Reklama

"Skorzystać z szansy"

Jedną z mniej znanych kandydatek w konkursie "Piosenka dla Europy 2008" jest wokalistka ukrywająca się pod pseudonimem Edi Ann. Piosenkarka naprawdę nazywa się Edyta Kuczyńska (rocznik 1984) i pochodzi z Łodzi. Od dawna dobrze znana w łódzkim środowisku muzycznym, Edi jest absolwentką szkoły muzycznej I-go i II-go stopnia. Z okazji udziału w polskich eliminacjach do Eurowizji Edi Ann odpowiedziała na pytania Michała Michalaka.

Piszesz teksty, muzykę, aranżujesz i realizujesz własne piosenki. Taka samowystarczalność to może być jednocześnie atut, ale i zmora. Nie masz wrażenia, że wzięłaś na siebie za dużo? A może twoja wszechstronność wynika z tego, że nikomu nie ufasz jeśli chodzi o majstrowanie przy piosenkach?

Wzięłam na siebie niemało, to prawda, ale dobrze mi z takim obciążeniem - przynajmniej na razie - tym bardziej, że nie muszę się silić na tolerancję wobec cudzych pomysłów, które nie zawsze mogą współgrać z moją wizją. Na pewno muszę się jeszcze dużo nauczyć. Nie do wszystkiego można dojść samemu, więc chcę się również uczyć od innych, zwłaszcza przy okazji współpracy z innymi muzykami. Staram się mieć "otwarte uszy" na uwagi i sugestie, a to z których skorzystam pozostawiam tylko swojej intuicji. Rzeczywiście, na początku było mi bardzo trudno zajmować się zupełnie wszystkim, ale byłam do tego w pewnym sensie zmuszona, ponieważ nie mogłam znaleźć nikogo, kto pisze i aranżuje w moich klimatach. Po niedługim czasie odkryłam, że jest to niesamowita frajda - móc tworzyć coś od początku do końca, bawić się tym dowolnie, często zmieniając kształt utworu. Bardzo się już do tego przyzwyczaiłam i dlatego trudno mi muzycznie zaufać kompozytorom i aranżerom, nie umniejszając ich talentom...

Reklama

W eurowizyjnych eliminacjach będziesz raczej "czarnym koniem". Wierzysz w możliwość wyjazdu na finał, czy raczej celujesz w historię Sistars i Blue Cafe, którzy nie wygrali, ale się skutecznie wypromowali?

Nie nastawiam się na przejście do finału, a przynajmniej nie jest to moim celem numer jeden. Otrzymałam teraz pewną szansę, z której chciałabym jak najlepiej skorzystać, i dlatego skupiam swoja uwagę na przygotowaniach do koncertu.

Polskie eliminacje to oglądalność liczona w kilku milionach. Poradzisz sobie z taką presją?

Nie wiem. To moje pierwsze wyjście na tak szeroką skalę, więc nie potrafię w 100 procentach przewidzieć wszystkiego. Wychodzę z założenia, że ze wszystkim co w życiu przychodzi trzeba mieć odwagę się zmierzyć i udowodnić sobie na ile nas stać, albo przekonać się nad czym trzeba popracować. Myślę, że będzie dobrze - nie mogę nastawiać się inaczej.

Czy utwór "Lovin' U" to jest dokładnie to, co chcesz pokazać szerokiej publiczności? Czy jesteś w 100 procentach zadowolona z tej piosenki?

"Lovin' U" jest kawałkiem, który powstawał w specyficznym dla mnie czasie i w równie specyficznych warunkach, dlatego różni się od reszty utworów, które do tej pory zrobiłam. Jest przy tym najbardziej popowy, zarówno pod względem kompozycji, aranżacji, jak również pod względem wokalu. Starałam się trochę uprościć linię melodyczną, tak aby wszystko było dobrze przemyślane, czyli pozbawione improwizacji. I o tyle różni się "Lovin' U" od reszty moich utworów, gdzie improwizacja w formowaniu wokalu jest głównym budulcem.

Jeżeli nie ty, to kto? Kogo najchętniej wysłałabyś na Eurowizję, a kogo twoim zdaniem wybiorą widzowie?

Eurowizja jest dość charakterystycznym festiwalem, na którym nie wszyscy mogą się sprawdzić. Mając na uwadze kierunek artystyczny obrany przez danego artystę, nie czuję się na siłach, aby formułować takie opinie. Mam swojego faworyta, ale wątpię aby mój typ pokrył się z gustem głosujących.

Niektórzy artyści po szkołach muzycznych twierdzą, że taka edukacja wręcz przeszkadza w robieniu dobrej muzyki, że zabija kreatywność. Jakie ty masz zdanie na ten temat?

Niestety bardzo podobne... Jest to generalnie temat rzeka, nie da się jednoznacznie powiedzieć, że szkoła muzyczna ma zły albo dobry wpływ. Myślę, że to w dużej mierze zależy od szkoły - jedne bardziej wpływają na świadomość muzyczną uczniów, drugie mniej. Tak samo jak uczniowie mniej lub bardziej godzą się na nakładane przez szkołę ramy myślenia. Mnie zawsze pociągała muzyka rozrywkowa i wiedziałam, że pójdę innym torem niż ten przewidywany przez szkołę.

W Łodzi z której pochodzisz mówi się, że eksplozja twojego talentu to tylko kwestia czasu. Czy ten czas nadszedł teraz?

Dobry żart...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: szkoły | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy