Reklama

"To ja jestem złą osobą"

W 2006 roku grupa Within Temptation otrzymała nagrodę World Music Award dla najlepiej sprzedającego się holenderskiego wykonawcy. Są spore szanse, że za sprawą płyty "The Heart Of Everything" (premiera 12 marca 2007 roku) grupa jeszcze umocni swoją pozycję na muzycznej scenie. Wobec milczenia grupy Nightwish formacja dowodzona przez seksowną wokalistkę Sharon den Adel i gitarzystę Roberta Westerholta bez problemu może zdominować scenę symfonicznego metalu. - Komponowaliśmy i nagrywaliśmy z nastawieniem, że chcemy po prostu stworzyć dobrą płytę. Nam się ona bardzo podoba, więc jestem przekonana, że ludziom także - tłumaczy Sharon den Adel w rozmowie z Arturem Wróblewskim.

Wasz poprzedni album był sporym sukcesem, powiedz mi zatem, jakie są wasze oczekiwania w stosunku do tej płyty? W końcu poprzeczka tym razem zawieszona jest bardzo wysoko...

Tak naprawdę nie mamy żadnych (śmiech). Nagrywając ten album nie myśleliśmy o tym, ze musimy coś tam przeskoczyć lub spełnić oczekiwania fanów czy dziennikarzy. Komponowaliśmy i nagrywaliśmy z nastawieniem, że chcemy po prostu stworzyć dobrą płytę. Nam się ona bardzo podoba, więc jestem przekonana, że ludziom także. Poza tym jestem przekonana, że kilka rzeczy ich zaskoczy. Na przykład fakt, że muzyka jest dużo cięższa...

Reklama

Ale nie możesz zaprzeczyć, że tym razem ciśnienie i oczekiwania są dużo większe niż przy okazji poprzedniej płyty...

Tak, to prawda... Pod względem artystycznym rzeczywiście było nam trudniej, bo musieliśmy się zmierzyć z symptomem drugiej płyty. Debiut pisze się o wiele łatwiej, a na drugiej płycie nie chcieliśmy się powtarzać.

Zwłaszcza, że tym razem na płytę czekało o wiele więcej osób. Ale podkreślam, że było to ciśnienie tylko i wyłącznie artystyczne. Nie mieliśmy żadnego problemu z tym, że staliśmy się zespołem popularnym. Naprawdę jedyne z czym musieliśmy się zmierzyć to to, czy ta płyta będzie podobać się nam.

A jak skomentujesz opinię, że to Within Temptation ma przejąć od Nightwish berło gothic metalu?

Z tego co wiem, to oni wciąż istnieją, więc raczej będzie to trudne (śmiech). Nie, to głupoty. Jestem przekonana, że jak tylko znajdą nową wokalistkę, znów będą wspaniali. Trzymam za nich kciuki.

Zanim się o tym przekonamy, wcześniej usłyszymy nowy album Within Temptation. Powiedz co oznacza jego tytuł?

Jest związany z pytaniem o sens życia, o doniosłe sprawy każdego z nas. Zadajemy sobie pytanie czym jest właśnie "serce wszystkiego". Najlepsze jest jednak to, że każdy może dać inną odpowiedź na to pytanie...

A jaka byłaby twoja? Czy to twoja córka?

To zależy w jakim aspekcie mojego życia. Ale oczywiście córka jest teraz moim "sercem". Ale komponując nową płytę chodziło nam raczej o spojrzenie wewnątrz każdego z nas. Spojrzenie - dodam - krytyczne i obiektywne.

Zadawaliśmy sobie pytania, czy robimy naprawdę to, czego najbardziej pragniemy. Zastanawialiśmy się też w jaki sposób ważne dla kogoś sprawy mają wpływ na jego otoczenie i jak on wygląda. Czy wolność jednostki, postępowanie zgodnie z własnym "sercem", jest akceptowalne przez otoczenie. I co inni sądzą na temat naszych priorytetów.

Czy z racji tego, że jesteśmy znanym zespołem słyszymy od innych prawdę, czy tylko rzeczy, które oni chcieliby żebyśmy my usłyszeli. Spojrzeliśmy na wszystko krytycznym okiem. Także na siebie, dzięki czemu "Heart Of Everything" jest tak udaną płytą.

Pierwszy singel nagraliście z Keithem Caputo. W jaki sposób się poznaliście i czy trudno było go namówić do nagrania piosenki z Within Temptation?

Głos Keitha zawsze robił na nas olbrzymie wrażenie. A "Rivers Run Red" [album zespołu Caputo - Life Of Agony] to świetna płyta. Mieliśmy okazję kiedyś występować na jednym z festiwali, gdzie grał również Keith. A jego show bardzo zapadł mi w pamięć.

Czasami tak jest, ze oglądasz za jednym zamachem tyle wspaniałych zespołów, ale po latach pamiętasz tylko jednego wykonawcę. Tak było i tym razem z Life Of Agony. I kiedy napisaliśmy ten utwór jakieś półtora roku temu, wcale nie planowaliśmy zrobić z tego duetu. A partie, które teraz wykonuje Keith, miał śpiewać cały zespół. Jednak szczerze mówiąc, nie bardzo to brzmiało...

Później starałam się namówić Roberta do śpiewania, ale on krótko zamknął temat mówiąc: "Nie jestem wokalistą i nie zrobię tego..." (śmiech).

I w ten sposób stanęło na tym, że musimy kogoś znaleźć - zastanawialiśmy się nad kimś, kogo szanujemy artystycznie i kto pasowałby do koncepcji Within Temptation. Oczywiście Life Of Agony kompletnie nie spełniało tej ostatniej przesłanki (śmiech). Ale postanowiliśmy spróbować, bo jednak szacunek dla Keitha przeważył. Skontaktowaliśmy się z nim i przedstawiliśmy mu cała sprawę. Keith chwilę się zastanawiał i powiedział, że... oddzwoni do nas, bo musi wszystko sobie przemyśleć i posłuchać naszej piosenki. W końcu Within Temptation to kompletnie inna para kaloszy niż Life Of Agony.

Na szczęście dla nas Keith odezwał się po pewnym czasie. Był pełen entuzjazmu i powiedział nam, że bardzo mu się podoba. Byliśmy wniebowzięci zwłaszcza, że ten numer z Keithem na wokalu okazał się być strzałem w dziesiątkę. To prawdziwa rewelacja. Z jednej strony jest bardzo energetyczna, ale zarazem bardzo ciężka. Stała się moim ulubionym utworem z płyty. To także jeden z powodów dla których uczyniliśmy ją singlem.

Klip do tego utworu nakręciliście w Londynie...

Tak, w kilku różnych miejscach. Część zdjęć powstała w modnym klubie Koko, kręciliśmy także w artystycznej dzielnicy Camden. Keith, który w klipie gra agenta, i ja jesteśmy parą. Ale wychodzi na to, ze to ja jestem złą osobą (śmiech).

Nasz związek jest skończony, ale on próbuje mnie uratować. Nie powiem przed czym. Krzyczy do mnie, przestrzega mnie i takie tam (śmiech)... Właściwie ten teledysk to taki filmik szpiegowski. Mini James Bond (śmiech).

A Keith okazał się być świetnym aktorem. Bardzo zawodowo podszedł do sprawy. Myślę, że sprawdziłby się w każdym filmie. Mówię to poważnie (śmiech)! Dodam jeszcze, że Keith to świetny facet. Czasami jest tak, że z niektórymi ludźmi od razu załapujesz kontakt. "Klik" i jesteście dobrymi kumplami. Keith jest właśnie taką osobą. Jest bardzo skromny, zero gwiazdorstwa. Chodzi mu tylko o sztukę, o muzykę. Jest bardzo szczery.

Czy Keith jest jedynym gościem na albumie?

Nie, mamy między innymi chór, osobę grająca na wiolonczeli, na skrzypcach. Ale nie są to oczywiście jakieś wielkie nazwiska, jak na przykład wokalista Life Of Agony (śmiech).

Na płycie znalazły się dwa utwory, które użyczyliście na potrzeby gry komputerowej "Chronicles...". Czy jesteś fanką tego typu rozrywek?

(śmiech) Nie, to raczej chłopaki gustują w grach komputerowych. Ja wolę posurfować po internecie. Ale kiedy firma komputerowa zaproponował nam napisanie kilku piosenek do gry od razu się zgodziliśmy. Poza tym szybko załapaliśmy kontakt z twórcami "Chronicles...".

Jak już wspomniałam, chłopcy lubią gry, a ja dodatkowo lubię fantasy... Zasugerowaliśmy im kilka rozwiązań dotyczących postaci w grze, oni natomiast pokazali nam jak powstają gry w 3D.

Co ciekawe, zanim zaczęliśmy współpracować, producenci dali nam historię fabuły "Chronicles...". Taka "skromna" broszurka, ponad tysiąc stron.... (śmiech). Po przeczytaniu jej napisaliśmy jedną piosenkę o orkach, które pojawiają się w grze, a drugą o elfach.

Wróćmy teraz do rzeczywistości (śmiech). Wkrótce wyruszacie na trasę koncertową. Czy tym razem fani w Polsce będą mieli okazję zobaczyć Within Temptation?

Niestety, nie w tej części trasy. Ale być może po letnich festiwalach, podczas jesiennej części tournee... Tak naprawdę nikt nas jeszcze do Polski nie zapraszał, więc teraz zwracam się z apelem do organizatorów koncertów w waszych kraju: "Błagam, zadzwońcie do Within Temptation!" (śmiech).

Mamy wielką ochotę u was wystąpić, bo przecież w Polsce jest wielu fanów naszej muzyki.

Miejmy nadzieję, że twój apel dotrze do odpowiednich osób. Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Po prostu | śmiech | to ja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy