Wokalistka kastrowała zwierzęta
Wypowiedź brytyjskiej wokalistki PJ Harvey poruszyła obrońców praw zwierząt. Artystka ujawniła, że wychowując się na farmie, w młodości kastrowała barany.
PJ Harvey pełna radości
14 lutego 2011 r. ukaże się ósma studyjna płyta brytyjskiej wokalistki i kompozytorki PJ Harvey - "Let England Shake". Część albumu została zarejestrowana w kościele w Dorset. "Większość utworów nagraliśmy na żywo. Nie ustalałam żadnych reguł. Znaleźliśmy się w dobrym miejscu, było w nas mnóstwo energii, witalności, a prace nad płytą cechowała duża intensywność. To było bardzo przyjemne doświadczenie i myślę, że przez to albumu będzie pełen radości" - opowiadała PJ Harvey.
PJ Harvey dorastała na brytyjskiej prowincji, a jej rodzina prowadziła farmę owiec. W wywiadzie dla magazynu "Mojo" artystka opowiedziała o szczegółach pracy w gospodarstwie, w tym o kastrowaniu młodych baranów przy życiu gumowych pasów.
"Takie rzeczy trzeba robić. Bo nie chcesz by każda młody samiec zamienił się w dominującego w stadzie barana. Nie kastruje się jedynie tych najlepiej wyglądających, które będą dobrym reproduktorami" - stwierdziła wokalistka.
"W przypadku innych baranów, trzeba zachować ich energię, by dały dobre mięso" - zaznaczyła PJ Harvey.
"A sama kastracja to bardzo delikatny zabieg. Barany trzeba odpowiednio ustawić, bo to dla nich bardzo bolesne" - powiedziała.
PJ Harvey podkreśliła jednocześnie, że praca na farmie, w tym kastracja młodych baranów, nie była jej ulubionym zajęciem.
"Jako dziecka trzeba robić rzeczy, których się nie lubi. Po prostu robisz to, co każą ci rodzice" - zaznaczyła.
Słowa wokalistki wywołały oburzenie obrońców praw zwierząt. Organizacja People for the Ethical Treatment of Animals (PETA) zaapelowała, by karać za sposób kastracji o którym opowiedziała PJ Harvey.
"Kastrowanie zwierząt przy pomocy gumowego krążka powoduje u stworzeń nieprawdopodobny ból. To okaleczenie zwierzęcia tylko po to, by później zostało zabite dla lepszego mięsa. Jeżeli jakikolwiek pies lub kot zostałyby potraktowane w ten sposób, ich właściciel nie uniknąłby kary" - argumentują przedstawiciele PETA.