Reklama

"Nasz rap jest inny"

Utwór "Dla mnie masz stajla" Trzeciego Wymiaru był w 2004 roku katowany przez radio i telewizję do granic możliwości. Za nim poszły kolejne przeboje: "Dostosowany", "Skamienieli", "Piętnastu MC's", a wałbrzyski skład awansował do krajowej hiphopowej czołówki - przynajmniej jeśli chodzi o popularność. Dlatego wielu fanów zaskoczył pewnie pilotujący drugi legal Trzeciego Wymiaru "Inni niż wszyscy" (2006) singel "Wuuuf", który diametralnie różnił się od "wakacyjnego" "Dla mnie masz stajla". O tym, jaka jest prawdziwe oblicze składu, dlaczego jest on "inny niż wszyscy", licznych featuringach na płycie i trudnym charakterze polskich hiphopowców w mailowym wywiadzie z Arturem Wróblewskim opowiedzieli członkowie składu.

To pierwszy wasz wywiad dla naszego portalu. Prosiłbym was zatem o skróconą wersję historii zespołu...

W 2001 roku powstał Trzeci Wymiar czyli Nullo, Pork, Szad, DJ SPH. Około dwóch lat później wyszła nasza pierwsza legalna produkcja "Cztery pory rapu". Składamy od 7-9 lat, zapisując kolejne zeszyty w kolekcji. Od 4 lat gramy koncerty na polskiej i zagranicznej scenie. W maju tego roku wydaliśmy drugi krążek "Inni niż wszyscy", gdzie pierwszym singlem był utwór "Wuuuf", który promował Trzeci Wymiar już jako "Da Generation HipHop". Obecnie promujemy "Zdolny Śląsk", jako region bogaty w indywidualności i w specyfikę brzmienia. Więcej informacji o Trzecim Wymiarze można znaleźć na naszej oficjalnej stronie.

Reklama

Dlaczego Trzeci Wymiar są "inni niż wszyscy"?

Czujemy, że nasz rap jest inny. Forma przekazu jest inna. Do tego dążyliśmy i dążymy. Idziemy we własnym kierunku i zdajemy sobie sprawę, że nie wszystkim będzie z nami po drodze. Aczkolwiek ci, którzy już z nami idą tą drogą już tak łatwo z niej nie zejdą. Uważamy, że nieodłącznym elementem hiphopu jest "rym", umiejętność składania wyrazów, artykulacji, dlatego Trzeci Wymiar reprezentuje techniczny rap.

Abstrahując, trudno dziś o hip hop w naszym kraju. Media, które wcześniej promowały tę muzykę, teraz praktycznie zaprzestały o niej mówić, grać ją. Pomimo tego nadal wszyscy tu jesteśmy i wciąż to robimy. Odbywają się imprezy, koncerty oraz wiele różnych akcji promujących tę kulturę.

Z tego, co czytałem, "Inni niż wszyscy" ma "prezentować brzmienia hip hopu charakterystyczne dla waszego regionu". Rozwińcie myśl.

Posłuchajcie Trzeci Wymiar, Kasta Skład, FFOD, White House, SPH czy Creon - to najlepszy dowód na te słowa...

Numer "Dla mnie masz stajla" jest waszym znakiem rozpoznawczym. Nie boicie się, że już do końca kariery będziecie grali z łatką "ci od Masz stajla"?

Dla jednych będziemy kojarzyć się z "Dla mnie masz stajla", dla innych na przykład z "Dostosowanym". To zależy kto co zauważa w naszej muzyce. Ten numer jednak najmniej odzwierciedla klimat Trzeciego Wymiaru, choć jednak spełnił swoją funkcję. Nieznany zespół nie mógł zaistnieć bez mocnego "wejścia", choć konsekwencje tego są różne. Stacje radiowe i telewizyjne spodziewały się w tym roku nowych chwytliwych kawałków na "Inni niż wszyscy", ale prawda jest taka, że Trzeci Wymiar to nie tylko rapy miłe dla ucha znane z telewizji i radia. Staramy się podchodzić do każdego kawałka ambitnie i do takich ludzi trafiamy i chcemy trafiać, choć na pewno ma to odbicie w całej komercjalizacji zjawiska.

Pierwszym singlem z "Inni niż wszyscy" jest wspomniany już "Wuuuf". Opowiedzcie o klipie do tego numeru, który reklamowaliście jako "najlepszy teledysk 2006 roku"...

My nigdy nie twierdziliśmy, że jest to najlepszy teledysk 2006 roku. Takie argumenty padały ze strony wydawnictwa, co nie zmienia jednak faktu, że klip bardzo się podoba i za "najlepszy" jest uważany. Już wkrótce chcemy nakręcić kolejny klip, który mamy nadzieję będzie lepszy niż "Wuuuf". Takie podnoszenie poprzeczki w teledyskach uważamy za zdrową i naturalną rzecz, jednak nie zawsze to współgra bezpośrednio ze sprzedażą płyt, co powoduje chłodną kalkulacje ze strony wykładającego pieniądze. Błędem jest też mała konkurencyjność w branży teledysków.

Z "Czterech pór rapu" wykroiliście bodajże pięć czy sześć singli i powstało do nich tyleż klipów. Czy teraz również planujecie nagrać tyle teledysków?

Nie wiemy czas pokaże... Myślimy, że wyjdzie to w praniu, tak jak przy naszym pierwszym albumie, gdzie ilość klipów nie była zaplanowana. Na pewno powstaną jeszcze dwa.

Opowiedzcie o featuringach na płycie: kto, jak, dlaczego...

Kto? Wall-E, DonGuralesko, Esee, OneManArmy, Łasuch & Primo, Blanco.

Jak? Wall-E na szybko - przyleciał na parę dni z Anglii i nagrał dwie zwrotki. Gural przy okazji - wracał z koncertu w Wałbrzychu i zahaczył o nasze studio. OneManArmy klasycznie wpadł, wypiliśmy klika browarów i nagrał zwrotki. Esse&Blanco zrobili to klasycznie - dostarczyli nam płytę CD ze ścieżkami wokalu. A Łasuch&Primo skomplikowanie - przez pięć miesięcy nie mogliśmy uzgodnić terminu, ale wszystko skończyło się dobrze.

Dlaczego? Ponieważ szanujemy wszystkich tych raperów za to co robią i za to jakie mają podejście do hip-hopu, a także dlatego, że każdy z nich ma wiele wspólnego z dolnośląskim stylem.

Zmieńmy trochę temat. Czy z hip hopu w Polsce da się wyżyć?

Czy da się wyżyć? Zależy jak żyjesz lub jak chcesz żyć. Zależy czy grasz koncerty. Wielu raperów oprócz grania, normalnie pracuje, także jest to kwestia sporna. Hip hop jest o tyle specyficzny, że pewne akcje, które mogłyby być "bardziej" zarobkowe, po prostu mijają się z pewną ideą tej kultury. Czyli wszystko fajnie, ale nie wszędzie i nie dla każdego zagramy koncert.

A jak oceniacie polski show biznes związany z rapem?

Hiphopowy show biznes w Polsce jest zjawiskiem trudnym, być może dlatego, że sami raperzy są trudni, ale tak to już u nas jest. Jeżeli mielibyśmy wymienić wady tej branży to uważamy, że jest zbyt mało profesjonalnych ludzi zajmujących się napędzaniem hiphopowej koniunktury. Kolejną wadą są sponsorzy, których ciężko namówić do współpracy, co jednak pozwoliłoby nam na realizacje wielu ciekawych pomysłów. No i znów media, które mają największy wpływ, a które zachowują się jak kobieta przed menstruacją - raz się obrażając i nie odzywając, a później na powrót udowadniając jak to bardzo nas kochają.

I chyba najważniejsza rzecz - sprzedaż płyt. Niestety, słuchaczom polskiego hip hopu nie udało się wpoić podstawowej rzeczy, że jeśli szanujesz danego wykonawcę oraz jego twórczość i nazywasz się jego słuchaczem bądź fanem, to zamiast ściągać mp3 i jarać się płaskim brzmieniem, taki ktoś powinien udać się do sklepu i kupić oryginalną płytę, która teraz kosztuje nie więcej niż siódemka wódki. Generalnie jest fajnie, ale mogło być gorzej.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koncerty | wymiar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy