Koncert Moderat w Warszawie: Elektroniczny orgazm
Panowie z tria Moderat (duet Modeselektor - Gernot Bronsert i Sebastian Szary plus Apparata - Sascha Ring) mają tę przewagę nad innymi składami sceny elektronicznej, że nie muszą nic nikomu udowadniać ani z nikim się ścigać.
Po świetnie przyjętym przez fanów i krytyków albumie "II" przyszła pora na "III", który spotkał się ze zdecydowanie chłodniejszymi emocjami. Dla jednych jest mało spójny, dla drugich zbyt popowy, dla jeszcze innych za bardzo ugrzeczniony lub nieinwazyjny, by nie powiedzieć, nijaki. Prawda stara jak świat: ilu słuchaczy tyle zdań.
Zobacz również:
Czy artyści jakoś specjalnie się tym przejmują? Szczerze? Nie wydaje mi się. Tym bardziej, że europejska trasa promująca płytę cieszy się ogromnym powodzeniem i większość biletów została wyprzedana na długo przed terminami koncertów. W Polsce nie było inaczej: bilety rozeszły się szybciutko, w sprzedaży najdłużej były wejściówki na wrocławski koncert, ale tylko dlatego, że organizator zdecydował się na zmianę lokalizacji ze względu na ogromne zainteresowanie wydarzeniem.
Warszawski koncert (piątek, 22 kwietnia) był drugim w kolejności, pierwszy był Poznań. Cała masa znajomych wrzucała na Facebooka posty z zachwytami, że to jeden z najlepszych koncertów w ich życiu. Oczekiwania z mojej strony były więc bardzo duże.
Klub Progresja wypełnił się w całości; w powietrzu czuć było napięcie i oczekiwanie na główną gwiazdę wieczoru. Aplauz po pierwszym utworze był tak ogromny, że poczułam się jak na jakimś berlińskim festiwalu na świeżym powietrzu. Uderzyła w nas fala dźwięków, które błyskawicznie przeniosła uczestników w jakiś inny wymiar.
Panowie postarali się, by zadowolić wszystkich swoich fanów i grali zarówno numery z pierwszych dwóch albumów, jak i z ostatniego, świeżutkiego "III". "Intruder", "Running", "Reminder" czy "Ghostmother" wybrzmiały wręcz królewsko.
Dało się wyczuć, że panowie z Moderat ufają sobie dużo bardziej, niż wcześniej. Dźwięki są bardziej precyzyjne i kompaktowe. Wszystkich sceptyków trzeciego albumu zapewniam: Moderat gra na żywo dużo ostrzej niż na płycie, popowe kompozycje są pokryte porządnym rytmem i bitem znanymi z poprzednich dwóch albumów. Fantastyczne wizualizacje są świetnym dopełnieniem muzyki, porządnie przygotowanymi i minimalistycznymi. Do tego lasery zsynchronizowane z muzyką gwarantują niezapomniane przeżycia.
Tuż przed rozpoczęciem show, na ekranie pojawił się napis zaczynający się od słów: "MODERAT is a very dark show" nawiązujący do prośby o nieużywanie fleszy i błysków w trakcie koncertu. Po dwóch godzinach mogę z pewnością powiedzieć: as dark as hell!
Koncert na światowym poziomie. Nigdy w życiu na koncercie klubowym nie słyszałam tak głośnego aplauzu. Coś pięknego!
Ewa Szymańska, Warszawa