Reklama

Hey: Katarzyna Nosowska we łzach

- Nie pamiętam, żeby ten kraj był tak podzielony jak teraz - mówi Interii Marcin Żabiełowicz, gitarzysta grupy Hey.

- Nie pamiętam, żeby ten kraj był tak podzielony jak teraz - mówi Interii Marcin Żabiełowicz, gitarzysta grupy Hey.
Katarzyna Nosowska (Hey) na scenie Przystanku Woodstock /fot. Dominika Rutkowska /WOŚP

Występ grupy Hey był jednym z najmocniejszych akcentów 23. Przystanku Woodstock. Grupa powróciła do Kostrzyna nad Odrą po roku, w glorii chwały jako laureat Złotego Bączka. Nagrodę woodstockowiczów otrzymała za wyjątkowy koncert. Wówczas - z powodu zerwanego ścięgna Achillesa - Katarzyna Nosowska spędziła cały występ z usztywnioną nogą w specjalnym bucie na obrotowym fotelu.

W tym roku obchodzący swoje 25-lecie muzycy ściągnęli ponownie chyba rekordową publiczność pod Dużą Scenę.

- Tego się nie przyjmuje, bo to jest taka liczba osób, która obezwładnia, że się pod człowiekiem uginają kolana, że ręce przestają pracować. I trzeba się z tym oswoić. Tak było w tym roku i tak było rok temu. Zawsze potrzebujemy trzech-czterech utworów, żeby nad tym przejść do porządku dziennego. Granie przed taką liczbą osób nie jest proste - mówił po koncercie w rozmowie z Interią Marcin Żabiełowicz.

Reklama

Gitarzysta podkreślił, że to niemożliwe, by się wyciszyć w pół godziny po takim występie.

- To uskrzydla i człowiek jest totalnie wdzięczny, że ci ludzie przyszli tutaj. Ale czuje się też taką odpowiedzialność. Na samym początku widzi się morze głównie teren zalany ludźmi. To wrażenie jest totalnie deprymujące, trzeba to przełamać. Potem schodzi i jest ok.

Wyjątkowym punktem koncertu był grany już od pewnego czasu przez Heya na żywo utwór "Arahja" z repertuaru Kultu. "Mój dom murem podzielony / Podzielone murem schody / Po lewej stronie łazienka / Po prawej stronie kuchenka" - śpiewała Nosowska łamiącym się głosem, a w jej oczach pojawiły się łzy.

- Musimy się poddawać tym emocjom, ale nie mogą one wziąć nad nami góry, bo wszyscy patrzą, obserwują, nie możemy się rozkleić i rozleźć. Taki moment był, ale został przewalczony. Wszyscy widzą co się dzieje w Polsce. Nie pamiętam, żeby ten kraj był tak podzielony jak teraz. Ten utwór rzeczywiście znaczy dużo więcej, niż się wydaje. Myślę, że są potrzebne niestety przynajmniej dwa lata, żeby coś się zmieniło - opowiada Żabiełowicz.

Na przełomie listopada i grudnia Hey zagra siedem koncertów w największych halach w Polsce. Podczas jubileuszowej trasy "Fayrant Tour" gościem specjalnym będzie założyciel zespołu, gitarzysta Piotr Banach.

- Zagramy z Piotrkiem co najmniej sześć, może nawet osiem utworów (prawdopodobnie w wersjach oryginalnych, niezmienionych), jeszcze nawet nie zrobiliśmy razem prób. Dużo ludzi, którzy słuchają Heya teraz, nie wiedzą nawet, kim jest Piotrek. To jak spytać 20-letniego fana Deep Purple, kto to jest Ritchie Blackmore - podkreśla Marcin Żabiełowicz.

Gośćmi specjalnymi koncertów będą również Igor Herbut (LemON), Titus (Acid Drinkers), Ania Dąbrowska, Dawid Podsiadło, O.S.T.R., siostry Natalia i Paulina Przybysz, Mela Koteluk, Grzegorz Porowski (wokalista Dum Dum, w którym występowali m.in. Banach, Katarzyna Nosowska oraz perkusista Hey Robert Ligiewicz) oraz Beata Kozidrak.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy