w trasie mogą psuć taką relację?

Współpraca układa nam się dobrze, jednak godziny spędzone wspólnie na trasie mogą psuć taką relację.

Utwór "Wznieście ręce w powietrze" nagrany wspólnie z Pezetem został stworzony tylko na potrzebę Zielonej Trasy czy też zapowiada coś grubszego?

Po prostu razem z Pawłem odczuliśmy nagłą nieposkromioną potrzebę dokonania wspólnego nagrania, więcej wam może na ten temat powiedzieć sam Paweł, gdyż ja niewiele pamiętam. Wiem tylko, że było fajnie.

Czy z polskich produkcji, które obecnie wychodzą, jesteś w stanie znaleźć coś dla siebie?

Z ostatnich produkcji, słucham Izrael "Dża ludzie", Maleńczuka i "Psychodancing", Jamala, Trzeci Wymiar "Złodzieje czasu", Grubsona oraz produkcji Waldemara Kasty. Słucham dużo starszych produkcji polskich, głównie z płyt winylowych. Oprócz tego słucham transgenicznych produkcji afrykańskich: bluesa z Mali i dziwnej elektroniki mało znanych poznańskich DJ-ów. Ostatnio moją uwagę pochłania całkowicie brzmienie bębnów ziemnych oraz innych tajemniczych instrumentów. Polecam również mozolnie nagrywane dźwięki polskich ptaków.

Dziękuję za rozmowę.