Czy ktoś przyjdzie na ich koncerty w Polsce?
Na mini tournee do Polski przyjeżdża formacja British Sea Power. Brytyjczycy wystąpią w niedzielę (2 października) w krakowskich Fortach Kleparz i w poniedziałek (3 października) w warszawskiej Hydrozagadce. - Ciekawe, czy ktokolwiek przyjdzie na nasze koncerty - zastanawiał się w rozmowie z INTERIA.PL wokalista i gitarzysta Scott Wilkinson, który występuje pod pseudonimem Yan.
To nie pierwsza wizyta British Sea Power w Polsce.
- Ale o tej pory nigdy nie graliśmy koncertów w klubach, a jedynie występowaliśmy na dosyć dużych festiwalach [OFF Festival i Open'er Festival - przyp. AW]. To były bardzo udane koncerty, reakcja publiczności była pozytywna. Z tego powodu cieszę się, że znów do was przyjeżdżamy. Zastanawia mnie tylko, jak będą wyglądały koncerty w klubach i czy ktokolwiek na nie przyjdzie - śmiał się Yan który zaznaczył, że woli występy w mniejszych lokalach.
- Koncerty w klubach są zdecydowanie bardziej ekscytujące. Wolę grać przed małą grupą osób, niż przed wielkim tłumem. W klubie widzowie są prawdziwi, mogę spojrzeć im w oczy - stwierdził.
Zapytaliśmy muzyka Bristish Sea Power, czy podczas nadchodzących występów przewidują scenografię, jaką zespół zaprezentował w tym roku na Open'er Festivalu.
- Pytasz mnie, czy będą drzewa na koncertach (śmiech)? Nie wiem jeszcze. Wpadliśmy na ten pomysł po kilku występach w naprawdę obskurnych, brzydkich i śmierdzących miejscach. Zastanawialiśmy się, w jaki sposób poprawić wygląd tych miejsc i do tego spowodować, by ładnie pachniały. Interesowało nas też, jak pijani ludzie zareagują na widok czegoś z zewnątrz wewnątrz klubu (śmiech) - tłumaczy.
A czy oryginalna scenografia sprawiła kiedykolwiek British Sea Power problemy na scenie, jak to działo się na przykład w kultowym filmie "This Is Spinal Tap".
- Z tego co pamiętam kilka razy te drzewa spadły nam na głowę. Ale graliśmy dalej, udając, że nic się nie dzieje - wspomina muzyk.
Na koniec zapytaliśmy Yana o kolejny album British Sea Power. Jak się okazało, muzycy nie są pewni, czy następca "Valhalla Dancehall" będzie płytą długogrającą i zastanawiają się nad inną formą wydawania muzyki.
- Szukamy nowych środków wyrazu i na pewno chcemy móc szybciej wydawać muzykę. Chcemy pracować bardziej spontanicznie i jednocześnie bardziej zaryzykować - przyznał.
Zapytaliśmy również Yana czy Bristish Sea Power mają już pomysł na tytuł wydawnictwa? Intrygujące i jednocześnie zabawne "Valhalla Dancehall" będzie trudno przebić.
- Jeszcze nie. A co do "Valhalla Dancehall", to wiele osób nie uważało tego tytułu za śmieszny. Wręcz przeciwnie! Nie mam pojęcia dlaczego (śmiech). Może nie wiedzieli, co ten tytuł oznacza? A przecież on nie oznacza nic szczególnego. To po prostu trochę przygłupawy tytuł - samokrytycznie śmieje się Yan.