"Twardo stąpam po chmurkach"
13 czerwca ukazał się drugi solowy album Lidii Kopanii zatytułowany "Przed świtem". Wokalistka w rozmowie z Emilią Chmielińską zdradza, że od 1999 roku, kiedy debiutowała z pomocą Roberta Jansona, każdego dnia starała się robić krok w stronę sukcesu. Droga do niego wiodła m.in. przez Niemcy, gdzie śpiewała w rockowym zespole Kind Of Blue. Lidia swoją karierę określa jako serię wzlotów i upadków.
Do jakiego gatunku muzycznego jest ci najbliżej?
Lidia Kopania: Zdecydowanie jest to tak zwana muzyka mainstreamowa, popularna, choć z drugiej strony niektórzy już się dopatrzyli u mnie elementów folkowych, słychać to pewnie we fragmentach, gdzie są moje wokalizy. Lubię właśnie taki sposób przekazywania emocji. Często bardziej przemawiają do mnie same dźwięki niż słowa. Dźwięk to czysta forma, nie ma tu żadnego przekłamania. Dlatego marzy mi się, żeby zaśpiewać taki utwór, gdzie będą tylko wokalizy.
Jesteś autorką większości tekstów na płycie. O czym opowiadasz, co cię inspiruje?
Lidia Kopania: To są róże emocje, które prowokuje życie każdego dnia. Czasem bardzo przyjemne, innym razem mniej przyjemne. To nie jest tak, że ja wszystkiego, o czym śpiewam, sama doświadczyłam. Często są to moje obserwacje tego, co się dzieje wokół, znajomych, przyjaciół. Piszę nie tylko o relacjach damsko-męskich, ale i o naszych codziennych, ludzkich zmaganiach. O tym, żeby się nie poddawać, nawet jeśli po raz pięćdziesiąty coś nie wychodzi. Lubię proste, bezpośrednie przekazy. Bez udziwniania i ubarwiania na siłę.
W jednym z wywiadów powiedziałaś, że znajdujesz się pomiędzy dążeniem a spełnieniem, między dniem a nocą. Tajemniczo to brzmi...
Lidia Kopania: Nie wiem, czy jestem tajemnicza. Na pewno jestem osobą bezpośrednią, prostolinijną. Nie stwarzam barier ani problemów, jeżeli ktoś chce się ze mną porozumieć.
Singlem promującym album "Przed świtem" jest "Tamta łza". Od początku wiedziałaś, że to będzie właśnie ten utwór?
Lidia Kopania: Wybór padł na tę piosenkę, ponieważ wielu osobom bardzo się spodobała. Wydaje mi się, że jest bardzo bezpośrednia, bezpretensjonalna. Melodia też jest w ten sposób skonstruowana. Nie mogę jednak powiedzieć, że to jest prosty utwór, w warstwie aranżacyjnej jest dużo smaczków. Ale piosenek, do których mam pełne przekonanie, jest znacznie więcej. Z każdym utworem wiąże się jakaś historia.
Dwa lata temu debiutowałaś płytą "Intuicja"...
Lidia Kopania: Tak na dobrą sprawę to jest moja trzecia płyta, bo wcześniej nagrałam album z zespołem Kind Of Blue.
Na ile zmieniłaś się od tamtego czasu?
Lidia Kopania: Na pewno jesteśmy mądrzejsi o każdy dzień. Zmieniło się przede wszystkim to, że śpiewam w języku polskim. Zauważyłam, że podczas koncertów publiczność świetnie reaguje, kiedy śpiewam po polsku. Choć mnie jest właściwie wszystko jedno, w jakim języku wykonuję swoje utwory. Mogę się posługiwać samymi dźwiękami, wokalizami i będę miała poczucie, że wkładam w to całe swoje serce.
Czyli muzyka ponad językami (śmiech). Wywołałaś przed chwilą temat Kind Of Blue. Wszystko się zaczęło w 2003 roku w Hamburgu?
Lidia Kopania: Tak naprawdę to zaczęło się jeszcze wcześniej, bo w 1999 roku nagrałam wspólnie z Robertem Jansonem utwór "Niezwykły dar". I on jest w sieci! Ktoś zrobił mi olbrzymią niespodziankę, bo nawet ja nie słyszałam tej piosenki od kilku lat. To był tak naprawdę mój debiut.
Skąd ten pomysł na Hamburg?
Lidia Kopania: Po moich nagraniach z Robertem płyta się co prawda nie ukazała, ale miałam bardzo dużo koncertów. Na jednym z nich pojawił się człowiek z Niemiec, który funkcjonował na tamtym rynku muzycznym i stwierdził, że warto by coś pokombinować właśnie w Niemczech. Wiedział, że zespół Kind Of Blue poszukuje nowej wokalistki. Uznał, że warto pojechać na takie przesłuchanie i spróbować. No i pojechałam, odbyło się przesłuchanie, a następnego dnia usłyszałam: "Witamy w zespole". W 2004 roku ukazała się nasza płyta...
Ale to była nieco inna muzyka niż to, co teraz wykonujesz...
Lidia Kopania: To było ostrzejsze, rockowe granie. Zupełnie inna stylistyka. Występowałam w dżinsach, t-shircie, w bransoletkach. I to mi się bardzo podobało. Gdzieś tam jest we mnie pazur. Nie tylko bujanie w obłokach. Kiedyś powiedziałam, że twardo stąpam po chmurkach. I coś w tym jest. Mam często potrzebę wykrzyczenia swoich emocji, ekspresyjnego śpiewania.
Ciągle poszukujesz swojej drogi czy już znalazłaś?
Lidia Kopania: Myślę, że znalazłam. To jest zabawa z muzyką - trochę z klasyki, trochę musicalu, rocka. Jest w tym jednak pewna ciągłość.
Jak wspominasz swój występ w Opolu w 2005 roku?
Lidia Kopania: To był koncert premier. Miałam ogromne szczęście. Nikt, nawet ja, nie spodziewał się, że nikomu nieznany zespół wystąpi w Opolu. Tam zgłaszane są setki utworów. Kind Of Blue wysłał swoją piosenkę i bum! Jedziemy do Opola. Muszę przyznać, że bardzo trudno się występuje na tym festiwalu. Oczywiście to niesamowite wydarzenie muzyczne z wielką historią, wspaniałą publicznością. Z drugiej strony to również duży ciężar, jak się nie ma zaplecza, wsparcia. Błąkaliśmy się za kulisami, nikt z nami nie rozmawiał, wszyscy się na nas patrzeli, jakby chcieli zapytać, co my tu robimy. Bardzo jestem wdzięczna osobom, które zakwalifikowały ten utwór, do tej pory nie wiem, kto to był.
Rok później wygrałaś TopTrendy.
Lidia Kopania: Warto wierzyć w cuda (śmiech). Ale z drugiej strony to były lata pracy. Każdy mój dzień od 1999 roku poświęcony był budowaniu czegoś. Choć i tak czynnikiem decydującym jest łut szczęścia.