Lorde: Kiedy mniej znaczy więcej (Brit Awards 2016)

David Bowie zmarł 10 stycznia 2016 roku, pozostawiając po sobie wielką muzyczną spuściznę. Fani i muzycy z całego świata na różny sposób oddawali mu hołd.

Lady Gaga została wytypowana, by upamiętnić legendarnego muzyka podczas ceremonii Grammy 2016. Oczekiwania wobec niej były wielkie, tak samo jak nadzieje - Gaga bowiem niejednokrotnie udowadniała swoją muzyczną wartość. Niestety jej pełne fajerwerków wykonanie pozostawiło niesmak oraz nie spotkało się z aprobatą syna Davida Bowiego, Duncana Jonesa.

Jak zrobiła to 19-letnia Lorde podczas tegorocznej gali Brit Awards? Przede wszystkim po swojemu. I ze smakiem.

Zanim 19-letnia Nowozelandka zaczęła swój występ, na scenie pojawili się przyjaciele Bowiego - najpierw Annie Lennox, a następnie Gary Oldman. We wzruszających słowach wspomnieli muzyka, po czym aktor zapowiedział Lorde mówiąc, że sam Bowie nazwał dziewczynę "przyszłością muzyki".

Ze sceny wybrzmiała najpierw schludnie połączona wiązanka największych przebojów Bowiego grana przez zespół, z którym artysta koncertował przez lata. Po chwili do muzyków dołączyła Lorde. Bez przyciągającego uwagę kostiumu, wymyślnego makijażu i kolorowej peruki stanęła i, ubrana jak Bowie za czasów Thin White Duke’a, zaśpiewała utwór "Life On Mars?".

Występ Gagi oglądało się z poczuciem zmagania się, siłowania i z zagrożeniem oczopląsu. Wykonanie Lorde pełne było spokoju i opanowania, a przede wszystkim szacunku dla Bowiego.

Zobacz występ Lorde na Brit Awards 2016:

Zobacz występ Lady Gagi na Grammy 2016:

Lorde spotkała Davida Bowie po tym, jak światło dzienne ujrzał jej album "Pure Heroine". Muzyk mówił później o jej muzyce jako o muzyce "jutra", zaliczał się do fanów nowozelandzkiej wokalistki.

Po śmierci Bowiego Lorde w długim liście opisała swoje spotkanie z artystą.

"Tamta noc coś we mnie zmieniła - poczułam rosnący spokój i podobieństwo. Myślę, że w tych krótkich chwilach on zwiastował mi nowe życie, rock’and’rollowy pozaziemski anioł w perfekcyjnym szarym garniturze. Zdałam sobie sprawę, że cokolwiek zrobiłam albo zrobię od tej pory, będzie się odbywać tak, jakby mnie obserwował. Zrozumiałam, że jestem dumna z mojej nastroszonej dziwaczności, bo on był dumny ze swojej" - wyznała Lorde.

Po swoim występie Lorde napisała na Twitterze, że występ na gali Brit i oddanie hołdu jej "bohaterowi" były dla niej wielkim zaszczytem. Dziewczyna przyznała, że przed wyjściem na scenę mocno się denerwowała. "Wyszeptałam do siebie: 'zaśpiewaj to dla Davida' i nic więcej się nie liczyło" - dodała.

Muzyczny hołd, jaki Lorde złożyła Davidowi Bowie podczas ceremonii wręczenia Brit Awards, wprawił w zachwyt nie tylko widzów i ludzi związanych z branżą, ale przede wszystkim syna zmarłej legendy, Duncana.

"W końcu znalazłem połączenia z dzisiejszą galą Brit. Po prostu... pięknie. Dziękuję" - napisał Duncan na Twitterze.

Występ Nowozelandki doceniła również dziennikarka radia BBC 1, Annie Mac.

"Lorde, znakomicie poradziłaś sobie z zadaniem nie do pokonania, śpiewając piosenkę Bowiego na Brits - doprowadziłaś mnie do łez" - chwaliła wokalistkę Mac.

"TAK. Lorde razem z prawdziwym zespołem Bowiego jest odpowiednia. Absolutnie właściwa. Brawo Brit Awards za to" - czytamy na profilu znanego dziennikarza muzycznego Simona Price’a.

Wygląda na to, że 19-latka z Nowej Zelandii zawstydziła Lady Gagę, a największym atutem jej występu był fakt, że ani na moment nie zapomniała, kto tu jest najważniejszy i przed kim chyli czoła.