Artyści przełamują tabu. Jak zmieniło się postrzeganie depresji w show-biznesie?
Materiał promocyjny
Depresja w ostatnich latach przestaje być tematem tabu, na co wpływ mają liczne kampanie społeczne, a także zaangażowanie osób znanych z show-biznesu. „Im bardziej jesteśmy świadomi tych zjawisk, tym skuteczniej możemy przeciwdziałać oraz pomagać sobie i innym w walce z tym trudnym przeciwnikiem” – twierdzi psycholog Jadwiga Wyląg.
Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata
Milion i dwieście tysięcy - szacuje się, że właśnie tyle osób cierpi w Polsce na depresję. Najczęściej depresja diagnozowana jest u osób pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. Co niepokojące, choć wcześniej zakładano, że choroba nie może rozwinąć się przed zakończeniem okresu dojrzewania, obecnie psychiatrzy wskazują, że problem może dotyczyć już około 2 proc. nieletnich. "W Polsce więcej osób ginie w wyniku samobójstw, niż w wypadkach samochodowych. Co 10 lat z mapy naszego kraju znika jedno miasto zbliżonej wielkości do Ełku czy Bełchatowa. Na każdą 28-osobową klasę przypada średnio dwóch uczniów po próbie samobójczej" - pisała w raporcie dr Halszka Witkowska, koordynująca projekt "Życie warte jest rozmowy".
Według statystyk Światowej Organizacji Zdrowia na depresję choruje około 280 mln ludzi na świecie, co stanowi około 3,8 proc. populacji. Do końca dekady depresja może stać się najczęściej występującym schorzeniem. To choroba, która może dotknąć każdego, bez względu na wiek, płeć czy status społeczny. Do depresji mogą doprowadzić m.in. traumatyczne przeżycia, przewlekłe choroby, permanentny stres czy brak wsparcia ze strony bliskich. "Depresja jest ściśle związana z utratą i nie mówimy tu tylko o utracie obiektu uczuć. Może być żałobą po samym sobie, po tym, jakim się było kiedyś, po wyznaczonych celach, które są już niemożliwe do osiągnięcia, po możliwościach, których już nie ma, po obrazie samego siebie, do którego było się przywiązanym. Kiedy okazuje się, że jesteśmy bezsilni w odzyskaniu utraconej osoby czy wartości, zaczynamy popadać w depresję" - tłumaczyła Joanna Chatizow, prezes Stowarzyszenia Aktywnie Przeciwko Depresji.
Eksperyment Rosenhana i kondycja psychiatrii w Polsce
Pierwsze wzmianki na temat zaburzeń psychicznych datuje się jeszcze na czasy przed naszą erą. Dopiero w XVIII wieku William Battie w "Traktacie o szaleństwie" wzywał do leczenia osób cierpiących w zamkniętych placówkach, które zaledwie wiek wcześniej stworzył król Francji, Ludwik XIV, z zamiarem odizolowania chorych od społeczeństwa. Humanitarne metody leczenia zostały wprowadzone dopiero w ostatniej dekadzie XVIII wieku. I choć psychiatria to dyscyplina badana od wieków, wciąż niewiele w tej sferze wiadomo.
Dowodzi tego m.in. słynny eksperyment z lat 70. ubiegłego wieku, przeprowadzony przez Davida Rosenhana. Wraz z grupą siedmiu ochotników zgłosił się do kilku zakładów leczenia psychiatrycznego, przekazując, że jedyną ich dolegliwością jest "słyszenie głosów w głowie", a raczej "niezrozumiałego szumu", z którego co jakiś czas wyłapywali słowa "dziurawy" czy "pusty".
I na tym etapie lekarze nie zorientowali się, że mają do czynienia z osobami zdrowymi. Symulanci przebywali w szpitalach od kilku do kilkudziesięciu dni, a wypuszczono ich dopiero, gdy uznano ich za wyleczonych wskutek hospitalizacji. Co ciekawe, personel uznawał sporządzanie notatek przez pseudopacjentów za "kompulsywne pisanie", natomiast prawdziwi pacjenci z tego samego powodu wyrażali opinie, że są to dziennikarze lub badacze, którzy w rzeczywistości są zdrowi.
Po opublikowaniu wyników eksperymentu, pracownicy innego cenionego szpitala psychiatrycznego uznali, że w ich placówce nie mogłaby zdarzyć się błędna diagnoza. W odpowiedzi Rosenhan poinformował, że w ciągu trzech miesięcy wyśle do szpitala kilku pseudopacjentów. Po upływie terminu wśród nowych 193 pacjentów wykryto 41 symulujących oraz 42 "podejrzanych". Jak się okazało, inicjator eksperymentu nie wysłał do placówki ani jednej osoby. Eksperyment udowodnił tezę, że różnica pomiędzy osobą zdrową a zaburzoną psychicznie jest bardzo trudna do ustalenia. Od tego czasu nauka wciąż się rozwija, lecz opieka zdrowotna nie jest zadowalająca - wystarczy wspomnieć, że w Polsce jeden psychoterapeuta przypada na ponad dwa tysiące dorosłych Polaków, a jeden psychiatra na osiem tysięcy dorosłych Polaków.
"Dla wielu artystów smutek to jest chleb powszedni"
"My też, jako artyści, lubimy podsycać trochę wizerunek wariata, a to, na ile on jest prawdziwy, to jest trudno zweryfikować. Zawsze niestabilny wariat był atrakcyjniejszy niż młodzieniec w krawacie przy fortepianie" - mówi mi w rozmowie Kuba Kawalec, wokalista zespołu Happysad. To prawda, bo etos artysty nieszczęśliwego obecny jest w kulturze od wieków. Można tu wspomnieć choćby bohaterów romantycznych, którzy byli niezwykle wrażliwi i zagubieni w egzystencjalnym smutku.
"Dla wielu artystów smutek to jest chleb powszedni. Nie depresja, ale smutek. Często te wyrazy artystyczne są sposobem na radzenie sobie m.in. właśnie z depresją" - twierdzi Dawid Karpiuk, znany z zespołu Dziwna Wiosna. "W sztuce bardzo istotna jest wiarygodność, na takim poziomie trudno uchwytnym. Temu, kto jest wiarygodny, upraszczając schemat oczywiście, łatwiej jest zdobywać popularność. Bo wtedy dzieło się klei z twórcą. Choćby patrząc na tragiczne postacie z rynku muzycznego - one są na piedestałach" - uzupełnia Kawalec.
A co na ten temat mówi nauka? Jak wynika z opublikowanych w 2016 roku badań Help Musicians UK i naukowców z University of Westminster osoby z show-biznesu są trzykrotnie bardziej narażone na depresję. "Wrażliwość, która sprawia, że kochamy artystów, że potrafią mówić o czymś, co nas dotyczy i co nas boli, czasem obraca się przeciwko nim. To ludzie zbyt wrażliwi na rzeczywistość. Mają poszerzoną percepcję, bo tutaj nie chodzi tylko o emocje, ale również umiejętność postrzegania pewnych wątków, które umkną ‘zwykłym śmiertelnikom’" - mówiła w wywiadzie psycholog Maria Rotkiel. Jako inne powody badacze podali również niestabilne płace, a co za tym idzie - problemy z utrzymaniem się, a także permanentne zmęczenie, przebywanie pod ciągłą obserwacją fanów i mediów oraz narażenie na intensywną krytykę w myśl zasady "jest taki, jak jego ostatnie dzieło".
Jak zmieniło się postrzeganie depresji w show-biznesie?
Jeszcze kilka lat temu problemy ze zdrowiem psychicznym były tematem przemilczanym, również w show-biznesie. Przez brak profesjonalnej pomocy przedwcześnie ze sceny zeszło wielu artystów, inni odeszli w zapomnieniu. Często do śmierci doprowadzały uzależnienia od narkotyków lub alkoholu - tak było w przypadku Amy Winehouse czy Janis Joplin. "Już od zbyt dawna obce jest mi podniecenie płynące ze słuchania i tworzenia muzyki. Od wielu lat towarzyszy mi poczucie winy, które trudno wyrazić słowami. (...) Fakty są takie, że nie potrafię was oszukiwać. Nikogo z was. To nie jest fair ani wobec was, ani wobec mnie samego. Największą zbrodnią, o jakiej mogę pomyśleć, byłoby oszukiwanie ludzi i udawanie, że doskonale się bawię. (...) We wszystkich z nas drzemie dobro, a ja po prostu za bardzo kocham ludzi. Tak bardzo, że przez to odczuwam zbyt wielki pieprzony smutek. (...) Dlaczego nie potrafisz po prostu się z tego cieszyć? Nie wiem! (...) Dziękuję wam bardzo z głębi mojego płonącego, skręcającego się z bólu żołądka za wasze listy i troskę przejawianą w ciągu tych ostatnich lat. Jestem zbyt kapryśny i ulegający nastrojom. Nie mam już w sobie ani krzty pasji, więc pamiętajcie - lepiej szybko spłonąć, niż wolno się wypalić" - pisał z kolei w liście pożegnalnym Kurt Cobain.
"Ostatnio obserwuje się dobry trend coraz częstszego, głośnego mówienia o depresji. To bardzo dobre zjawisko, które oswaja nas i psychoedukuje jednocześnie. Za wiedzą idzie zmiana postaw społecznych, która przekłada się na większą otwartość uznawania problemu oraz szukania profesjonalnej pomocy" - komentuje dla Interii Jadwiga Wyląg z Pracowni Rozwoju Osobistego w Tarnowskich Górach. Otwarcie o problemach z depresją opowiedziała m.in. Danuta Stenka. "Budziłam się rano i zanim otworzyłam oczy, chciało mi się płakać. Jakbym straciła sens życia. Smutek się nasilał, czułam, jak spadam na dno" - mówiła, w późniejszym wywiadzie dodając: "Kiedy w którymś z wywiadów powiedziałam, że nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż moja kilkuletnia bezsenność sygnalizowała depresję, spotkałam się z uwagą, że nie powinnam była tego robić, bo to uszczerbek na wizerunku. Dlaczego? Dlatego, że człowiek cierpiący na depresję to wadliwy egzemplarz?".
"Pamiętam, jak leżałam na łóżku nieruchoma i miałam wrażenie, że zalewa mnie czarna maź (dosłownie) bezsilności i smutku. Nie byłam w stanie się ruszyć, łzy leciały mi ciurkiem, przestałam jeść... I to był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że mimo gigantycznego wsparcia męża, rodziny i przyjaciół, nie dam rady. Nie bójcie się prosić o pomoc. Dbajcie o siebie i swoje zdrowie psychiczne. Psychoterapeuta lub psychiatra w dzisiejszych czasach to nie wstyd" - komentowała Zofia Zborowska. "Czułam się, jakby ktoś mi wyjął wtyczkę z kontaktu. Przez rok wszystko było bólem i chaosem. Chciałam umrzeć" - wyznała z kolei Maria Peszek, która o załamaniu nerwowym opowiedziała na płycie "Jezus Maria Peszek".
O problemach ze zdrowiem psychicznym w wywiadzie dla Interii Muzyka opowiedział również Sebastian Karpiel-Bułecka: "Cierpię na nerwicę lękową, więc wiem, jak ciężko jest tym ludziom, którzy mają tego typu problemy. Wiem, z jakimi problemami się borykają - głównie z niezrozumieniem, brakiem otwartości na drugiego człowieka, czasem są wyśmiewani albo robi się z nich ludzi, którzy kłamią albo udają.
"1-800-273-8255" - uświadamianie przez muzykę
"Niezwykłą wartością jest rodzaj przekazu - opowiedzenie o własnych doświadczeniach kryzysu zdrowia psychicznego zarówno przełamuje tabu mówienia o chorobie, jak i daje nadzieję na pokonanie trudności i szczęśliwe życie. Nie bez znaczenia jest forma przekazu - transfer informacji poprzez sztukę porusza emocjonalnie, umożliwia przekazanie treści, które wymykają się możliwości ubrania ich w słowa" - tłumaczy psycholog Jadwiga Wyląg. Muzycy swoje emocje przekazują poprzez utwory, nie tylko rozliczając się z emocjami, ale również przekazując wsparcie swoim odbiorcom.
Na światowym rynku doskonałym przykładem edukowania przez muzykę może być wydany w 2017 roku utwór "1-800-273-8255". Tytuł to nic innego jak numer amerykańskiego telefonu zaufania dla młodzieży. Jak pokazały późniejsze badania, po opublikowaniu piosenki wzrosła liczna połączeń z tym numerem, co mogło zapobiec setkom samobójstw w Stanach Zjednoczonych. O depresji opowiada również "Paint It, Black" The Rolling Stones ("Spoglądam w głąb siebie i widzę me serce jest czarne / Widzę moje czerwone drzwi i muszę je przemalować na czarno / Może wtedy wreszcie zniknę i nie będę musiał stawić czoła faktom"), "Mad World" Tears for Fears ("Sny, w których umieram / są najlepsze, jakie kiedykolwiek miałem / Niełatwo mi to wyrazić, bo trudno mi znieść, kiedy ludzie tylko w kółko biegają") czy "Stan" Eminema ("Mogłeś uratować mnie przed utonięciem / teraz jest już za późno, jestem na tysiącu środków uspokajających, chce mi się spać / a oczekiwałem tylko jednego listu, jednego telefonu"). W Polsce temat podjęli m.in. Margaret w utworze "Xanax" czy adaś. w piosence "dessous". Drugi z utworów promował internetową akcję #JESTEM, wspierającą działalność Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży.
"To, co się w tobie dzieje, jest ważne. Nie bagatelizuj tego"
"Artyści czy osoby związane z show-biznesem stanowią punkt odniesienia dla wielu osób, są wzorem do naśladowania. Jednocześnie ich przekaz ma też szansę dotrzeć i być usłyszany przez ogromne grono odbiorców" - odpowiedziała Jadwiga Wyląg, na pytanie, dlaczego istotnym jest, żeby artyści otwarcie mówili o problemach ze zdrowiem psychicznym. "Uważam, że artyści powinni być trochę drogowskazami. Nie chodzi o mądrzenie się i pouczanie kogoś, ale o dzielenie się swoimi przeżyciami, przemyśleniami, żeby innym w taki sposób pomóc. Sam, jak miałem rozterki czy było mi smutno, to wsłuchiwałem się w teksty piosenek i szukałem tam dla siebie wsparcia" -komentował z kolei w wywiadzie lider zespołu Zakopower.
"Ważne, żeby o tym mówić, bo depresja jest nadal traktowana jako coś, co źle o tobie świadczy albo jest twoją winą. A depresja jest jak każda inna choroba. Wciąż są środowiska, w których kiedy powiesz, że miałaś depresję, to ludzie pomyślą, że coś jest z tobą nie tak. Tak jakby to świadczyło o twoim charakterze, a tak naprawdę jedyne, o czym to świadczy, to że jesteś twarda, skoro ją przeżywasz" - mówi wokalista Dziwnej Wiosny, Dawid Karpiuk.
"Ważne jest mówienie o tym, że depresja dotyka ludzi niezależnie od tego, czym się zajmują. Sądzę, że są ludzie, którym dużo trudniej niż artyście, jest powiedzieć: ‘Mam depresję’. Bo artysta zajmuje się mówieniem o tym, co się w nim dzieje. I artyści mają to we krwi, a inni nie uczą się mówić o tym, co mają w sobie i z czym się zmagają. Takim ludziom trzeba najbardziej przekazywać: ‘To, co się w tobie dzieje, jest ważne. Nie bagatelizuj tego. To żaden wstyd. Przecież gdybyś złamał sobie nogę, to byś się tego nie wstydził’" - podsumowuje.
Artykuł powstał w ramach akcji #Niech zobaczą, #Niech usłyszą, której partnerem jest Link4 Mama i Tata
Materiał promocyjny