"Nie nadążają za moim rytmem"

Gdybym trzeba było przedstawić Donatana w czerwonej marynarce komuś ze Stanów Zjednoczonych, bez wahania użyłbym określenia "one man army". Bo to człowiek, który ogarnia milion rzeczy na raz. Nie dość, że jest producentem, który w rap grze zdobywa coraz większe uznanie u poważnych zawodników, to jeszcze "bawi się" w wydawanie płyt i szeroko pojętą promocję artystów. A to i tak jedynie krople w morzu. Poznajcie Pana Pokazz - pierwszego (tak naprawdę) stricte krakowskiego producenta, który odnosi poważne sukcesy poza granicami Grodu Kraka. Z Donatanem rozmawiał Filip Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

Donatan
Donatan 

Pierwszy raz usłyszałem twój bit na nielegalu Jureego, później na składance "Summer Jam 2006", na której było przecież wielu znanych gości. Czy udział na tej płycie sprawił, że nagle zaczęli się tobą interesować artyści z górnej półki? Co było przełomem w twojej nazwijmy to "karierze producenckiej"?

Rzeczywiście przełomem była płyta "Summer Jam", jakoś po tej produkcji ludzie zaczęli się zgłaszać, wtedy nawiązałem ciekawe kontakty... Chyba można je nazwać kontaktami z wyższej półki (śmiech). Przełomem tak na prawdę było w tym wszystkim to, że wtedy osiągnąłem ten poziom jakości, który uznałem, że pozwala mi na pokazanie moich bitów.

2cztery7, Molesta i Pih to głośne nazwy, które są łączone lub będą łączone z twoim nazwiskiem. Słyszałem też o współpracy z Nowatorem. Może powiedz, z kim współpracujesz na dzień dzisiejszy i nad czym, kto ma u ciebie zarezerwowane bity na chwilę obecną?

Współpracuję naprawdę z wieloma ludźmi z wyższej półki, jak to mówisz (śmiech) i wiele osób ma ode mnie bity... Ale powiem o tym dopiero jak zrobię aranż i będę miał pewność, że ten bit się pojawi.

Chyba najbardziej nieudana produkcja z twoim udziałem to kielecki projekt "Brudne Południe". Donatan, powiedz mi szczerze - dlaczego się w to wpakowałeś? Nie bałeś się tego, że to odbije się na twoim wizerunku i na współpracy z "poważnymi" ludźmi? Żałujesz?

Nieudana? Ale pod jakim względem? Mój dziadek zawsze mówił, że każda produkcja ma trzech autorów: producenta podkładu, wykonawcę i tekściarza. Ja byłem tylko producentem, i to nie wszystkich kawałków, więc nie miałem nawet 1/3 głosu (śmiech). Wydaje mi się, że producent jest właśnie kimś takim, kto bez warunkowo oddaje to, co zrobił szczerze wierząc w zapewnienia wykonawców, że tego nie spieprzą. Jak mogę się bać o swój wizerunek, skoro to co robię ja, robię jak najlepiej potrafię... i ktoś słuchając kiepskiej płyty może pomyśleć - kiepska płyta, ale gdyby nie jego bity była by jeszcze gorsza (śmiech).

No ok, niech ci będzie (śmiech). Bardzo często pytam producentów o to, czy myślą o stworzeniu płyty producenckiej i kogo ewentualnie chcieliby na nią zaprosić. Ale z tego co wiem, ty absolutnie nie myślisz o płycie producenckiej. Dlaczego? Nie ma sensu, za duży problem?

Powiem ci szczerze... Nie mam po prostu czasu na zrobienie takiej płyty. Oprócz tego, że robię muzykę to zajmuje się jeszcze wydawnictwem, promocją, reklamą, itd. W Pokazz inwestuję naprawdę mnóstwo czasu. Być może kiedyś pojawi się taka płyta, ale będzie to raczej produkcja zawierająca składankę tych, którzy współpracują z Pokazzem.

Obalmy lub potwierdźmy mit. Czy posiadany sprzęt znacznie wpływa na samo tworzenie bitów? Wiesz, daje producentowi zastrzyk pomysłów, wenę, czy też nie ma to absolutnie żadnego znaczenia i jedynie poprawia komfort pracy? Jak to wyglądało u ciebie?

Sprzęt absolutnie nie daje ani weny ani pomysłów... Bezsprzecznie poprawia komfort pracy. Przykład z fotelem - kupiłem dobry skórzany, przez co nie muszę wstawać żeby się przejść po paru godzinach siedzenia, a to z kolei daje mi więcej czasu na produktywną pracę.

Na pewno już nie raz upgrade'owałeś sprzęt. Jakie urządzenie było dla ciebie przełomem, jeśli chodzi o poprawienie szeroko rozumianej jakości produkcji? Było coś takiego?

Wiesz, z tym jest tak, że ja zawsze wychodziłem z rosyjskiego założenia, że wiele rzeczy da się zrobić sposobem, a nie sprzętem (śmiech). Przełomem dla mnie stał się 22 calowy monitor... I chyba wyżej wspomniane krzesło.

A na jakim sprzęcie obecnie pracujesz i co jest następne w kolejce do upgrade'u?

Jeśli chodzi o komputer to ostatnio kupiłem sobie mocną maszynę z tymi wszystkimi core2duo bajerami i duuużo ramu - 6 giga. Następny w kolejce do upgrade'u jest dysk. Mam teraz ponad terabajt, ale przydałoby się jeszcze z 500 giga. No i na pewno następne monitory studyjne jakie kupię, to będzie Geneleck.


To teraz powiedz mi, co cię najbardziej wkurza we współpracy z raperami?

Dużo rzeczy, ale to ciekawe pytanie więc wymienię je od punktów i dam stosowne objaśnienia. Po pierwsze - brak kreatywności, kiedy to muszę raperowi mówić, jak zarymować i napisać tekst!

Poważnie miałeś takie sytuacje? Z kim?

O nie... Tego ci nie powiem, wystarczy już, że powiedziałem o samej sytuacji (śmiech). W każdym bądź razie nie jest to nikt, kto wydaje w Pokazzie. Co mnie jeszcze wkurza... Po drugie - konserwatywność: nie zrobię tego, bo mi za to pojadą, bo powiedzą że to nie hip hopowe. Po trzecie - przekonanie, że zrobić bit jest łatwiej niż napisać tekst - to jest chyba najgorsze. Po czwarte - narcyzm: raper napisał tekst i ten tekst jest najlepszy na świecie i już. I po piąte - niezdecydowanie bądź nawet zachłanność na bity, czyli raper bierze 10 bitów mówiąc, że nagra do nich, a po 2 miesiącach wybiera 5, itd. To powinno być chyba na pierwszym miejscu.

To wszystko? A kiedy np. ktoś przychodzi do ciebie i już na wstępie mówi: "Zrób mi taki bit jak w Let's Ride The Game'a", albo mówi: "Zrób mi taki bit w stylu Mateo", to wchodzisz w to bez wahania, starasz się dopasować do stylu innych producentów i do oczekiwań rapera, czy też od razu odprawiasz gościa z kwitkiem argumentując, że masz swój własny styl i nie będziesz nikogo kopiował?

Wiesz, u mnie jest trochę inaczej. Ja nigdy w życiu nie robiłem nic innego jak tylko westowe brzmienia i nigdy nie słuchałem innego hip hopu - w sensie polskiej czy francuskiej odmiany, więc jak ktoś wybiera moje bity to właśnie dlatego, że jest w nich ten element, który pojawia się w kawałkach chociażby wyżej wspomnianego Game'a. Albo g-funkowe klimaty, które w Polsce dobrze reprezentują jedynie 2cztery7 i jedynie dla nich i dla Jureego udało mi się takie bity wyprodukować. Cieszę się, że w Polsce powoli do tego dojrzewają, a mogę powiedzieć co mnie jeszcze denerwuje w raperach (śmiech).

Ależ proszę bardzo (śmiech)!

Wielu broni się przed tym, żeby kawałki nie były podobne do amerykańskich, ale mimo to chcą przemycić do swoich tą amerykańskość tak, żeby było jak najwięcej (śmiech). Co do Mateo, to zdaje mi się, że robimy w podobnym klimacie... Chyba mamy te same inspiracje (śmiech).

No właśnie, te same, czyli jakie? Kiedy rozmawialiśmy a propos "Brudnego Południa": kilka numerów temu powiedziałeś w zasadzie to co teraz - "West is my life". A konkretnie?

Tak jak przed chwilą powiedziałem, że jeśli chodzi o taki klimat, jaki ja (i nie tylko ja) preferuję, to można wytypować przede wszystkim jedną osobą.. Nazywa się Scott Storch, a co do konkretnych produkcji to łatwiej mi wymienić, który z kultowych bitów nie należał do niego (śmiech). Tyle tylko, że w Polsce źle rozumieją słowo "wzorce" i z tego co słyszę, wielu producentów czerpaniem wzorców nazywa zagranie tej samej linii melodii. Nawet na internetowym singlu Jureego z tego co pamiętam któryś z producentów zrobił zajebisty kawałek właśnie Scotta Storcha... Ja oczywiście z całym szacunkiem do Scotta nie zamierzam poprawiać jego bitów (śmiech).

O ile mi wiadomo, na początku wytwórnię Pokazz tworzyły dwie osoby: ty i Kamel. Wiem, że od niedawna już tylko ty pozostałeś na placu boju. Kamel zrezygnował, czy po prostu coś was poróżniło i zerwaliście współpracę? Jak to jest? Jakie są obecnie relacje między wami?

Tak, to prawda - dziś ostatecznie mogę powiedzieć, że Pokazz to ja. To wygląda tak: ja jestem pracoholikiem, zaczynam dzień od 6. rano i kończę o 22. - w soboty i święta, rocznice ślubu itd., zawsze jestem na telefonie. Lubię mieć wszystko jasne, poukładane i załatwione wcześniej i ogarnięte. Nie lubię partyzantki, odkładania na koniec, mówienia: "A jakoś tam będzie", itd. W dodatku do tego wszystkiego jestem bardzo wymagający. Jest to mieszanka cech, która sprawia, że wielu ludzi nie daje rady nadążyć za moim rytmem. Nie jest też tak, że teraz jestem całkiem sam, współpracuję ze Ska, który dotrzymuje mi kroku i innymi ludźmi, którzy chcą pracować ze mną na pełnych obrotach. Co z relacjami... Moje relacje z Kamelem są dobre. Ja się nie odcinam od ludzi, tylko wyciągam wnioski.


To może teraz powiedz wszystkim, dlaczego Donatan oprócz bycia dobrym producentem, jest także dobrym wydawcą...

Staram się być skuteczny. Nie wiem czy to znaczy to samo, co dobry (śmiech). Kocham tę muzykę... Wiem, że to słowo trochę się zdewaluowało ostatnimi czasy, ale to prawda, bo od ostatnich 10 lat robię wszystko, żeby być jej jak najbliżej - a to już chyba miłość (śmiech). Po prostu tak jak powiedziałem, poświęcam temu cały swój czas, przez to straciłem studia i wielu znajomych, dla których po prostu nie miałem czasu. Na początku byłem tylko producentem, bycie dobrym producentem to dla mnie posiadanie swojego brzmienia, swojej charakterystyki bębnów i cały czas nad tym pracuję. Mam to ogromne szczęście, że robienie bitów sprawia mi nie porównywalną z niczym innym przyjemność. Wydawcą stałem się tak naprawdę dzięki mojemu ojcu i bynajmniej nie jest on związany z branżą muzyczną. Po prostu ojciec pokazał mi na swoim przykładzie, że starając się i konstruktywnie myśląc można zbudować od zera prawie wszystko i można być w tym naprawdę dobrym. Po za tym zawszę sprowadzał mnie na ziemię i uruchamiał we mnie krytyczne podejście, które jest bardzo ważne. Sposób myślenia, planowania i podejście do pracy, które mam nadzieję po nim odziedziczyłem są tak naprawdę elementami, które wpływają na to, że można być dobrym wydawcą. Bardzo ważna jest też rola rodziny. Początki wyglądają przygnębiająco, zawsze kiedy zaczynasz coś od zera nie masz informacji, kontaktów itd., ludzie podchodzą nieufnie do twoich planów. Ja miałem to szczęście, że w okresie kiedy musiałem tylko inwestować moja żona, matka i cała najbliższa rodzina wierzyli we mnie. Powiem ci dla czego teraz będę dobrym wydawcą: ponieważ chwyciłem temat mocno zębami i mam już to, czego nie miałem przy płycie Jureego, poza tym ja do każdej płyty podchodzę jak do "swojego dziecka", a nie jak do sztampowatej masówki.

Jak na razie jedynym wydawnictwem Pokazzu jest płyta "Brudny Hustling" Jureego. Powiedz mi, tylko tak szczerze, zarobiliście coś na tym, czy raczej był to hajs utopiony? Ile płyt zeszło? Po takim czasie już powinny być dokładne dane sprzedaży...

"Brudny Hustling" jest wydawnictwem Pokazzu... ale tego starego Pokazzu, kiedy jeszcze składał się on z dwóch osób. I po mimo tego, że promocją tej płyty zajmowałem się sam, teraz chce zacząć jako nowy Pokazz, w którym główną i jedyną moc decyzyjną mam ja. Mówię to dla tego, że wielu ludzi spekuluje na temat Pokazzu i poprzedniej płyty. Płyta Jureego nie była wtopionym hajsem. Na dzień dzisiejszy sprzedało się 1400 płyt - dużo płyt rozdaliśmy jako egzemplarze promujące Pokazz i naszych patronów. Wszyscy, którzy dziwią się, dlaczego coś wyglądało w taki a nie inny sposób muszą wiedzieć o jednej kwestii, której nie ukrywałem robiąc tę płytę: płyta ta była całkowicie stworzona przez nas - przez osoby, które robiły to po raz pierwszy i całkowicie za nasz hajs, nie była to płyta licencyjna ani sponsorowana. Ja liczyłbym tę płytę jako punkt zerowy, od którego zaczyna się odliczanie... Pierwszą produkcją Pokazzu będzie płyta 3Y.

No właśnie, była płyta Jureego, teraz wydajesz 3Y, czyli chłopaków z dawnego Yez Yez Yo. Jak widać, bawisz się w wydawanie jedynie krakowskich rzeczy, które - nie oszukujmy się - nie mają w sobie dużego potencjału komercyjnego. Nie wolałeś zacząć od wydawania "pewniaków", aby wzmocnić kapitał początkowy wytwórni a dopiero później działać z takimi wydawnictwami? No i dlaczego właśnie Kraków?

Nie rozumiem stwierdzenia "dużego potencjału komercyjnego" - teraz pracuję nad płytą 3Y i widzę, że chłopaki mają taki potencjał, że powinni rozdawać go innym. Dlaczego niby płyty z Krakowa maja nie mieć potencjału? Bo maja słabą promocję? To ja zrobię dobrą promocję, mogę złożyć deklarację, że to będzie najlepsza promocja. Bo mają słabe bity? Zapewniam, że bity na tej płycie będą takie, że nie powstydziłyby się ich zachodnie produkcje. Bo raperzy są słabi? Nie... Kraków nie jest zaściankiem i jestem w stanie to udowodnić. Kraków musi się zebrać do kupy, bo ja jestem w stanie zrobić promocję i reklamę tej płyty... Ale to ludzie w Krakowie musza okazać wsparcie ze swojej strony. Poza tym, co znaczy "pewniaków", kto jest pewniakiem? Mam informacje od innych wydawców jak sprzedają się ich płyty i wierz mi, że nie ma już pewniaków. Pokazz nie działa tylko lokalnie ale chce, żeby ludzie mówiąc krakowski hip hop myśleli właśnie o Pokazzie.


No tak, ale chyba sam przyznasz, że sytuacja krakowskiej sceny, jak i krakowskich koncertów nie wygląda zbyt dobrze. Na koncert takich gigantów, jak Fenomen czy Grammatik wpada kilkadziesiąt osób, na koncertach "tubylców" jest jeszcze mniej ludzi i stan ten pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Ale byłem ostatnio na koncercie Yez Yez Yo w Multikinie i oczom nie wierzyłem - cała sala kinowa zapełniona, słyszałem, że przyszło ponad pół tysiąca osób. Jak ci się to udało? W czym tkwi sekret?

Dokładnie, na koncert do Multikina przyszło 560 osób i jestem bardzo zadowolony z takiej frekwencji - jest to dla mnie znak, że Kraków potrafi, a skoro patroni i sponsorzy widzą, że Kraków potrafi, to i ja mogę organizować takich imprez więcej. To nie jest też tak, że zrobiłem imprezę i po prostu udało się zgromadzić tyle osób. Pracowałem nad tym projektem bardzo długo, we wszystkim ważna jest promocja i współpraca. Nie osiągnąłbym tego, gdyby nie pomoc Multikina, które naprawdę wykazało się ogromną inicjatywą, szkoły tańca XD, najlepszej moim zdaniem firmy nagłośnieniowej N.A.L.S. i wielu innych ludzi, którzy mi pomagali. Ja potrafiłem zgrać te wszystkie firmy i zrobić tak, żeby każda z nich była z tej imprezy zadowolona. Sekret tkwi we współpracy - ja współpracuję naprawdę z wieloma ludźmi, firmami i widzę, że razem można zdziałać naprawdę wiele. Dlatego mogę powiedzieć, że jeśli ktoś ma jakieś dobre pomysły to niezależnie od tego kim jest, możemy współpracować.

A co uważasz za swoje największe osiągniecie, jeśli chodzi o produkcję bitów i o samą działalność Pokazzu?

Jeśli chodzi o produkcję bitów, to mnie cieszy bardziej to, że te bity zmieniają samych wykonawców. Cieszy mnie to, że np. ktoś, kto zawsze rymował do "klasycznych" bitów nagrywa coś do mojego westu. Bity, które przygotowałem na płytę 3Y można nazwać moim największym osiągnięciem. Co się tyczy Pokazu, to muszę powiedzieć, że jest tego o wiele więcej (śmiech), po prostu Pokazz nie jest tylko wydawnictwem i działa naprawdę na wielu płaszczyznach. W skład Pokazzu wchodzi np. Pokazz Art - jest to firma odpowiedzialna za grafikę reklamową i strony www - i tu sukcesem bez wątpienia jest fakt, że w tym roku otrzymałem sporą dotację na zakup profesjonalnego sprzętu. Banger - jak na razie raczkujący projekt ubraniowy (który zrobił koszulki krkrap), ale mam już propozycje i plany jak to rozruszać. Studio111 to firma, która zajmuje się artystycznym visage i przygotowaniem do klipów. Tu osiągnięciem jest to, że ten temat ogarnia moja żona (śmiech). Jest jeszcze projekt Rap Empire - to na razie szkic, ale myślę, że pomysł jest dobry i że "ożyje" jakoś w przyszłym roku. Poza tym współpracuję z krakowską szkolą tańca XD i mamy zamiar organizować imprezy, których naprawdę w Polsce jeszcze nie było. Osiągnięciem na pewno jest też koncert w Multikinie. Niedługo ruszy nowa strona Pokazzu, na pewno będzie na niej więcej informacji zarówno o płytach, które ja wydaję jak i o tych, z którymi mam coś wspólnego.

To chyba tyle, pozostaje mi podziękować ci za wywiad. Chcesz coś przekazać naszym czytelnikom?

Cała przyjemność po mojej stronie (śmiech). Chciałem na koniec jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy przyszli na koncert 3Y i zapowiedzieć, że szykujemy mocny materiał - a on naprawdę nie zawiedzie tych, którzy na niego czekają.

mhh.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas