Fall Out Boy uwodzą młodzież
Fall Out Boy to przykład gwiazdy XXI wieku. Popularność zdobywają za pomocą internetu, marketingowych chwytów i stałej obecności w kolorowej prasie. Wysłannik INTERIA.PL oglądał w ostatni weekend występ grupy w Berlinie.
Fall Out Boy koncerty - o dziwo - grają w prawie tradycyjnym rockowym stylu. Gitarzysta Joe Trohman wymachuje "piórami" niczym wyznawca heavy metalu.
Basista Pete Wentz - twarz zespołu, prowadzi program w MTV, ma nawet własną linie ciuchów - biega po scenie, wskakując na różne podesty i głośniki, to tarza się po niej. Andy Hurley gra na perkusji z rockową ekspresją, a wokalista Patrick Stump nie rozstaje się z gitarą. Swoje pop-rockowe, melodyjne piosenki muzycy wykonują z punk rockową zadziornością.
Tak było także w sobotę (21 marca), podczas berlińskiego koncertu. W większości nastoletnia publiczność wypełniająca Columbiahalle w pełni akceptowała taką stylistykę i świetnie się bawiła. Szczególnie żeńska część wpatrzona z uwielbieniem w Pete'a histerycznie reagowała na każdy jego okrzyk czy przemowę. Mimo, iż członkowie Fall Out Boy należą do pokolenia 30-latków, swoimi piosenkami uwodzą głównie młodych ludzi.
W rozmowie przed koncertem, gdy zapytałem Petera, do jakiego stylu muzycznego chcieli by być zaliczani i czy nie przeszkadza mu, że są idolami głównie młodych ludzi, zwłaszcza z subkultury emo, odparł, iż nie ma to dla nich znaczenia. Robią muzykę taką, jaką chcą, nie klasyfikują jej i cieszy ich, że jest łatwo przyswajalna (cały wywiad w INTERIA.PL już wkrótce!).
Oczywiście najgoręcej było przy takich przebojach, jak: "I Don't Care", "Dance, Dance", "America's Suitehearts" czy "Thnks fr th Mmrs". "Beat It", utwór z repertuaru Michaela Jacksona, także wywołał sporą euforię.
Różnica między rockiem, a stylistyką rocka jest jednak zasadnicza. Wyreżyserowane show traci szczerość przekazu. W zachowaniu Fall Out Boy brakowało spontaniczności, zatracenia się w muzyce.
Nie bez powodu koncert prowadził Pete, najbardziej medialny i "wyrobiony" marketingowo członek zespołu, a nie mniej wyrachowany wokalista Patrick - jak mają w zwyczaju rockowe kapele.
Jednak energia, poświęcenie (Pete wystąpił mocno przeziębiony), a przede wszystkim profesjonalizm wykonania, budzą uznanie.
Gdy całą marketingową otoczkę zepchniemy na bok, zapomnimy o biciu dziwnych rekordów (72 wywiady w ciągu 24 godzin, koncerty na wszystkich kontynentach), skandalach (planowanych i przypadkowych), upublicznianiu intymnych szczegółów swojego życia i wszystkich innych promocyjnych zabiegach, dostajemy zgrabne, chwytliwe kompozycje, które doskonale nadają się do wykonania na żywo i są w stanie obronić się same.
Pytanie tylko, czy bez tej otoczki Fall Out Boy byliby tacy atrakcyjni dla młodego odbiorcy?
Aleksander Mika, Berlin
Zobacz teledyski Fall Out Boy na stronach INTERIA.PL!