"Z drugiej kamery"
W Witrynach Odbicia to rapujący duet utworzony przez Jędkera i Sokoła, na co dzień członków Zip Składu. Ich debiutancki album, zatytułowany „Masz i pomyśl” to mocny, warszawski rap, prowokujący do zastanowienia się nad sobą oraz nad tym, co nas otacza. Z Jędkerem rozmawiał Jarosław Szubrycht.
Jak powstały W Witrynach Odbicia?
Razem zaczynaliśmy w zespole Zip Skład, w którym wciąż się udzielamy, ale pewnego dnia postanowiliśmy z Sokołem zrobić razem nowy projekt. Witryny to drugi projekt Zip Składu – pierwszym była Zipera, która wydała płytę w czerwcu. Zaczęliśmy myśleć o tym projekcie, kiedy na płycie Zip Składu zrobiliśmy razem z Sokołem kawałek „Jest jak jest” – to są korzenie Witryn.
Po co więc tworzyliście osobny projekt? Nie mogliście robić tego samego w ramach Zip Składu?
Nie da się tego tak łatwo wytłumaczyć, ale upraszczając całą sprawę powiem ci, że lepiej jest kręcić film z siedmiu kamer niż z jednej. Kręcąc swój film dwoma kamerami mogę więcej pokazać z kamery A i więcej z kamery B. Mamy więcej czasu na to, by cokolwiek powiedzieć. Na przykład w „Zipingu”, pierwszym teledysku Zip Składu, który trwa 3,5 minuty, każdy chciał mieć swoją zwrotę. Było nas siedmiu, więc zwroty liczyły po 20 lub do 30 sekund, co jest w ogóle parodią... Płyta Witryn trwa godzinę, więc możesz sobie obliczyć, że mamy z Sokołem po pół godziny dla siebie.
Jak powstają teksty Witryn?
Nikt nam nie narzuca swojej woli, wszystkie teksty piszemy sami, ale k**wa nie ma reguły na powstawanie kawałków. Raz jest tak, że Sokół przynosi zaj***sty temat, a ja dopisuję zwrotę, innym razem mamy muzykę i długo nie wiemy jaki tekst do niej dopasować.
Teksty zawarte na „Masz i pomyśl” to analiza przede wszystkim ciemnych stron tego, co dzieje się codziennie wokół nas...
Nie wynika to z naszych założeń, czy jakiegoś widzimisię. Wszystko wynika spontanicznie, robimy kawałek po kawałku, a że z tego wynika taki obraz, a nie inny, to widocznie tak jest...
W jednym z utworów powtarzacie, że underground to jest to. Tymczasem trudno BMG nazwać wytwórnią podziemną, prawda?
O BMG mogę się tylko bardzo pochlebnie wyrazić. Nasza współpraca zaczęła się od tego, że przynieśliśmy im połowę naszego materiału i zapytaliśmy po prostu czy chcą to wydać. Okazało się, że chcą i po krótkich pertraktacjach i paru kompromisach zdecydowaliśmy się to zrobić, stawiając przede wszystkim na jakość. Nasza poprzednia wytwórnia nie mogła nam wydać winylu, tymczasem winylowa wersja „Masz i pomyśl” już jest. Magnetofony nie wciągają kaset, płyty są dobrej jakości, przed płytą był singel w cenie paczki szlugów, za który zrzekliśmy się tantiem – postanowiliśmy na to, żeby ludzie, którzy będą słuchać tej muzyki byli zadowoleni.
Czy można mówić o warszawskim stylu w muzyce hiphopowej?
W Warszawie jest jedna z największych scen w Polsce, ale nie można generalizować. Myślę, że każdy ma swój styl lub przynajmniej próbuje go szukać. Najgorzej gdy ktoś nastawia się na kopiowanie innych.
Ale podziały geograficzne w polskim hip-hopie istnieją?
Niestety, wielu ludzi myli hip-hop z piłką nożną. Gdyby nie było tego zjawiska, nie byłoby żadnych podziałów. Chociaż sztuczne ich narzucanie wiąże się również z próbą naciągania naszej rzeczywistości pod Amerykę. A tu jest Polska i zupełnie inne realia! Ludzie w różnych miejscach kraju czują to samo, co ja czuję i dlatego wyciągam do nich rękę i dlatego znaleźli się na naszej płycie.
Premierę płyty Witryn mamy już za sobą. Nad czym teraz pracujecie?
Najbliższe plany to koncerty, których chcemy zagrać teraz jak największej. Ale oczywiście zaczęliśmy już robić nowe rzeczy. Nie potrafię usiedzieć w miejscu, tak samo jak moje ziomki, więc powstają kolejne Zipowe płyty. Na pewno będzie Zip Składowa dwójka, na pewno będą Witryny drugie, na pewno będą solowe projekty ludzi z Zip Składu. Dopiero teraz wszystko rozkręci się na dobre...
Dziękuję za wywiad