Bogdan Olewicz i jego najważniejsze piosenki: Od "Autobiografii" po "M jak miłość"
Bez jego tekstów trudno sobie wyobrazić wielkie przeboje polskiego rocka, głównie grupy Perfect. Kończący 28 czerwca 70 lat Bogdan Olewicz współpracował także z innymi gigantami naszej sceny.
"Jeżeli ktoś pyta mnie: 'co to znaczy, napisać przebój?', to nie zawsze znaczy napisać nieskomplikowany chwytliwy utwór od razu zapadający komuś w ucho. Dla mnie oznacza to, że stworzyło się utwór, który trafił do serca ogromnego kręgu odbiorców i został z nimi przez wiele lat, czasem kilka pokoleń, wciąż utrzymując się na fali popularności. Wciąż budząc refleksje czy emocje" - mówił w jednym z wywiadów Bogdan Olewicz.
Tak się składa, że spod jego pióra wyszły teksty do wielu piosenek, które mogą pochwalić się właśnie takim statusem. Poniżej znajdziecie tylko skromny wybór z tego grona.
Urodzony 28 czerwca 1946 r. Bogdan Olewicz zadebiutował od razu z przytupem - w 1968 r. napisał dla stawiającej pierwsze kroki na estradzie Maryli Rodowicz tekst do piosenki "Za moim oknem". Już w latach 70. ze Zbigniewem Hołdysem współtworzył duet kompozytorsko-tekściarski. Wówczas późniejszy lider grupy Perfect współpracował z grupą Andrzej i Eliza, która w 1974 r. wylansowała swój największy przebój "Czas relaksu".
"Ta piosenka właściwie to żart, zupełna groteska w porównaniu z realiami postgomułkowskiej Polski. W Boże Ciało każdego roku władze PRL wyświetlały w państwowej telewizji bardzo atrakcyjne amerykańskie filmy, żeby ludzie - szczególnie ci młodzi - nie chodzili na procesje" - mówił Olewicz w radiowej Jedynce.
"Trzeba było szybko coś wymyślić. Siedzimy więc na korytarzu studia przy Długiej, Boguś z notatnikiem, ja coś kombinuję z gitarą w ręce, niby przerwa, ale w powietrzu wyraźne napięcie. W pewnym momencie Boguś wyrywa kartkę z notesu, a tam są dwa słowa 'czas relaksu'. To ja coś mruczę, 'czas relaksu, relaksu to czas' i zaczyna nam się to rozwijać. On dopisuje kolejne linijki, ja dobieram akordy. Po kwadransie było po wszystkim" - opowiadał po latach Andrzej Rybiński.
W latach 70. współpracował z gwiazdami muzyki pop, pisząc teksty do piosenek, które podbijały festiwale w Opolu, dla takich wykonawców, jak m.in. Krystyna Prońko ("Jesteś lekiem na całe zło", "Deszcz w Cisnej"), Anna Jantar ("Gdzie są dzisiaj tamci ludzie?", "Moje jedyne marzenie", "Tylko mnie poproś do tańca"), Zdzisława Sośnicka ("A kto się kocha w tobie?", "Julia i ja", "Raz na jakiś czas") czy Krzysztof Krawczyk ("Pamiętam ciebie z tamtych lat").
"Wcześniej pisałem teksty dla artystów popowych, dla Zdzisławy Sośnickiej czy Krzysztofa Krawczyka, a dla Hołdysa to była tylko 'komercha'. (...) Kiedy pojawił się Perfect, postanowiłem zrobić coś innego niż wcześniej. (...) Pomyślałem, że trzeba wykorzystać osłabioną kontrolę komunistycznego aparatu i skomentować to, co się akurat dzieje za oknem lub siedzi w mojej głowie. Należało tylko dobrać do tego określoną poetykę, właściwą dla stylu i dynamiki grupy Perfect. I poleciało. I trafiło tam, gdzie trzeba" - mówił Olewicz w "Teraz Rocku" w 2013 r.
Do historii polskiej muzyki przeszedł właśnie dzięki Perfectowi - na debiutanckiej płycie znalazło się siedem jego tekstów, w tym tak ponadczasowe ( i grane do dziś na koncertach) "Nie płacz Ewka", "Niewiele ci mogę dać", "Lokomotywa z ogłoszenia" czy "Obracam w palcach złoty pieniądz".
Początkowo piosence "Nie płacz Ewka" nie wróżono wielkiego sukcesu. Po latach wokalista Perfectu Grzegorz Markowski wspominał, że zarejestrowano ją dość przypadkowo, gdy okazało się, że podczas sesji nagraniowej zostało jeszcze trochę czasu.
Ewka z piosenki to postać autentyczna. "To był romans życia, szalony, osobna opowieść" - opowiadał Hołdys w "Gazecie Wyborczej". Muzyk poznał ją w szkole, do której zaprosił go Bogdan Olewicz.
"Jak przeczytałem tekst, od razu zobaczyłem Ewę Zadarę (to jej panieńskie nazwisko), jej mieszkanie, te rozmowy, że świat zmienimy, że Dylan jest ważniejszy niż Młynarski. Tę miłość i te łzy, które nieraz widziałem" - mówił po latach Hołdys.
Kolejny album Perfectu - "UNU" (1982) to również siedem tekstów Olewicza, z "Autobiografią na czele, a także "Idź precz", "Druga czytanka dla Janka", "Wyspa, drzewo, zamek" i "Objazdowe nieme kino".
"Było nas trzech, w każdym z nas inna krew" - te słowa "Autobiografii" odnoszą się do trójki przyjaciół: Hołdysa, Olewicza i innego popularnego tekściarza Andrzeja Mogielnickiego. Zarys melodii powstał w barze Opera w hotelu Victoria, gdzie akurat Hołdysowi zebrało się na picie. Nuty i akordy zapisywał na serwetkach.
"Najpierw zrobiłem refren, zagrałem go w domu trzy razy i od razu płynnie wszedłem w zwrotkę. Bez poprawek, bez niczego, z przerwą między zwrotką i refrenem. Jakby kolega na wysokości powiedział: 'No masz, zasrańcu, w prezencie'" - mówił Hołdys w "Gazecie Wyborczej".
I choć Hołdys definitywnie rozstał się z Perfectem w 1992 r., współpraca Olewicza z tym zespołem trwała nieprzerwanie aż do płyty "XXX" (2010) i przyniosła takie przeboje, jak "Kołysanka dla nieznajomej" i "Całkiem inny kraj".
Pod koniec lat 80. pisał teksty dla grupy Korba oraz Mietka "Mechanika" Jureckiego, basisty grupy Budka Suflera. Z tym ostatnim zespołem współpracował przy płycie "Ratujmy co się da" z 1988 r. (utwory "To nie tak miało być", "Ratujmy co się da", "Czy ty siebie znasz", "Nieśmiertelnie piękna twarz", "Czas wielkiej wody"). "Praca z nimi [Krzysztofem Cugowskim i Romualdem Lipko] to była niezwykła nobilitacja" - podkreślał.
Do największych przebojów Olewicza z kolejnych dekad należą utwory wykonywane przez Urszulę ("Rysa na szkle" - "To jest piosenka o samotności i o tym, jak ciebie postrzegają inni ludzie"), Lady Pank (piosenki z płyty "Na Na" z 1994 r., w tym "Na co komu dziś". "Janek Borysewicz to prawdziwy polski rockman z krwi i kości. Pisanie przebojów przychodzi mu niezwykle łatwo" - podkreśla) i Seweryna Krajewskiego (piosenki do filmu "Uprowadzenie Agaty" Marka Piwowskiego).
W filmie Piwowskiego z 1993 r. Olewicz zaliczył swój epizod aktorski, ale pamiętany jest dzięki utworowi "Wielka miłość". "Uwielbiam go za jego fantastyczny talent, niesłychaną pracowitość i dopieszczanie szczegółów" - mówi tekściarz o Krajewskim.
Nasze zestawienie kończy inny przebój związany z - tym razem małym - ekranem. Mowa o tytułowym utworze do serialu "M jak miłość", który od 2000 roku słyszymy w czołówce w wykonaniu Wojciecha Gąssowskiego.
"Wiedziałem tylko tyle, że musi się tam znaleźć miejsce na słowa 'M jak miłość'. Reszta była do dyspozycji. Nagrałem najpierw wersję, taką ostrą, bo jednak czuję się big beatowcem, ale kiedy ją wysłałem złapałem się za głowę, że chyba jednak przesadziłem. I wtedy zobaczyłem gdzieś w kącie dawno nie używaną, zakurzoną gitarę z nylonowymi strunami. 'Ty wystąpisz w tej piosence', powiedziałem do niej, poszedłem do studia, sam wszystko zagrałem i to jest to, co kilkanaście razy w tygodniu mogą Państwo usłyszeć. Bogdan dopisał tekst, Wojtek zaśpiewał, a producenci, co rzadko się zdarza, zaakceptowali całość bez uwag" - opowiadał w "Angorze" o kulisach powstania tego przeboju jego kompozytor Mietek Jurecki.