"Media lubią skandale i sensacje"

O konsumpcjonizmie, kulturze celebrytów i pieniądza, upadku poziomu dziennikarstwa muzycznego oraz nowej płycie Pet Shop Boys "Yes" z wokalistą brytyjskiego duetu, Neilem Tennantem, rozmawiał Artur Wróblewski.

Neil Tennant i Chris Lowe (Pet Shop Boys) fot. Sandra Mu
Neil Tennant i Chris Lowe (Pet Shop Boys) fot. Sandra MuGetty Images/Flash Press Media

Skąd dzwonisz? Z Warszawy?

Nie, z Krakowa.

Byliśmy kiedyś w Krakowie. Zjedliśmy tam obiad i pozwiedzaliśmy miasto. Jest przepiękne.

Miło mi to słyszeć. Porozmawiajmy o najnowszej płycie Pet Shop Boys "Yes". Album nagraliście z Brianem Higginsem z producenckiej grupy Xenomania. Czy Brian zaskoczył was, muzycznych weteranów, czymkolwiek podczas pracy w studio?

(po dłuższym zastanowieniu) Tak! Praca z Brianem to niezła szkoła. On ma bardzo zdecydowane spojrzenie na pewne sprawy, co jest wspaniałą cechą. Najciekawsze jest to, że Brian chciał, by nasze piosenki były... mniej popowe. Na przykład na płycie znajduje się utwór "Building A Wall"... Chris [Lowe, klawiszowiec zespołu - przyp. AW] i ja obawialiśmy się, że może być zbyt eksperymentalny i zakręcony jak na Pet Shop Boys. Ale Brain zgasił nas, mówiąc krótko: "To tylko i wyłącznie wasza opinia" (śmiech).

To niespodzianka, bo wydawało mi się, że Brian Higgins jest w 100 % popowym producentem...

On chyba postrzega pop w ten sam sposób jak Pet Shop Boys. Ma szeroką definicje tego stylu muzyki.

Gratuluje tytuły płyty. Jest w swojej prostocie genialny i intrygujący...

Dziękuję (śmiech). Tytuł wziął się stąd, że wydawało nam się, iż płyta brzmi tak, jakby nosiła tytuł "Yes". Zależało nam na bardzo popowym, warholowskim tytule. Ten tytuł świetnie współgrał z grafiką i brzmieniem albumu. To także odpowiedź na pytanie. Pytanie brzmi: "Pet Shop Boys?", a odpowiedź "Tak". "Czy to naprawdę oni?". "Tak, to są Pet Shop Boys" (śmiech).

Jeden z was określił singel promujący album "Love etc." jako "post-lifestyle'owy hymn". Brzmi to interesująco.

To był Chris. Bardzo celnie to ujął. "Love etc." to piosenka wymierzona w konsumpcjonizm. Zmarnowaliśmy ostatnie 20 lat na to, by rozwijać kulturę pieniądza i celebrytów. A najgorsze jest to, że konsumpcjonizm i celebryci napędzają się nawzajem. "Love etc." ma przekazać, że życie nie kończy się na tych dwóch rzeczach. Utwór mówi, że potrzebujemy "więcej", ale "więcej miłości". W pewnym sensie ta piosenka jest antymaterialistycznym hymnem. Jednak nie do końca poważnym, bo jest w tym utworze sporo humoru i ironii. Na przykład sformułowanie: "Nie musisz być pięknym, ale to pomaga". Bo bycie pięknym rzeczywiście pomaga w życiu.

Jednym z gości na "Yes" jest Johnny Marr. Jestem wielkim fanem The Smiths dlatego chciałbym spytać, czy w studio rozmawialiście na temat pogłosek o reaktywacji zespołu?

Nie, nie dyskutowaliśmy o tym. A nawet jeśli, to i tak bym ci niczego nie powiedział (śmiech). Żartuję! Oczywiście, że poruszyliśmy ten temat. Ale niestety nie mogę ci nic zdradzić. Żadnego komentarza z mojej strony. To tyle na ten temat.

To porozmawiajmy o tegorocznych Brit Awards. Pet Shop Boys otrzymali nagrodę za wybitne zasługi dla muzyki. Czytałem w wywiadzie dla "Q", że zastanawialiście się nad zbojkotowaniem tej imprezy. Ponoć wasza wytwórnia płytowa nerwowo pytała was, czy odbierzecie nagrodę.

Włożyliśmy mnóstwo pracy przygotowanie do ceremonii, dlatego nie myśleliśmy o bojkotowaniu Brit Awards. Wiesz, nie każdy artysta ma szansę zaprezentować 10-minutowy występ podczas ceremonii rozdania nagród. Zazwyczaj dostajesz 3 minuty na przemowę i zaprezentowanie jednej piosenki. To był ukłon w nasza stronę i nie mogliśmy tak po prostu odrzucić zaproszenia. Nasz 10-minutowy show miał przedstawić całą historię Pet Shop Boys, a my mamy słabość do takich dużych przedsięwzięć i wyzwań. Wystąpili z nami Brandon Flowers z The Killers i Lady GaGa. Poza tym wyjątkowe było również to, że nagroda za wybitne zasługi dla muzyki zazwyczaj trafia do zespołów rockowych. A przyznanie jej Pet Shop Boys było niespodzianką. To miłe. Nie odbieram tego jako nagrody czy wyróżnienia, ale raczej jako oznaka szacunku dla dokonań Pet Shop Boys.

Kiedyś pracowałeś w magazynie "Smash Hits". W związku z tym mam pytanie dotyczące współczesnych mediów. Jaka jest twoja opinia na temat dziennikarstwa muzycznego? Czy schodzi na psy czy raczej trzyma poziom?

Gdy pracowałem w "Smash Hits", prasa nie zajmowała się tak dogłębnie muzyką popową. W dzisiejszych czasach wszystkie poważne gazety piszą o gwiazdach muzyki. Pojawiają się recenzje, wywiady, felietony... Tutaj widzę największą różnicę. Niestety, obecnie mamy inną kulturę mediów. Chyba nie ma poważnej gazety muzycznej, która liczyłaby się jako opiniotwórcze medium. To znaczy stricte muzycznej gazety. Wspomniany przez ciebie magazyn "Q" może być tak postrzegany, ale to raczej pismo branżowe. A inne media koncentrują się niestety na skandalach i sensacjach. Szkoda.

Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas