Nie przeżył upadku z balkonu. Winny rockman?
Rodzina tragicznie zmarłego Marka Blanco zamierza wszcząć prywatne śledztwo w sprawie zagadkowej śmierci mężczyzny. Głównym podejrzanym jest brytyjski wokalista Pete Doherty.
W 2006 roku we wschodnim Londynie doszło do tragedii. Podczas imprezy w mieszkaniu niejakiego Paula Roundhilla zginął Mark Blanco. 30-letni mężczyzna w tajemniczych okolicznościach wypadł z balkonu.
Na prywatce obecny był również Pete Doherty ze swoim ochroniarzem Johnnym Jeannevolem. Według świadków, wokalista i jego towarzysz pokłócili się z Blanco. Pomiędzy mężczyznami miało dojść do szarpaniny.
Kamery bezpieczeństwa zarejestrowały moment, w którym Pete Doherty opuszcza mieszkanie, przechodząc nad leżącym na ulicy przed domem ciałem Marka Blanco.
Śledztwo policji nie przyniosło żadnych rezultatów. Funkcjonariusze uważają, że 30-latek sam nieszczęśliwie wypadł z balkonu i zginął. Jednak rodzina zmarłego jest innego zdania i zamierza wszcząć prywatne śledztwo w sprawie śmierci Marka Blanco - donosi "The Observer".
"Policja ma najwyraźniej kłopot z wykryciem przestępstwa, chociaż to oczywiste, że Mark został zabity" - powiedział gazecie Michael Wolkind, który reprezentuje rodzinę zmarłego.
Pete Doherty, Johnny Jeannevol i właściciel mieszkania Paul Roundhill zaprzeczyli, jakoby mieli w jakikolwiek sposób spowodować upadek Marka Blanco z okna.