Piotr Wróbel: Buntownik i afirmator (wywiad)
- Dla mnie nagranie tej płyty było zaraz po przysłowiowej budowie domu, spłodzeniu syna i zasadzeniu drzewa elementem układanki zwanej "spełnieniem" - mówi w wywiadzie dla Interii debiutujący pod własnym imieniem i nazwiskiem Piotr Wróbel, wokalista, gitarzysta, kompozytor i autor tekstów znany z grupy Akurat.
W połowie września ukazała się płyta "Ty i ja i świat", będąca solowym albumem Piotra Wróbla. Muzyk opowiedział nam m.in. o tym, jak powstawał ten materiał i dlaczego teledysk do tytułowego utworu nie może pojawić się w telewizji.
Michał Boroń, Interia: Od dawna myślałeś o solowej płycie? Jak długo zbierałeś pomysły na te piosenki? Czy są tu jakieś rzeczy wyciągnięte z szuflady?
Piotr Wróbel: - Pierwsze piosenki, które nagrałem na płycie "Ty i Ja i Świat" pochodzą mniej więcej z 2007 r. Wtedy też przyszło mi do głowy, że warto by je pokazać słuchaczom. To, że do tego potrzebny był oddzielny projekt wynikało z charakteru tych piosenek: delikatnych, subtelnych, pisanych z pozycji dorosłego człowieka dla dorosłych słuchaczy. I tak przez lata zgromadziło się około połowy tej płyty, a druga połowa powstała w przeciągu 2 ostatnich lat, kiedy już wiedziałem, że będę nagrywał ten album.
Co powstawało pierwsze: muzyka czy tekst? I na jakiej zasadzie dokonałeś wyboru co będzie pasować na solówkę, a co do Akurat?
- Najczęściej szkic muzyczny i tekst powstawały jako nierozłączna para, równolegle. Potem, już wspólnie z zespołem nadawaliśmy utworom ostateczny kształt. Podziału między projektami dokonałem rozdzielając buntownika jaki we mnie siedzi od afirmatora, który z wiekiem wymościł sobie miejsce obok tego zbuntowanego. To się jakoś naturalnie dokonało. Przez lata nie pisałem o miłości, bliskości... bo nie umiałem. Nie potrafiłem znaleźć słów, które mogłyby przenieść ładunek takich ważnych, intymnych spraw. Poza tym tak wiele piosenek wokół powstaje o miłości, a tak niewiele z nich wynika... Chciałem na tej płycie zawrzeć całą tę uczuciowość i wrażliwość, która gdzieś się we mnie tłumiła przez lata, aż w końcu BUM! I nagle potrafię i nagle chcę...
"Ty i ja i świat" odbiega od coraz popularniejszego nad Wisłą nurtu singer-songwriter, czyli najczęściej faceta z gitarą śpiewającego smutnym głosem folkujące piosenki. Nie ciągnie cię w tę stronę?
- Uwielbiam słuchać piosenek w tym stylu, natomiast wolę nagrywać szerzej brzmiące utwory, w aranżu na cały zespół, gdzie jest więcej niuansów i subtelności. Chociaż ta płyta też bywa oszczędna, jak na przykład w utworze "Z minuty na godzinę" lub "U Małego Króla". Wracając do gatunku singer-songwriter, zdarzało się, że słuchając polskich reprezentantów nurtu, myliłem ich ze sobą, tak podobnie do siebie brzmieli.
Mam wrażenie, że to mocno osobista płyta, będąca w dużej mierze zapisem tego, co się w twoim prywatnym życiu dzieje, od narodzin dzieci poczynając. Mam rację?
- Tak, to osobista, intymna płyta, inspirowana codziennym życiem. Jednocześnie często słyszę, że wielu ludzi znajduje w tym osobistym przekazie swoje emocje i przeżycia. Nie wszyscy potrafią mówić o swoich uczuciach w bezpośredni sposób i wtedy z pomocą przychodzi piosenka (śmiech). Dla mnie wyjątkowym wyróżnieniem było to, że w okresie między nagraniem płyty, a jej premierą - dwie pary spośród moich przyjaciół, zdecydowały się wybrać utwór tytułowy na swój pierwszy weselny taniec. Wtedy, kiedy tą płytę słyszało łącznie może kilkanaście osób...
W tekstach jest świadomość końca (m.in. "Z minuty na minutę", "Polepieni", "Nie wystarczy"), ale ten nastrój nie przytłacza. Jest to coś oswojonego, naturalnego, co przypomina mi klimaty Raz Dwa Trzy z tekstami Adama Nowaka - czy to dlatego, że płyta jest zapisem nastroju człowieka szczęśliwego?
- Dla mnie nagranie tej płyty było zaraz po przysłowiowej budowie domu, spłodzeniu syna i zasadzeniu drzewa (śmiech) elementem układanki zwanej "spełnieniem". Przemijanie jest częścią życia, a dojrzały, spełniony człowiek nie ma innego wyboru niż je zaakceptować. Jestem szczęśliwy, choć chwile zwątpienia się zdarzają, jak każdemu z nas. A w twórczości Adama Nowaka podoba mi się to, że traktuje z ciepłem i sympatią słuchaczy i siebie samego.
Często zdarza się, że solowe płyty artystów mocno przypominają nagrania ich macierzystych zespołów. U ciebie jest jednak inaczej, choć przecież w nagraniach towarzyszyli ci muzycy, którzy w komplecie obecnie są już w składzie Akurat. Nie miałeś z tym problemów, żeby się jakoś odciąć, odróżnić od Akurat?
- Nie, to było bardzo naturalne. Gdyby ten projekt miał brzmieć jak Akurat, to po co go inaczej nazywać? Piękne było to, że nie byliśmy obciążeni żadnym oczekiwaniem, czy porównywaniem do tego co było wcześniej. Ta muzyka była nowa od początku i dała się ugniatać jak plastelina, żeby nagrać wszystko to co wyobraźnia nam podpowiedziała.
Gdzie twoim zdaniem tkwi największa różnica między solowym Wróblem a Akurat?
- W środkach wyrazu: solowy Wróbel to projekt w znacznej mierze akustyczny, Akurat to granie elektryczne i dynamiczne. W gatunkach na jakich się opiera: Wróbel to głównie pop, jazz, folk, a Akurat to rock, ska i trochę reggae. I wreszcie w tematyce utworów: w Akurat pojawiają się tematy społeczne, polityczne, jest dużo zabawy słowami i egzystencjalizmu, a we Wróblu są utwory o miłości, bliskości i przemijaniu przekazane kawa na ławę. Są też utwory lekkie, zabawowe jak "Całą noc bez snu" czy "Przy zmywaniu naczyń".
Sporo na "Ty i ja i świat" smaczków jazzujących, instrumentalnych wstawek ubarwiających całość, tymczasem w finałowym "Dobrym momencie" nieodparcie słyszę muzyczną inspirację "Snem o Victorii" Dżemu, byłoby nie było bluesowej ballady. Przypadek?
- Ooo, to ciekawe, nie myślałem o tym utworze w kontekście "Snu o Victorii". "Dobry moment" to utwór, któremu faktycznie najbliżej do rockowej ballady i bardziej bym dopatrywał się inspiracji całą konwencją, gdzie mieści się między innymi Dżem, niż konkretnym utworem. Choć w tej piosence również są jazzujące zagrywki.
"Wolę ciszę" śpiewasz w "Nie wystarczy". Zdarza ci się, że masz przesyt muzyki? Czy masz czas (i ochotę) na słuchanie czegokolwiek poza własnymi utworami?
- Lubię ciszę. Lubię słuchać muzyki, ale też czasem z premedytacją lubię posiedzieć w milczeniu, posłuchać świata albo własnych myśli. To mnie nastraja twórczo. Ochoty do słuchania muzyki mam dużo, a czasu mało, więc staram się to zrównoważyć. Natomiast kiedy jestem np. zmęczony to zdecydowanie wolę ciszę niż słuchanie czegokolwiek.
Intryguje teledysk do singlowego utworu tytułowego, w którym widzimy parę, która w górach występuje nago. Ta nagość nie jest jednak efektem obliczonym na wywołanie skandalu, raczej odbieram to jako pokazanie intymności tej relacji, czystości uczucia, pełnej otwartości i naturalności. Taki był zamiar? Czemu twoim zdaniem nagość - nawet podana w ten sposób - wciąż szokuje, gorszy, drażni?
- Dokładnie tak, taki był zamiar. Pokazanie w "Ty i ja i świat" pary ludzi tak bezpośrednio, jak bezpośrednie są słowa tej piosenki. Otwarci na siebie i świat, odarci ze wszystkiego co zbędne. Dla mnie to magiczny, zmysłowy obraz, a nagość tam pokazana jest piękna i naturalna. To jest dobre pytanie: czemu w telewizji bez problemu można zobaczyć, przemoc, ból, śmierć, a subtelną artystyczną nagość zobaczymy po 22:00 lub wcale? I to jeszcze w utworze o sile dojrzałej miłości... Na szczęście internet rządzi się swoimi prawami i panuje tu większa otwartość. Szczerze to nie wiedziałem co się stanie po publikacji tego klipu i trochę się bałem, że z miejsca go ktoś zbanuje, czy będzie miał do nas pretensje. Jestem pozytywnie zaskoczony, bo obraz jest w sieci już od około miesiąca i niczyich uczuć jak dotąd nie obraził. (śmiech)
Na koniec pytanie o Akurat - czy praca nad solowym albumem jakoś wpłynie na materiał, nad którym obecnie pracujecie? Kiedy możemy spodziewać się efektów, bo od wydania ostatniego albumu mijają wkrótce trzy lata...
- Na pewno czeka nas mała rewolucja brzmieniową jeśli chodzi o Akurat, ale jak powiedział Heraklit - "jedyną stałą rzeczą jest zmiana". Ja osobiście trochę się już zmęczyłem formułą rockową, tak jak wcześniej przestało mi wystarczać granie ska. Od czasu nagrania ostatniej płyty "Akurat gra Kleyffa i jedną Kelusa", w Akurat pojawili się też nowi członkowie: Gieno Kubat, Michał Sosna i Mikołaj Stachura, którzy wnieśli sporo świeżości i swoich pomysłów na muzykę. Dlatego będzie inaczej, a będzie już niedługo, bo w listopadzie zaczynamy nagrania siódmej płyty, która ukaże się w ciągu 2016 roku.