"Przestaliśmy udawać dziwnych i oryginalnych"

"Meteor" spadł w ręce fanów muzyki ekstremalnej pod koniec maja 2013 roku. Siła uderzenia szóstego album warszawskiej Antigamy przeraża i fascynuje. Dotychczasowe poszukiwania dobiegły końca.

Antigama
Antigama 

- Teraz jest konkret i cios z pewnością i precyzją - w rozmowie z Bartoszem Donarskim wyjaśnia wokalista Łukasz Myszkowski.

Na żadną inną płytę fani Antigamy nie czekali tak długo. "Warning" ukazał się w 2009 roku, owszem w tzw. międzyczasie pojawił się zacny skądinąd mini-album "Stop The Chaos", ale jakby nie patrzeć wychodzą cztery lata.

- Ten czas był nam potrzebny, ale chyba opłacało się czekać. Ale po kolei. "Warning" był ostatnim albumem nagranym dla Relapse Records i jedynym, na którym z Antigamą wystąpił Patryk vel Nick na wokalu. Po tej płycie nastąpiło rozłożona w czasie przebudowa wszystkiego co tworzyło zespół. Od składu przez nasz indywidualny stosunek do tego, co robimy. W tym czasie zdarzyły się bardzo ciężkie chwile dla każdego z nas. To dało jednak pole, aby się zbudować na nowo. Dlatego "Meteor" jest taki silny i mam tak mocny przekaz.

W tym kontekście pozytywnym paradoksem jest to, że na "Meteorze" zamiast gonić, wydajecie się raczej dokonywać "ucieczki do przodu". Każda płyta otwiera jakiś tam, nowy rozdział, nie sądzisz jednak, że "Meteor" wprowadza Antigamę w zupełnie nowy, zdecydowanie radykalny wymiar?

- Radykalizm jest szkodliwy na dłuższą metę, wolę brak kompromisów i w pewnym sensie prawdę. Przestaliśmy udawać dziwnych i oryginalnych, zaczęliśmy być tacy, jacy jesteśmy w naturze i robić muzykę tak jak nam się podoba. Niby to nieznaczna korekta postawy, ale to totalna zmiana myślenia. Nie uważam że to co było przed, było sztuczne, nie to było szukanie, teraz jest konkret i cios z pewnością i precyzją, ze świadomością, gdzie i jak ma upaść. "Meteor" oczywiście...

Zwiastunem tego, co miało nadejść był wspomniany minialbum. Z dzisiejszej perspektywy "Stop The Chaos" jawi się jako doskonale przygotowany grunt na przyjęcie tej płyty. Czy nie taki był zamysł?

- Dokładnie tak było, to był pierwszy materiał z nowym składem. To była próba możliwości, pracy w studio i tego, jak to brzmi. Przy tej sesji nagraliśmy więcej materiału, ale podzieliliśmy go na dwie części, podstawową, czyli "Stop The Chaos", i coś, co niebawem ujrzy światło dzienne.

Porównując ten album z poprzednimi, "Meteor" należy uznać za deklarację siły - tak dosłownie, jak i w przenośni - zwłaszcza, że przez te ostatnie kilka lat nie omijały was wspomniane problemy ze składem, była zmiana wydawcy, w końcu śmierć Szymona... Ponoć najgorsza jest późno dojrzewająca filozofia, nie sądzisz jednak, że poza aspektem muzyczny, tą płytą udowadniacie sobie i innym coś więcej?

- Sobie przede wszystkim. Udowadniamy i utwierdzamy się w przekonaniu, że to ma dla nas sens. I faktycznie czujemy się obecnie silni. Tak jest, że trudne doświadczenia nie pozostają obojętne, działają albo do góry albo w dół. Złe rzeczy dzieją się i są naturalną częścią każdego istnienia i tak naprawdę to nie są wcale złe tylko ich nie rozumiemy lub nie akceptujemy, bo są np. niesprawiedliwe. Nas to wszystko napędziło i wkur****, ale twórczo, dało nam paliwo do pracy. Dostaliśmy realną treść i ją wzięliśmy na "Meteora".

Na "Meteorze" kierujecie się w stronę grania zdecydowanie radykalnego. Poza budowaniem czegoś własnego - co łatwe nie jest - na bazie pierwowzorów Napalm Death, zauważyłem mocny zwrot w kierunku death metalu, a może odejście od klasycznej formuły grindu. Jestem ciekaw twojego zdania, bo słuchając tego albumu w głowie kołatał mi Brutal Truth z "Need To Control", choć sam nie wiem, skąd mi się to wzięło. Coś w tym jest?

- Myślę że nie tyle muzycznie, co mentalnie zbliżyliśmy się do Napalm Death czy Brutal Truth, ale oni też nagrywali w "różnych" dla siebie momentach różne płyty. Jestem świadomy naszego stylu, ale wiem, że on musi ewoluować, żeby był dla nas i dla fanów świeży. Nie lubię definicji muzyki. Wyrosłem na death metalu, thrashu i hardcorze i to wszystko jest bardzo zbliżone brzmieniem, różnica jest bardziej w image'u kapeli i może w tekstach. Zespoły mieszają style, bo to jest stosunkowo łatwe. Nie jesteś pierwszy, który zauważa, że brzmimy obecnie bardziej death metalowo; ja to tłumacze sobie, że bardziej uporządkowanie.

Nową jakoś wprowadził też Paweł Jaroszewicz. Do pewnego stopnia ten człowiek zmienił oblicze Antigamy, rozpędził ją i nadał bardziej koncertowy charakter. Jak to oceniasz?

- To jest może to. On jest bardzo dynamicznym perkusistą. Na pewno to zmieniło muzykę. Ale ja wolę jego czytelność i każdy to poczuje na koncertach, bo faktycznie teraz jest tornado.

"Meteor" to również współpraca ze Scottem Hullem w roli osoby odpowiedzialnej za mastering. Jak porównałbyś jego wkład z tym, co robił dla was Szymon Czech? Swoją drogą, jak doszło do tej współpracy?

- Szymon zajmował się całością naszego brzmienia od nagrania przez miks i master, często sam proponował partie niektórych instrumentów, był producentem. Przy "Stop The Chaos" nie mógł już uczestniczyć w nagraniach, ale był w kontakcie z Janosem i ustalali wspólnie pewne kwestie, by potem zmiksować i zmasterować całość w domu. Przy "Meteor" Janos udoskonalił jeszcze tamte koncepcje i miks zrobił sam. "Progresja Studio" mocno się rozwija, a my dodatkowo mieliśmy do dyspozycji hajendowy sprzęt Looptrottera. To dało dobry miks, gotowy na finalny dotyk Scotta. Wysłaliśmy fragment materiału do Stanów i po dwóch dniach dostaliśmy to, o co chodziło. Scott znał i cenił Antigamę z poprzednich płyt i bardzo łatwo się dogadaliśmy.

W informacjach prasowych Sebasitan zapowiadał album "na pewno najszybszy, a jednocześnie najbardziej eksperymentalny". Ten drugi departament reprezentują takie numery, jak "Stargate", "Fed By The Feeling", a także - a może przede wszystkim "Turbulence". Podejrzewam, że to w tym ostatnim w roli gościa udzielił się Michał Łapaj z Riverside? Tylko skąd ten drum'n'bass?

- "Turbulence" powstał w moim domowym studio, był to instrumentalny, dość monotonny utwór. Sprezentowałem Sebastianowi CD ze swoimi nowymi kompozycjami, a on zauważył ten i "Untruth". "Turbulence" wzbogaciliśmy o brzmienie całego zespołu, a Michał położył stylowe korgowe solo. "Untruth" nagraliśmy od początku z innym aranżem i angielskim tekstem.

Przypuszczam, że za tytułem płyty kryje się jakaś metafora. Wyjaśnisz?

- W pewnym momencie uświadomiłem sobie zagrożenie dla naszej twórczości. Było nim to, co działo się dookoła nas, same trudne i megatrudne sprawy, cierpienie, strach i automatyczne zobojętnienie. Zaczęliśmy snuć dyskusje o motywie przewodnim dla płyty i tematyka przestrzenna, kosmiczna dawała nam dziwne poczucie bezpieczeństwa. Pogłębiając te rozmowy stworzyliśmy nasz model wszechświata, w którym czas, skala i oddziaływanie były jednym. I właśnie w tej harmonii pojawił się on, niepokorny efekt kolizji, zderzenia różnych struktur. Pasował mi bardzo ten trop i skorelowałem go z myślą człowieka, która jest jedyną uwolnioną możliwością naszej egzystencji, jest twórcza i destrukcyjna, jest taka jak chcemy. To symbolizuje mózg, który pruje przez kosmos.

Dobry split nie jest zły, o czym przekonuje historia Antigamy. Planujecie coś nowego w tej materii na najbliższą przyszłość?

- Wspominałem o resztkach z sesji "Stop The Chaos", jest tam cover Napalm Death "Control" i dwa premierowe utwory. Ten właśnie materiał zostanie niebawem wydany na splicie z The Kill i Noisear. To będzie naprawdę parada atrakcji, od dawna wszyscy chcieli znaleźć się na wspólnym krążku, to nasi "bracia" po fachu (śmiech). Oprócz tego mamy materiały live na kolejne splity...

Pamiętam, że "Warning" promował teledysk. Czy macie w planach podobną akcję i tym razem?

- Tak, bardzo bym chciał stworzyć ilustrację wideo do któregoś kawałka z "Meteor". Ale żeby to zrealizować musimy mieć pewność, że to oryginalny i mocny koncept, a nie kapela, gitary i podskoki z machaniem bańką.

Jak widać za oknem, lato za progiem, a wraz z nimi koncertowa zawierucha. Weźmiecie w niej udział?

- Promując "Meteor" koncentrujemy się na razie na festiwalach. Gramy na MetalFest i Obscene Extreme w Trutnowie. Pod koniec lata i jesienią poszukamy możliwości występów w Polsce. Obecnie jest wielki wybór dużych i wielkich koncertów, co powoduje, że małe imprezy nie mają szans, jesień jest lepsza dla klubowych imprez.

Dzięki za odpowiedzi i do zobaczenia!

- Dzięki za rozmowę i liczę, że spotkamy się na jednym z naszych występów; sprawdźcie czy jesteście w stanie przetrwać nasze uderzenie, uderzenie "Meteora".

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas