Recenzja Moderat "III": Koniec imprezy
Iśka Marchwica
Moderat to starcie dwóch potężnych sił - elektronicznej techno-eksplozji Modeselektora, z ich eksperymentami z dźwiękiem, rytmem i przesterowanymi wokalami, z liryzmem i minimalistycznymi przestrzeniami Apparata.
Walkę o brzmienie słychać było na debiutanckiej płycie tria "Moderat", cztery lata później muzycy byli już na tyle zgrani, że na "II" zarejestrowali swoje najciekawsze i najbardziej porywające kompozycje. "III" to już płyta kumpelska - Bronset, Szary i Ring już ze sobą nie walczą, tylko ze zrozumieniem poklepują się po plecach. Moderat to wciąż jeden z najbardziej udanych projektów na scenie elektronicznej, ale po siedmiu latach wspólnego tworzenia brakuje mu wyzwań.
"III" podzieliło fanów Moderata na dwa skrajne obozy. Ja - w zależności od nastroju - skłaniam się raz do jednej, raz drugiej opcji. Faktem jest, że najnowszy materiał berlińskiego tria jest bardzo bezpieczny. Modeselektor odłożyli na bok najbardziej radykalne efekty i zatrzymali się na woonowo-blake'owych przestrzeniach. Ci, którzy kochają bezkompromisowe techno, jakim potrafi czasem zmieść duet Szarego i Bronseta, muszą wrócić do ich autorskiej muzyki.
Na "III" Modeselektor zdają się dostosować do nastrojów Saschy Ringa, dając mu piękny podkład - wciąż ciekawy i świetnie wyprodukowany, ale jednak tylko podkład. Ring z kolei jest tu bardzo wyciszony, pogodzony z nowymi muzycznymi trendami i wszechobecną miłością do głosów miękkich, wysokich i słodkich. Sądząc po wypowiedziach, we wrzących od kilku tygodni dyskusjach internetowych, nie tylko ja pomyliłam wokal Apparata z Thomem Yorkiem. I to właśnie to skojarzenie wydaje się największym zgrzytem w nowym materiale Moderata. Od spokojnego i miłego "Eating Hooks", przez zaczynające się z werwą a potem stopniowo uspokajające się "Running", aż po przebojowe "Reminder" - Apparat ładza wszystkie piosenki swoim łagodnym głosem i liryzmem w elektronice.
Stary, dobry, wybudzający z zimowego letargu Moderat powraca na chwilę pod koniec płyty. W "Intruder" Modeselektor rozkręcają się ze zgrzytliwą solówką wprowadzając do kompozycji orkiestrową wręcz przestrzeń. Trio utrzymało też dobry tor w następującym potem "Animal Trails" z dronowym basem, przemykającymi się etnicznymi wokalizami i godną podziwu ciągłą zmianą energii i wolumenu. Te dwa utwory mogą być nadzieją na kolejne ambitne produkcje Moderata lub - łabędzim śpiewem projektu.
Szeroko podkreślana jest idea "trylogii" płyt Moderata. Nie wątpię, że trzech świetnych producentów, obeznanych w scenie elektronicznej i techno, bywających w najlepszych berlińskich klubach i obserwujących ich przemianę na przestrzeni ostatnich lat, niewątpliwie świetnie zna się na swoim fachu. Jeśli by przyrównać płyty Moderata do imprezy, debiut z 2009 roku był, jak wiele obiecujący bifor, "II" okazało się gorącym i pełnym emocji klubowym szaleństwem, natomiast "III" to wyciszające afterparty. Znak, że czas iść do domu lub zmienić klimat.
Moderat "III", Universal Music Polska
7/10