Jego przebój do dziś grają na każdym weselu. Cel był zupełnie inny
Lata 80. były doskonałym czasem dla Phila Collinsa. Był niczym muzyczny król Midas, zamieniając w złoto kolejne albumy Genesis i swoje solowe płyty. Zdobywał nagrody Grammy, a nawet nominacje do Oscara za przebój "Against All Odds". Kolejny filmowy hit "A Groovy Kind of Love" 35 lat temu wskoczył na pierwsze miejsce list przebojów po obu stronach Atlantyku, będąc ukoronowaniem jego kariery w tej dekadzie.
Czasami życiem rządzi przypadek. Tak też bywa u wielkich gwiazd. Jedno wydarzenie jest często katalizatorem kolejnego. Phil Collins wpadł w taki łańcuszek zbiegów okoliczności, czego finalnym efektem była główna rola w filmie fabularnym "Buster" i praca przy soundtracku do tego obrazu.
To nie był jedyny raz, kiedy muzyk pojawił się na wielkim ekranie. Od najmłodszych lat aktorstwo było jego drugą, obok muzyki, pasją życiową. Jeszcze jako dziecko zagrał Artfula Dodgera w adaptacji powieści Charlesa Dickensa "Oliver" na West Endzie. Będąc trzynastolatkiem przemazał się przed kamerą w filmie The Beatles "A Hard Day's Night". Potem zaliczył kilka epizodów w filmach dla nastolatków i telewizyjnych serialach.
Jeden ze wspomnianych zbiegów okoliczności przytrafił się w 1985 roku. Znany producent filmowy Michael Mann, odpowiedzialny za niezwykle popularny serial "Miami Vice" po koncercie Phila Collinsa, na którym się pojawił, był tak oczarowany jego wesołą, sceniczną osobowością, że postanowił zatrudnić muzyka do serialu. Obaj panowie znali się już wcześniej, kiedy to Mann poprosił wokalistę o udostępnienie piosenki "In The Air Tonight" na potrzeby serii.
Collins zagrał brawurowo czarującego oszusta w jednym z odcinków "Miami Vice". Kiedy brytyjski reżyser David Green obejrzał ten epizod, pomyślał, że Collins może zrobić coś więcej jako aktor. Green planował wtedy nakręcenie filmu "Buster", swego rodzaju biograficznej opowieści o Busterze Edwardsie, stojącym za słynnym angielskim Wielkim Napadem na Pociąg z 1963 roku. Chcąc ukazać niejednowymiarową sylwetkę głośnego gangstera, który w życiu prywatnym był zabawnym człowiekiem, potrzebował kogoś takiego jak Phil Collins, a właściwie jego postać pokazana w serialu.
Collins zareagował entuzjastycznie na pomysł i zaangażował się w pracę przy filmie. Można powiedzieć, że w 1987 roku był jednym z najbardziej zapracowanych artystów na świecie. Promował ze swoją grupą Genesis album "Invisible Touch" podczas trasy koncertowej. W przerwie między występami wpadał na plan filmowy, a do tego jeszcze musiał odwiedzać studio nagraniowe, w którym szlifował piosenki do filmu. Mówiąc potocznie, Collins ogarnął wszystko doskonale. Płyta i trasa okazały się sukcesem, zdjęcia do filmu zostały ukończone, został jeszcze do dopracowania soundtrack.
Płyta z założenia była zbiorem przebojów z lat 60., do tego Phil dodał napisaną z Lamontem Dozierem piosenkę "Two Hearts" i "Loco in Acapulco". Brakowało tylko tematu miłosnego, ważnego dla spójności filmu. Wieloletni współpracownik Collinsa, Stephen Bishop, który napisał dla niego wielki przebój "Separate Lives" do filmu "Białe noce", zaproponował odświeżenie starego przeboju z 1965 roku. Piosenka "A Groovy Kind of Love" została napisana przez Toni Wine i Carole Bayer Sager odniosła rok później sukces na listach przebojów, za sprawą wersji nagranej przez brytyjską grupę The Mindbenders.
Bishop początkowo chciał sam zarejestrować kompozycję, prosząc Collinsa, aby pomógł mu w produkcji. Ten jednak tak bardzo zapalił się do pomysłu wykorzystania starego przeboju w filmie, że przekonał Stephena, aby oddał mu piosenkę. Miał już wizję brzmienia i czuł ogromny potencjał drzemiący w starym nagraniu. Produkując nową wersję, muzyk znacznie zwolnił utwór, nadając mu mocny, balladowy kształt. Wypełnił muzyczną przestrzeń delikatnymi partiami syntezatorów, przesiąkniętych echem subtelnej perkusji i melodramatycznych smyczków, zaaranżowanych przez Anne Dudley, która była współproducentką nagrania. Nostalgiczny wokal dopełnił całości.
"Buster" został doskonale przyjęty w Wielkiej Brytanii, pomimo oskarżeń niektórych dziennikarzy i konserwatywnych polityków o promowanie przestępczości, banalizowanie zła i gloryfikowanie kryminalistów. Stał się on jednym z najlepiej zarabiających niezależnych filmów roku. Phil Collins zebrał bardzo dobre recenzje za swoją grę aktorską. Jego postać zyskała sympatię widzów. Historia Bustera Edwards okazała się jednak kompletną klapą w Ameryce.
Film zarobił tam zaledwie pięćset tysięcy dolarów. Wielu uważało, że przyczyną porażki była kiepska akcja promocyjna. Wystarczy spojrzeć na plakat filmu, gdzie głupkowato uśmiechający się Collins, trzyma w rękach bukiety kwiatów. Potencjalni widzowie byli zdezorientowani, nie wiedzieli, czy film to przeciętna komedia romantyczna, czy może gangsterski thriller.
W przeciwieństwie do filmu, dużo lepiej radziła sobie ścieżka dźwiękowa. Pochodzący z niej singiel "A Groovy Kind of Love" stał się jednym z największych przebojów 1988 roku. Nagranie pojawiło się na pierwszym miejscu w Ameryce, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i większości krajów europejskich, dając Collinsowi nominacje do Grammy i Oscarów. Stało się jednocześnie jednym z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych utworów w karierze muzyka.
Delikatna ballada szybko zaczęła żyć własnym życiem, zostając jednym z najpopularniejszych weselnych przebojów. Często pojawiała się na licznych składankach, a kilka lat później powróciła za sprawą kompilacji z największymi przebojami artysty "Hits" w 1998 roku. Nie mniejszym sukcesem okazało się również drugie nagranie skomponowane na potrzeby filmu "Two Hearts".
"A Groovy Kind of Love" tak mocno zrosło się z wykonaniem Phila Collinsa, że przez wielu ludzi uważane było przez lata za jego własną kompozycję. Nagranie powracało do świata filmu kilkukrotnie. Dan Finnerty, grający drużbę głównego bohatera w filmie "The Wedding Planner" z 2001 roku, wykonuje utwór podczas wesela. Motyw przeboju Collinsa pojawia się w jednym z odcinków "Friends". W 2011 roku w serialu "New Girl" bohaterowie podczas balu weselnego tańczą w zwolnionym tempie popularny taniec kaczuszki do słynnego przeboju.
Na kolejny sukces na listach przebojów Phil Collins nie musiał czekać długo. Rok później ogromną popularnością na świecie cieszyła się inna jego ballada "Another Day In Paradise", będąca pierwszym singlem z multiplatynowego albumu "...But Seriously". Na dużym ekranie muzyk pojawił się w 1991 roku, odtwarzając postać inspektora w kasowym hicie "Hook" z Julią Roberts, Robinem Williamsem i Dustinem Hoffmanem w rolach głównych.