Reklama

"Najlepsze jeszcze przede mną"

- Każda płyta jest troszkę inna niż poprzednia, ale to wciąż rockowe granie oparte na gitarach i mocnej sekcji - tak o albumie "Londyn 08:15" mówi Michałowi Boroniowi Artur Gadowski, wokalista radomskiej grupy IRA.

Z rokiem 2007 (kiedy do sklepów trafił "Londyn 08:15") związane są dwie okrągłe rocznice w życiu Gadowskiego - 1 czerwca skończył 40 lat, a w listopadzie minęło 20 lat od założenia IRY. Sam muzyk wierzy jednak, że to nie czas na odcinanie kuponów i patrzy w przyszłość.

Nad płytą "Londyn 08:15" pracowaliście w sumie 3 lata. Uważasz, że to dobrze spędzony czas?

Zdecydowanie tak, chociaż z tymi 3 latami to nie do końca tak... Tyle czasu minęło od wydania poprzedniej płyty. Jesteśmy koncertowym zespołem i mniej więcej połowę czasu z tego okresu spędziliśmy w trasie, a wtedy raczej nie ma mowy o pracy nad materiałem. Ale faktem jest, że pracowaliśmy nad "Londynem" dosyć długo.

Reklama

Tytułowe nagranie poświęcone jest polskiej emigracji zarobkowej. W ostatnim czasie polski rock zauważył to zjawisko. Jakie jest twoje zdanie o wyjazdach, głównie młodych ludzi z Polski?

Temat jest nam bliski, bo sami w pewnym momencie zmuszeni byliśmy do wyjazdu (do USA). Z jednej strony to przykre i smutne, bo wyjeżdżają głownie ludzie młodzi, aktywni i odważni. Z drugiej strony o to chyba przecież chodziło przystępując do Unii, otwarte granice, wolny przepływ towarów i ludzi.

Mam nadzieję, że w sumie wyjdzie to nam na dobre, większość tych ludzi chyba jednak prędzej czy później wróci do kraju, przywożąc ze sobą doświadczenia i nowe (lepsze mam nadzieję) nawyki i standardy.

"Londyn 08:15" jest w pewnym sensie nawiązaniem do waszego wielkiego przeboju sprzed lat - "Mój dom".

W pewnym sensie może tak, chociaż było to zupełnie niezamierzone. Nie było żadnej kalkulacji, po prostu pojawił się pomysł, który był wynikiem obserwacji rzeczywistości, a ta była, czy jest, taka jak jest...

Mówiliście o większym zróżnicowaniu materiału, ale wciąż to jest granie w stylu IRY - sporo tradycyjnego i nowoczesnego rocka, klasyczne ballady. Może najbardziej odbiega "Nie pytaj" ze względu na partie gitar.

To chyba dobrze że IRA gra jak... IRA (śmiech). Z drugiej strony sam powiedziałeś "tradycyjnego i nowoczesnego...", więc nie stoimy w miejscu. Staramy się poruszać po terenie, który znamy i lubimy.

Każda płyta jest troszkę inna niż poprzednia, ale to wciąż rockowe grane oparte na gitarach i mocnej sekcji. Nic nie stoi w miejscu, zmieniają się mody, brzmienia. Założenie jest takie żeby czerpać z tych nowych rzeczy, zachowując jednak to, co jest wspólnym mianownikiem wszystkich naszych płyt, czyli gitarowe, rockowe granie. Goniąc za nowinkami łatwo jest się pogubić, nie wyobrażam sobie żebyśmy w pogoni za modą nagle diametralnie zmienili styl.

Chodzi o to żeby robić swoje, tylko w ten sposób można pozostać wiarygodnym i utrzymać się na rynku 20 lat!

Trochę wbrew tytułowi w singlowym "Trochę wolniej" postawiliście raczej na szybsze i bardziej dynamiczne granie. Choć na płycie więcej spokojniejszych klimatów. To chyba dzięki temu słychać, że zależy wam na uspokojeniu.

Trudno powiedzieć, czy zależy... Tak wyszło. Muzyka zawsze była i będzie odbiciem tego jacy jesteśmy, co nas cieszy, wkurza. Nie mamy już po 20 lat, mamy za sobą spory bagaż doświadczeń, rodziny, troszkę inaczej patrzy się teraz na wiele rzeczy. To wszystko ma wpływ na muzykę, którą tworzymy.

Owszem, jest na płycie sporo spokojnych, refleksyjnych klimatów, ale na emeryturę póki co się nie wybieramy więc wciąż lubimy też porządnie przyłoić (śmiech)! I to się na pewno nie zmieni w najbliższym czasie! Z resztą wystarczy się wybrać na nasz koncert żeby się przekonać, że solidny gitarowy hałas jest tym co wciąż lubimy najbardziej (śmiech).

Większość tekstów napisał Wojciech Byrski, współpracujący z wami od 7 lat. Sam napisałeś tylko jeden tekst - do finałowego "Okna". Czy można mówić o jakimś jednym przesłaniu płyty?

Nie, nigdy nie było takiego założenia. Zawsze chodzi przede wszystkim o to, żeby tekst współgrał z kompozycją. Do każdego utworu podchodzimy indywidualnie, szukamy pomysłu, klimatu... Czasami sama kompozycja podpowiada temat, słuchając demo masz wrażenie, że tekst już tam jest, trzeba go tylko znaleźć.

Ogólny klimat płyty jest raczej wynikiem wyboru takich a nie innych utworów, a że tym razem wybraliśmy sporo stonowanych, molowych kawałków, siłą rzeczy teksty refleksyjne są w przewadze. Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy tej "powagi" nie zburzyli jakimś małym żarcikiem, w tym przypadku był to kawałek "Nie pytaj" (śmiech).

Na albumie miała pojawić się jedna przeróbka. O jaki utwór chodzi i czemu ostatecznie nie zdecydowaliście się jej zamieścić na płycie?

Przez ostatnie lata wykonywaliśmy na koncertach "Autobiografię" Bardzo nam się ta nasza wersja podobała. Publiczności z resztą również. Planowaliśmy więc umieszczenie jej na płycie. I podczas sesji do "Londynu" zaczęliśmy to w studio nagrywać. I... okazało się, że to co udawało się na koncertach, jakaś magia i energia tej wersji utworu w studio gdzieś zniknęły. Doszliśmy do wniosku, że wolimy jednak zapamiętać ten numer z wykonań koncertowych i nagranie powędrowało do zespołowego archiwum.

"Londyn 08:15" to kolejny przykład na to, że powinniście urodzić się w USA - moim zdaniem płyta najlepiej by brzmiała słuchana w samochodzie pędzącym na highway'u, tymczasem jak w Polsce jest z autostradami wszyscy wiemy...

No tak, płyt można słuchać w drodze z Wrocławia do Krakowa (śmiech), a i to pod warunkiem że na odcinku Katowice Kraków akurat nie ma remontu!!! (śmiech). Chociaż skoro już jesteśmy przy temacie muzyki i USA to autostrady są chyba najmniejszym problemem! Marzy mi się dzień, kiedy w polskich stacjach radiowych i TV będzie tyle gitarowej muzyki co tam... No cóż, pomarzyć zawsze można (śmiech).

IRA jest jedną z takich grup, które przez lata dorobiły się pokaźnego grona wiernych fanów, którzy za swoimi idolami pójdą wszędzie, bez względu na to, co nagrają. Czy jest jakieś nagranie, płyta lub coś innego, co zrobiliście, a uważacie teraz, że tym w jakimś stopniu zawiedliście fanów?

Moim zdaniem nie, chociaż mam świadomość, że w tym temacie będą różne opinie. Nie sposób jest zadowolić wszystkich. Zawsze będzie delikatny rozdźwięk między tak zwaną wolnością artystyczną a oczekiwaniami, tego po prostu nie da się uniknąć. Każdą następną płytą staramy się zadowolić naszych fanów nie stając się jednocześnie zakładnikiem oczekiwań. Nie jest to łatwe, ale patrząc na te 20 lat chyba nam się to udaje.

Niedawno skończyłeś 40 lat, z kolei IRA wkrótce świętować będzie 20-lecie. Nachodzą cię czasem jakieś refleksje związane z tymi rocznicami? Zastanawiasz się czasem, czy można było coś zmienić, zrobić coś inaczej? Czy raczej patrzysz tylko naprzód?

Zawsze można dojść do wniosku, że coś można było zrobić inaczej. Nie da się uniknąć błędów, tylko czy jest sens to rozpamiętywać? Tego co było już nie da się zmienić, skupianie uwagi na przeszłości jest stratą czasu. Ważne żeby z tych błędów wyciągać wnioski na przyszłość. Staram się wierzyć, że najlepsze jeszcze przede mną.

Nawiązując do 20-lecia, są już jakieś plany świętowania?

Plany są ale jeszcze mocno nieskonkretyzowane. Zdecydowanie za wcześnie żeby zdradzać szczegóły...

Czy Artur Gadowski ma na coś czas poza IRĄ? Podobno są jakieś przymiarki do solowej płyty, to prawda?

Z czasem rzeczywiście jest ciężko. Na razie nie ma mowy o solowej płycie chociaż od lat chodzi mi po głowie pewien pomysł. Marzy mi się nagranie płyty z polskimi tangami z okresu międzywojennego, rozglądam się za ludźmi, którzy chcieliby się w ten projekt zaangażować.

Jeśli uda mi się skompletować taki skład i znajdę chwilę czasu będę chciał to marzenie zrealizować.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ira
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy