"Nie jestem psycholem"
Punkrockowcy z Legionowa w 2006 roku hucznie obchodzili 20-lecie istnienia. Wówczas w ich rodzinnym mieście odbył się jubileuszowy występ, który został zarejestrowany. Na początku czerwca 2007 roku ukazał się trzypłytowy box audio / DVD "SeXXbomba" z zapisem koncertu ("Na żywo na dwudziestolecie") oraz płytą "Single". - Uważam, ze dwadzieścia lat to najlepszy wiek dla każdej Sexbomby - przekonuje ze śmiechem Robert Szymański, lider i wokalista zespołu, w rozmowie z Michałem Boroniem.
Wydany niedawno zestaw "SeXXbomba" to nie tylko zapis jubileuszowego koncertu, ale także płyta z singlami. Słuchając właśnie tej płyty pomyślałem sobie, że chyba ciężko by było znaleźć drugą punkrockową grupę, która miałaby taki zestaw przebojów... Chyba, że znacie takową? (śmiech)
Płyta "Single", o którą pytasz, to rzeczywiście dość nietypowa płyta jak na nas. Baliśmy się, żeby nie powstało "The Best Of...". Tego akurat nie chcieliśmy. Postanowiliśmy za to zebrać w jednym wydawnictwie utwory z radiowych singli, czyli takie, które dotychczas ukazały w radiowych wersjach.
Chodziło o uzupełnienie dyskografii o kawałki, które albo nie trafiły na nasze płyty, albo trafiły, ale w zmienionych aranżacjach. Nie jest to więc koncepcyjna płyta, a raczej zbiór ciekawostek. Uznaliśmy, że 20-lecie to niezła okazja na taki remanent i podsumowanie.
Z tych płyt słychać, że dla was punk rock to przede wszystkim zabawa, czysty rock'n'roll. Nie mieliście nigdy ambicji pójścia bardziej w stronę punka jako muzyki zaangażowanej?
Przyznam, że nie do końca rozumiem, co masz na myśli. Oczywiście uwielbiamy rock and roll i zabawę, ale np. płyty "Newyorksyty", "To niemożliwe", "Viva" i "Alkohol" na pewno nie są graniem dla czystej zabawy. W utworze "Newyorksyty" śpiewamy o polskich żołnierzach walczących na irackiej pustyni. Na pewno nie walczą o poprawę bytu strajkujących pielęgniarek. Więc o co?
Z kolei "Pocztówka z Londynu" opowiada o losie emigranta z Polski w Londynie. Zdecydowanie mnie nie cieszy, że młodzi zdolni Polacy szukają lepszego losu poza granicami naszej ojczyzny, która nie może im zaoferować dobrej pracy z godziwą zapłatą.
"Polska traci czas" to piosenka o tym, że Polska to wolny kraj - nawet bardzo wolny - bo nieprędko coś tu się zmieni... Oczywiście gramy też wesołe kawałki, może na nie zwróciłeś większą uwagę, ale mam taką konstrukcję psychiczną, że nie potrafię być zdołowany przez 365 dni w roku. Nie jestem psycholem, nawiedzony też nie jestem. Nic na to nie poradzę.
Do współpracy przy jubileuszowym koncercie zaprosiliście m.in. Anję Orthodox (Closterkeller) i Pawła Kukiza (Piersi). Czy chcieliście ściągnąć jeszcze innych gości i wam się to nie udało, czy wiedzieliście od razu, że jak będziecie świętować 20-lecie to tylko z Anją i Pawłem?
Anja i Paweł to niejedyni goście podczas 20-lecia Sexbomby. Był Bogdan Kozieł - jeden z założycieli zespołu, nasze dzieciaki grające i śpiewające "Bejsbolowy kij" - też raczej mało rozrywkowy utwór Sexbomby napisany przeciwko przemocy.
No i jeszcze zespoły Bang Bang, Kuśka Brothers i Nasty Habits, które wystąpiły z nami tego dnia grając nasze utwory. Co do zapraszania innych gości to powiem szczerze - nie było takich pomysłów.
Jak po tym koncercie sobie siedliście na piwku to jakie były wasze myśli: "To już tyle lat?", "Warto było"? Czy "Szkoda, że się skończyło"? Czy coś jeszcze innego?
Do mnie dalej nie dociera, że to już dwadzieścia lat. Dwadzieścia minut, no może najwyżej dwadzieścia dni - tak się czuję. Myślę, że koledzy też. Muzyka to stan duszy i umysłu - nie ciała.
Kiedy sięgniecie pamięcią w zamierzchłe czasy to jak wyglądały wasze początki? Pamiętacie pierwsze spotkania, decyzję o powołaniu zespołu, pierwsze próby?
Spotykaliśmy się towarzysko w warszawskim ZOO, tam poznałem Dominika [perkusistę]. Z perspektywy czasu myślę, ze najbardziej niezwykłe i cenne było właśnie to, że udało nam się wszystkim właśnie razem spotkać w tym samym miejscu i czasie, mieć te same marzenia i zacząć je wspólnie realizować.
Polska lat 80. to był smutny, ponury kraj, w którym było szaro, beznadziejnie i z którego trudno było wyjechać. Były dwa kanały TV - z tego jeden ogólnopolski, i trzy radiowe nadające głównie niestrawną dla nas muzykę i radzieckie filmy. Jedynie we wtorki o godz. 20. w programie III Polskiego Radia Marek Wiernik prowadził "Cały ten rock" i na ten moment co tydzień czekałem z magnetofonem.
W połowie lat 80. punk rock był popularny, ale teraz już nie można mówić o jakimś szaleństwie na tym punkcie. Nie mieliście kiedyś chwil zastanowienia, że może trzeba by było coś zmienić w swojej muzyce, żeby przyciągnąć więcej fanów?
Jedyne co chciałbym zmienić od razu to Andrzeja Leppera na stanowisku wicepremiera.
Nasza muzyka to kombinacja rockandrolla i punk rocka. To się nigdy nie zmienia, z tym, że czasami jest więcej punka, a czasami więcej rockandrolla. Problemem muzyki gitarowej w Polsce - nie tylko punk rocka - jest szlaban na takie granie postawiony przez komercyjne radia w naszym kraju. Na antenie dominuje gnębienie polskiej muzyki i lansowanie silikonowych lalek. Problem nie jest w muzyce, tylko w nastawieniu do niej niektórych mediów.
Czy uważacie, że ta Sexbomba po 20 latach nadal ma duże pole rażenia?
Uważam, ze dwadzieścia lat to najlepszy wiek dla każdej Sexbomby (śmiech).
Kiedyś mówiłeś, że na koncertach możecie grać cały czas wasz największy przebój "Woda, woda, woda" i ludzie będą i tak zadowoleni. Czy też uważasz, że to najważniejszy utwór w waszej karierze i mógłbyś się obejść bez pozostałych?
Mówiąc tak miałem na myśli, ze jest najważniejszy dla wielu osób słuchających Sexbomby. Dla mnie jest ważny, ale równie ważne są: "Newyorksyty", "Alkohol", "Wiara to broń", "Sposób na świnie" i cały magazynek innych.
W 1994 roku mieliście nagrać album z polskimi punkrockowymi coverami. Wówczas do tego nie doszło, ale czy nie myśleliście o powróceniu do tego pomysłu?
Ten pomysł wart jest poważnego potraktowania i nigdy całkowicie nie wywietrzał z mojej głowy, więc kto wie? Może nadejdzie jeszcze odpowiedni czas.
Wielu zatwardziałych punkowców wciąż nie może wam wybaczyć zabawowych nagrań w stylu "Hallo, to ja" czy "Malovany dzbanku". Ale wy chyba podobne opinie macie głęboko w poważaniu, bo od zawsze po prostu robiliście swoje?
To my jesteśmy zatwardziali, bo gramy nieprzerwanie dwadzieścia lat. Być może jest wielu ortodoksów nie mogących wybaczyć wielu rzeczy wielu zespołom. To nie mój problem.
Grany przez nas punkrock nie jest ortodoksyjny - to fakt, ale nic nie poradzę tym, którzy odebrali "Hallo, to ja" czy "Malovany dzbanku" na poważnie. No bo co miałbym poradzić? Nie jestem psychologiem. Gramy to co czujemy, a nie żeby się komuś podlizać. Realizujemy swoje marzenia, a nie czyjeś.
Od wydania ostatniej studyjnej płyty "Newyorksyty" (listopad 2005) minęło już trochę czasu. Czy szykujecie już jakieś nowe nagrania? Jeśli tak, to kiedy można się ich spodziewać, może macie już nowości, którymi możecie się podzielić?
Cały czas coś gramy na próbach, ale jeszcze nie jesteśmy gotowi do nagrania nowej płyty. Ostatnio wydane reedycje pierwszych płyt Sexbomby i trzypłytowy box na 20-lecie kosztowały nas bardzo dużo pracy.
Oczywiście nie byliśmy sami - pomagało wiele osób, zwłaszcza Tomek Talarski przy jubileuszowym DVD. Teraz są wakacje i z kolei sporo koncertujemy. Jedno mogę zdradzić. Nowa płyta będzie kontynuacją "Newyorksyty" jeśli chodzi o brzmienie, tematykę i styl.
Jak obecnie traktujecie swoje muzykowanie - sposób na życie, relaks po normalnej pracy, obowiązek wobec swoich fanów czy po prostu sens życia?
Sexbomba powstała z potrzeby grania, a granie daje wolność. To nam pozwoliło przetrwać tyle lat i cieszyć się tym co razem tworzymy. To muzyczna podróż w której sami decydujemy dokąd pójść.
Dziękuję za rozmowę.