"Nic nie poradzę, że mam słynnego ojca"
Patrycja Markowska to córka Grzegorza Markowskiego, frontmana zespołu Perfect, którego koncerty otwierała latem 2001 roku. Zadebiutowała nagrywając w duecie z Marcinem Urbasiem, znanym polskim biegaczem, niegdyś wokalistką metalowej formacji Sceptic, utwór "Musisz być pierwszy". Jesienią 2001 r. na sklepowe półki trafił jej debiutancki album zatytułowany "Będę silna", na którym znalazły się kompozycje Tomasza Rząda, Tomasza Luberta, Piotra Nalepy oraz muzyków grupy Golden Life. Nad całością nagrań czuwał Piotr Łukaszewski. Album promował singel "Opętanie", który dość często pojawiał się na antenie polskich radiostacji. Z okazji wydania albumu, Konrad Sikora rozmawiał z Patrycją o kłopotach miłosnych i nadziejach związanych z debiutem.
Czy to prawda, że piosenkę "Cień moich łez" najpierw miała śpiewać Kasia Kowalska?
Kiedy szukałam kandydata na osobę, która będzie w stanie zaaranżować piosenki dla mnie, jeszcze zanim trafiłam na Piotrka Łukaszewskiego, poznałam wielu muzyków, którzy przynosili mi różne propozycje. W sumie zebrało się 25 kawałków, z których wybrałam 12. Swego czasu na pewno to samo zrobiła Kasia Kowalska i jej akurat ta kompozycja nie przypadła do gustu. Kiedy ja go usłyszałam po raz pierwszy, właśnie w jej wykonaniu, było to nagranie z próby. Ja przy nim odpadłam i bardzo chciałam go zaśpiewać. Tak więc dla mnie dobrze się stało, że Kasia go nie zaśpiewała.
Co cię tak urzekło w tym utworze?
Kiedy wybierałam repertuar, chciałam, aby na płycie znalazły się różne kompozycje, aby była ona złożona i abym mogła pokazać, że tkwi we mnie ten ogień, który muszę z siebie wydobyć. Uwielbiam grać koncerty i to też musiałam brać pod uwagę. Im więcej takich szybkich i żywych utworów, tym lepsze są koncerty. "Cień moich łez" jest pierwszy na płycie i na żywo także wykonuję go jako pierwszy. Ta piosenka ma niesamowitą energię, która mnie opętała.
Droga do nagrania twojej debiutanckiej płyty była dość długa. Kiedy tak naprawdę zdecydowałaś się na ten krok?
Już mając trzy lata mówiłam sobie, że chcę zostać piosenkarką, ale wtedy mogłam śpiewać tylko z Beatlesami do dezodorantu. Kiedy dorosłam, nadal chciałam śpiewać, ale wiedziałam, że to nie jest takie łatwe. Tym bardziej, że nie chciałam żadnej pomocy ze strony mojego ojca. Wszystko chciałam zrobić sama. Zbierałam muzyków, zbierałam teksty. Nie chciałam się śpieszyć. Nauczyłam się dużo i w końcu swój cel osiągnęłam.
Czym kierowałaś się dobierając sobie muzyków, którzy ci towarzyszą na tej płycie?
To nie było tak, że jakoś na zimno kalkulowałam, czyje nazwisko mi lepiej pasuje. Kiedy spotkałam się z pierwszym gitarzystą, zagrał mi utwór "Pacierz" i bardzo szybko w mojej głowie powstała melodia. Od razu wiedziałam, że to jest człowiek, z którym można pracować bez żadnych problemów. Podobnie było z Piotrkiem Łukaszewskim. Wystarczyło, że zaaranżował jeden utwór i już wiedziałam, że powinien być producentem tej płyty. To wychodziło samo z siebie. Kiedyś z kolei przyszedł do nas klawiszowiec, który na co dzień grał jazz, dlatego nic nie mogło z tego wyjść, oboje to czuliśmy. Tak więc metodą prób i błędów w końcu skompletowałam cały skład.
Ile pomysłów na tym albumie pochodziło od Piotrka Łukaszewskiego, a ile jest tu twojej inwencji?
Ta płyta jest jednym wielkim zwierzeniem. Jak wiadomo sama pisałam teksty, a właściwie współpisałam z moją pierwszą wielką miłością. Muzycznie mój udział także polegał na współkomponowaniu. Wiedziałam, jak ta płyta ma brzmieć, ale nie potrafiłam tego nikomu wytłumaczyć, Piotr jako jedyny zrozumiał mnie właściwie bez słów. Kiedy nagrywaliśmy już płytę, oczywiście było wiele spięć, bo tego nie da się uniknąć, ale wydaje mi się, że wszyscy bardzo dobrze się rozumieliśmy i nie ma powodów do narzekań.
Nie zdecydowałaś się jednak napisać wszystkich tekstów...
Pisałam z Olafem, moim ukochanym. On miał ogromną pasję, miał w sobie talent. Byliśmy bardzo w sobie zakochani, braliśmy butelkę wina i zaczynaliśmy pisać. Szło nam to bardzo lekko i składnie. Bardzo dobrze się pod tym względem rozumieliśmy. Wszystkie teksty powstawały pod wpływem tego wielkiego uczucia. Utwór "Opętanie", który promuje płytę, jest zrobiony już po rozstaniu z nim, ale przez przypadek Olaf pojawia się nawet w teledysku do niego. To wszystko jest bardzo osobiste, ale nie mogło wypełnić całej płyty.
Czy w tej sytuacji, kiedy już się rozstaliście z Olafem Tryzną, śpiewanie tych piosenek nie sprawia ci trudności?
No jasne, że boli. Boli jak cholera. Ostatni tekst na płycie to "Drogi kolego", napisany do muzyki Golden Life. Olaf napisał ten tekst już po naszym rozstaniu. Powiedział mi, że mnie obserwuje od jakiegoś czasu i chce o mnie napisać tekst. Zgodziłam się. Ja nie zamknę się na pisanie tekstów, ale raczej już nie będę tego robić z Olafem.
Czy to prawda, że musiałaś wypić "dwa piwka" przed nagraniem tego utworu? Byłaś aż tak spięta?
Kiedy nagrywam, nie używam żadnych środków spomagających. Przy tej piosence byłam bardzo podenerwowana, choć do wszystkiego raczej podchodzę z luzem i z dystansem. To rozluźnienie się przydało.
W tej sytuacji pytanie o najbardziej osobisty i ulubiony utwór na płycie nie ma już sensu...
Tak, chociaż nie z tego powodu. Kasia Kanclerz śmieje się ze mnie, że jestem jedyną wokalistką na świecie, która jednakowo lubi wszystkie swoje utwory. Ale tak rzeczywiście jest. Każdy z nich jest odpowiedni na różną porę dnia, na różny nastrój. Wybierając je przeprowadziłam bardzo ostrą selekcję i musiałam się nieźle nagłowić. Te, które ostatecznie trafiły na płytę, musiały być wyjątkowe i nie potrafię żadnego wyróżnić ponad pozostałe.
Słyszałem, że do utworu "Malowane dni" napisałaś swój własny tekst, ale nie pozwolono ci go zaśpiewać?
Napisałam bardzo osobisty tekst, ale spadkobiercy Andrzeja Nowickiego nie zgodzili się, abym go zaśpiewała. Ten utwór jest tak bogaty i wspaniały, że z moim tekstem czy bez niego, nadal jest piękny. Szkoda, że nie pozwolono mi go zaśpiewać, to przykre. Może chociaż na koncertach uda się go zaśpiewać tak, jakbym chciała.
A co skłoniło cię do zaśpiewania piosenki "Pacierz"?
Cała płyta mówi o uczuciach. Opisuję na niej swój stosunek do całego świata. Jest piosenka do ojca, do miłości mojego życia, poczułam więc potrzebę napisania także o swoich relacjach z Najwyższym. Tyle rzeczy dobrych mnie spotkało, że czuję się właśnie tak, jak to śpiewam, choć tekst "Złożyłeś kwiaty u mych stóp" może kogoś urazić...
Jak radzisz sobie ze wszystkim głosami mówiącymi "nagrała płytę, bo ma sławnego ojca"?
Ja tak potwornie czuję w sobie potrzebę śpiewania i tak bardzo chcę to robić, że gdyby nawet mój ojciec nie był muzykiem, to próbowałabym swych sił. Co mam teraz robić? Nie śpiewać dlatego, że mam słynnego ojca, tak, aby wszyscy byli zadowoleni? To dla mnie nie ma znaczenia. Wiem, że muzykę mam w genach, ta muzyka we mnie żyje i chce się nią dzielić z innymi, na przekór wszystkim, którzy mają na ten temat inne zdanie. Nic nie poradzę na to, że ludzie tak mówią. Ojciec wspiera mnie psychicznie, rozmawia ze mną, ale fizycznie w niczym mi nie pomógł, a ludzie niech sobie gadają co chcą...
Jako debiutantka na pewno masz jakieś oczekiwania dotyczące tego, jak twoja płyta zostanie przyjęta...
No jasne. Rozmawiałam z przedstawicielami mediów lokalnych, małych radiostacji i wszyscy mówili mi, że moja piosenka bardzo dobrze radzi sobie na listach przebojów, że ludzie na to głosują. Boli mnie natomiast to, że mojej piosenki nie chce grac żadna z wielkich radiostacji. Ta płyta jest moim dzieckiem, wydaje mi się, że utwór "Opętanie" był dobrym wyborem na pierwszy singel, ale stacje nie chcą go grać. Dlaczego tak jest? Nie wiem. Ale będę silna, będę walczyć i być może ludzie się w końcu przekonają, o co chodzi. Jestem debiutantką i taki nazwijmy to "bojkot" ze strony dużych stacji trochę boli.
Czy planujesz jakąś trasę koncertową?
Ja kocham grać koncerty. Studio stresuje mnie na maksa, jednak wiem, że zorganizowanie trasy to nie jest taka łatwa sprawa. Dopóki moja płyta nie będzie dobrze wypromowana, nikt na te koncerty nie przyjdzie. Uwielbiam przebywać na scenie, tam dopiero czuję się w swoim żywiole.
Pierwszą płytę masz już za sobą. Czy jesteś już zdecydowana, że to jest ten kierunek muzyczny, w którym chcesz iść?
Kocham muzykę, która jest prawdziwa. Nie znoszę plastiku i silikonu. Dlatego chcę grać muzykę szczerą i prawdziwą, a jaką formę to przybierze, jeszcze zobaczymy. Na pewno muzyka rockowa ma w sobie najwięcej prawdy i będę się starała być jak najbliżej niej.
Dziękuję za rozmowę.