Reklama

"Terroryzm to tylko pretekst"

- Zachód szuka tylko okazji do konfrontacji. Dlaczego? Bo w ten sposób mogą usprawiedliwiać zwiększenie wydatków na zbrojenia - mówi Mark Chadwick z brytyjskiej grupy The Levellers.

Znana z politycznego zaangażowania formacja 20-lecie istnienia uświetniła wydaniem albumu "Letters From Undergorund". Z tej okazji Artur Wróblewski rozmawiał z wokalistą The Levellers.

The Levellers stuknęły 20. urodziny. Jak się czujesz będąc już dwie dekady w muzycznym biznesie?

To jest cud! Marzyłem o tym jako nastolatek, ale nigdy nie wyobrażałem sobie, że potrwa to aż tak długo. Mam 42 lata i nie miałem czasu, żeby dorosnąć i znaleźć sobie porządną pracę (śmiech).

Cóż, to marzenie chyba każdego nastolatka interesującego się muzyką...

Reklama

To łatwe, naucz się trzech chwytów na gitarze i gotowe (śmiech)!

Dobrze, jak tylko zakończymy wywiad kupuje gitarę. "Letters From Undergorund" to pierwszy album The Levellers wydany w waszej wytwórni On The Fiddle Recordings. Powiedz mi jak się czujesz będąc z drugiej strony muzycznego biznesu?

Jest w porządku. Poza tym nie zajmujemy się wszystkim. W tym momencie w Wielkiej Brytanii firmy płytowe zwalniają ludzi, a my ich zatrudniamy. Zbudowaliśmy zespół wspaniałych ludzi i bardzo nam odpowiada taka forma pracy. To zasadnicza odmiana.

A jaka jest największa różnica pomiędzy wydawaniem płyt na własną rękę, a nagrywaniem dla wytwórni?

Cieszy mnie to, że sami decydujemy o wszystkim. Firmy płytowe wyskakują często z absurdalnymi pomysłami. My nie chcieliśmy ich realizować, oni nas szantażowali... Teraz robimy to, na co mamy ochotę.

Przejdźmy do "Letters From Undergorund". Utwór "Burn America Burn" opowiada o upadku Stanów Zjednoczonych. Czy według ciebie Barack Obama coś zmieni?

Mam wielką nadzieję, że tak. Już sama swoją obecnością Obama daje nadzieję na lepsze czasy. I to nie dla samej Ameryki, ale również dla reszty świata. Wydaje mi się, że jego wybór wywołał ulgę reszty świata. Nawet nie u samych Amerykanów, ale właśnie reszty świata. Dlatego mam nadzieję, że on coś zmieni.

Wydaje ci się, że Amerykanie pojęli zakłamanie prawicowej ekipy George'a W. Busha?

Nie wiem, czy wybór Obamy to właśnie wynik zmiany podejścia samych Amerykanów. Oni chcieli po prostu zmiany. Zresztą nie wydaje mi się, żeby oni myśleli w kategoriach prawica-lewica. To bardziej nasze europejskie podejście. Amerykanie nie myślą w ten sposób.

"Behold A Pale Rider" opowiada o atakach terrorystycznym w Londynie. Czy istnieje jakieś rozwiązanie światopoglądowego konfliktu na linii Wschód-Zachód?

Według mnie istnieje. Potrzeba większego zastanowienia się nad tym problemem. Świat zachodni miesza problematykę polityki i religii z kwestiami terytorialnymi. A przecież to są odrębne sprawy. Wydaje mi się, że Zachód należycie nie respektuje wagi problemów na Bliskim Wschodzie. Bo jeżeli tak właśnie by było, to nie mielibyśmy konfliktów. A zamiast tego mamy wojnę. Jeżeli zamiast szacunku akceptuje się wojnę jako formę rozwiązywania problemów, to czego możemy oczekiwać jak nie terrorystycznego odwetu? Nie możemy zawężać problemu do grupy fundamentalistów. Przecież niewinni ludzie też mają swoje prawa. (zniechęconym głosem) Przecież to już trwa tak długo. Od czasów krucjat...

Na swojej stronie terroryzm ironicznie określiliście jako "nowego wroga", którego Zachód poszukiwał od czasów upadku Bloku Wschodniego i Związku Radzieckiego...

Napisaliśmy tak, ponieważ Zachód szuka tylko okazji do konfrontacji. Dlaczego? Bo w ten sposób mogą usprawiedliwiać zwiększenie wydatków na zbrojenia. Oprócz terrorystów kolejnym celem będzie Rosja. Szukają powodu, by postawić się Rosji.

Mamy spodziewać się wojny?

Nie, to nie chodzi o wojnę. Im zależy na wywołaniu paranoi strachu, dzięki czemu będą mieli powód na finansowanie zbrojeń. To nie chodzi o wojnę, tylko o pieniądze.

Zostawmy problemy globalne... "Before the End" to według was samych pierwsza miłosna piosenka w historii The Levellers. Dlaczego tak późno (śmiech)?

(śmiech) Nie wiem. Tak naprawdę to nie jest nasza pierwsza miłosna piosenka. "Before the End" jest najbardziej oczywistą miłosną piosenką, bo zawiera słowo "kiss me" (śmiech). Lubię ten utwór, bo jest bardzo szczery. Opowiada o brutalnej stronie uczucia. I jest bardzo prawdziwy.

A co widzisz w utworze "Toxic" Britney Spears, który to ponoć singel kupiłeś?

(śmiech) Nie, tylko się zgrywałem na swojej stronie internetowej. Ale uważam, że "Toxic" to świetny numer. To po prostu czysty kawałek świetnej muzyki. Reszta piosenek Britney to g**no, ale "Toxic" jest niesamowity. Muzyka popowa czasami jest naprawdę dobra.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śmiech | terroryzm
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy