"Mechanizmy w muzyce dla mas"

"Co słychać u Sinego?" - to pytanie z pewnością nurtuje ludzi, którzy pamiętają go jeszcze z czasów Ogrodu Alicji, Sfondu Sqnksa czy też z jego solowego materiału "W Siną Dal", którym wkupił się w łaski (tych bardziej wymagających) krytyków i... samych słuchaczy. Młodsi zapytają na pewno: "Kim jest Siny?" - ten wywiad został przeprowadzony także z myślą o nich. Co knuje niekoronowany król wrocławskiej awangardy? Przekonajcie się sami. Z artystą rozmawiał Filip "Diabeł" Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

Siny
Siny 

Pierwsze pytanie jest tutaj zawsze analogiczne... Co słychać u Sinego?

Zależy gdzie ucho przyłożysz. Od czasów "Sinego" zdecydowanie częściej jestem Maćkiem Rudnickim, grafikiem ze stałą posadą w dużej wrocławskiej firmie.

Tyle na rozgrzewkę, cofnijmy się w czasie - 2002 rok. Wychodzi twoja płyta "W Siną Dal", która spotyka się z bardzo ciepłym przyjęciem przez słuchaczy i krytyków - osobiście nie spotkałem się z chociażby jedną negatywną opinią na temat tego krążka. Przyznam szczerze, że po takiej płycie raczej spodziewałem się dalszego rozwoju twojej kariery niż jej "zgaśnięcia". Jesteś w stanie powiedzieć, dlaczego sprawy przybrały taki a nie inny obrót?

No fakt. Biorąc pod uwagę, że od premiery w 2002 r. mija w tym roku 5 lat, można mówić o zgaśnięciu, ale zaznaczam, że płytą "W Siną Dal" nie powiedziałem ostatniego słowa. I skoro sam mówisz, że płyta nie trafiła na złą krytykę zastanów się, czy nie wzięło się to z faktu, że Siny nie nagrał 2-płytowego, 38-kawałkowego albumu o niczym, jak szereg idiotów ze sceny hip hopolo. Jeśli spodziewałeś się dalszego rozwoju, to dobrze się spodziewałeś, bo rozwijam się bezustannie. Piszę, śpiewam pichcąc w kuchni...

Co takiego pichcisz (śmiech)?

Szpinak i sery pleśniowe! Słucham niezmierzone ilości muzyki, notuję pomysły, zbieram złom na płytę...

No i właśnie a propos tego "zbierania złomu na płytę" - Lu, który sam niedawno wydał krążek "Night Moves" zdradził mi, że "Roszji kończy się atrament w piórze" i zasugerował, że niebawem coś się wydarzy. Podobnie jest zresztą z Tymonem, który ostatnio wpada sobie gościnnie na różne składaki i obecnie pracuje z Magierą nad kolejnym wspólnym projektem. Jot wydaje kolejne nielegale. Czyli sam widzisz - jak się okazuje - twoi kumple z 71 nie próżnują. A co z tobą, czemu nie dajesz znaków życia? Słyszałem, że czasem zagrasz jakiś koncert i że coś jeszcze nagrywasz, ale ludzie spoza Wrocławia i tak o tym nie wiedzą...

Ok, żeby wszystko było jasne. Ja jestem outsiderem i nie pcham się na składaki, bo nie ma artystów po za kilkoma wyjątkami, z którymi chciałbym się na takim znaleźć. Miałem ze 3-4 zaproszenia, ale po za Etamem, którego muzyka mi przypadła do gustu, a z którym to nie nagrałem gościnnego utworu, bo jestem w trakcie nagrań swojego projektu i koncentruję się tylko na tym, nikt nie wydał mi się odpowiednią partią. Co innego z CO...

Z... CO?

Tak, z CO - znanym też jako Cobalt bądź Cobula. To reprezentant ekstrawaganckiej wytwórni Mik Musik koncentrującej się głównie wokół muzyki elektronicznej, niestroniącej jednak od niczego, co ludzkie, jeśli dobrze zrozumiałem.

Planujecie coś razem nagrać? CO będzie maczał palce w twoim nowym projekcie?

Z CO nagrałem dotąd 4 utwory, które czekają na jego mix na powołany jakieś półtora roku temu projekt Honory Skauta. Co z tego będzie? Mam nadzieję, że do końca roku się wyjaśni. Na pewno miała to by być krótka płyta do 8 utworów ze słowami, może jakiś instrumental Maćka Kujawskiego, tzn. CO.


Tu mnie zaciekawiłeś. Powiedz mi coś więcej o tych kawałkach, które zarejestrowałeś już po płycie "W Siną Dal". Różnią się stylem i klimatem od tych z 2002 roku, czy też nadal żonglujesz metaforami ubierając w nie swój światopogląd? Czy w ogóle dane nam będzie oficjalnie usłyszeć te tracki?

Nowe kawałki są konstruowane jak misterny plan morderstwa z dbałością o wszystkie szczegóły. Jeśli teksty na "W Siną Dal" były oryginalne, naszpikowane metaforami i nowosłowotworami, to teksty na Honory Skauta będą moim opus magnum. Bity CO są zaj**iście soczyste, tłuste i przesycone klimatem undergroundowych kapel, a całość okraszona elektronicznym, nabuzowanym brzmieniem. To same hity. Jeśli uda nam się to skończyć, "W Siną Dal" po prostu spuchnie przy HS.

Wracając jeszcze do Tymona, Magiery, Roszji, Lu i Jota. Kiedyś trzymaliście się razem, przynajmniej takie można było odnieść wrażenie patrząc na wasze wspólne nagrywki. Jak to wygląda teraz, czy relacje między wami są takie same jak te kilka lat temu? Nie chciałbym, żebyś mnie w tym momencie źle zrozumiał, ale to pytanie nasunęło mi się automatycznie podczas słuchania ostatniej płyty Lu, na której nie ma ani ciebie ani Tymona...

Nie utrzymujemy bliższych kontaktów. Każdy robi swoje rzeczy poza muzyką. Czasami spotykam się z Tymonem przy okazji spotkań u Igora Pudło, najczęściej na okoliczność końcowych batalii w rozgrywkach Champions League. Przy pełnej sympatii dla Lu, Roszji albo Tymona, w tej chwili nie wystąpiłbym z żadnym z nich, bo mamy inne, ale to zupełnie inne upodobania muzyczne. Magiera też nie zrobiłby muzyki dla mnie. Jak na razie tylko CO może spowodować, że usłyszymy jeszcze Sinego. Gdyby tak się stało, nie będzie tam żadnych gości, ani z Wrocławia ani skądinąd.

No właśnie w recenzjach płyty "W Siną Dal" często padało stwierdzenie, że jesteś postacią na tyle wyrazistą, że tak naprawdę nie potrzebujesz na płycie żadnych gości. Tak jak już wspomniałem - krążek spotkał się z wyjątkowo ciepłym przyjęciem i uznaniem w środowisku - każdy kawałek ma drugie dno, roi się od metafor. Ale kiedy dzisiaj rzucam hasło: "Siny", ludzie bezradnie rozkładają ręce, po czym wstukują twoją ksywę w wyszukiwarce internetowej. Jak myślisz, co wpływa na to, że ludzie "z dnia na dzień" zapominają o tak wyrazistym artyście?

Może zapominają dlatego, że nigdy nie byłem "raperem dla ludu". Wiesz, ci co pamiętają będą pamiętać i Sinego, i Sfond Skunksa, i Ogród Alicji sięgając jeszcze dalej. Bądź pewien. To, że płyta była wyrazista, miała podwójne dna i "bla bla bla", to dowód na to jak się pracuje o trudność dzieła.

Przecież każdy kto słuchał wie, że "Zakład frajerski", "Kuchnia dla konesera" czy tytułowa "W Siną Dal" to nie są spontaniczne rap wymiociny, tylko ciekawe, hitowe piosenki z zaangażowanymi kolażowymi tekstami, niczym abstrakcyjne obrazy.

No tak, ale jednak jest coś co sprawia, że ludzie nie kojarzą tych kawałków, a ci starsi najzwyczajniej o nich zapominają... Widać to chociażby na forach internetowych, także w mediach...

Zapominają? Są słuchacze tej płyty, którzy jeden utwór zapamiętają dłużej niż całe płyty wielu raperów.


Odkąd pamiętam, co krok kpiłeś z trendów panujących w rapie, z manier i zachowań samych raperów, z ludzi, którzy "zjedliby g**no dla kolorowego papierka". Nawijałeś tak w 2002 roku. Wiadomo - 2002: media sceptycznie podchodzą do rapu, który przez to ma formę niszową, przynajmniej bardziej niszową niż teraz. Nie istnieje jeszcze coś takiego jak wałkowane milion razy hip hopolo, nie słyszy się rapu w radiu, w reklamach TV. No i właśnie - popatrz na to, co się dzieje teraz. Nie uderza cię czasem myśl, że koniec końców wtedy wcale nie było tak źle?

Nie uderza mnie. Nic się nie zmieniło, chociaż przez te lata powstało tyle śmiesznego g**na, że dzisiaj z moją narzeczoną mamy ubaw po pachy - zwłaszcza oglądając kretynizmy audiowizualne z DVD "Dirty Clips".

Poza Tymonem, Fiszem, Kastą, Sfondem Sqnksa, O.S.T.R, jest tam tyle zabawnego porno, że aż mi łzawi odbyt. Nie będę nikogo obwiniał ani szukał winnych faktu, że Siny i Sfond Skunksa ze swoimi płytami przepadli na starcie, a były i są to płyty genialne.

Jednak to, że w mojej wytwórni nie zapadła zgoda na to, żeby puścić w TV wideo do "Anonimowego Wrocławia", z gościnną zwrotką i rapem Tymona, uważam za jakieś wielkie nieporozumienie. Klip był zaj**isty na tle tego g**na z patologicznym marginesem spod bloku. Dziś myślę sobie, że mając za menedżera takiego profesjonalistę, jak Tytus z Asfalt Records, alternatywny hip hop z Wrocławia mocno zaznaczyłby się na ogólnopolskiej scenie, jak nie w Europie. Cieszę się, że to coś, co ukształtowało się w Polsce już odeszło. Mam nadzieję, że na zawsze.

Mówisz, że przez te wszystkie lata powstało dużo śmiesznego g**na - no niby tak, ale popatrz na to od strony wolności artystycznej - od strony kwestii, którą sam poruszałeś na swojej płycie. Czy krytyka i brak akceptacji nie wyklucza przypadkiem braku tolerancji dla innych artystów? "Wycieczki ze wsi" też mają swoją wolność artystyczną, z której mają prawo korzystać. Nie uważasz?

Wolność artystyczną posiada artysta, a nie chuligan, który nie ma słuchu. Nie ma tolerancji. Gdyby tak pozwolić wszystkim nagrywać, to było by jeszcze piękniej niż było, a było momentami już naprawdę jak w piekle.

Muzyki nie może tworzyć każdy, a w Polsce hip hop nagrywał i wydawał praktycznie każdy. Większość zawsze potrafi wybrać tylko źle. Tak było, jest i będzie. Dobrym przykładem na to zjawisko jest disco polo oraz późniejsze hip hopolo. Na koncertach czołowych grajków tych gatunków przychodziły setki, tysiące ludzi wypełniając wiejskie remizy. Na koncerty chociażby Afro Kolektywu, Poemy Faktu czy też nasze przychodziło po 50-100 osób, głównie znajomych.

Na koncertach muzyki niezależnej zawsze tak jest. Dobrym przykładem złego gustu albo jego całkowitego braku jest zauroczenie mas Piotrem Rubikiem, podczas gdy krytykuje go całe środowisko znawców muzyki klasycznej. I tu powstaje nam kolejny gatunek - "symfo polo". Zwróć uwagę na pewną powtarzalność mechanizmów, jakie zachodzą w muzyce dla mas.


"Nie lubię hip hopu, który w Polsce panuje, w personifikacji jest snobem i ch**em, więc ja mu dziękuję i wcale nie żałuję, że nie utożsamiam się z nim - bo nie ma z kim"... A co z gośćmi, których zaprosiłeś wtedy na płytę? Poza "awangardowym Wrocławiem" byli też inni artyści warci uwagi, nie jarały cię wtedy kawałki chociażby takiego Fisza?

No ale jak mogłem tak po prostu zaprosić np. Fisza? Tak się nie robi. Przypomnij sobie, co na ten temat mówi Łona na pierwszej płycie. Nie znamy się dobrze, jednak zaproszę go, żeby nadać płycie splendoru? Na debiutanckim krążku występują kumple z tamtych czasów. Z czasów wspólnych występów: Ogród Alicji, Magiera, Skalpel, Erudycja, Neon, Uve Ampler, Zła Klasa.

Na ostatniej płycie konsekwentnie unikałeś mówienia wprost o motywach przewodnich kawałków, przez co zmuszałeś ludzi do myślenia zostawiając im większe lub mniejsze pole do interpretacji. Często zdarzały ci się sytuacje, w których ktoś do ciebie podbijał i pytał, co masz na myśli w danym kawałku? Pojawiały się interpretacje, które jakoś szczególnie cię zaskoczyły, może rozbawiły?

Nie. Kawałki wcale nie są takie skomplikowane, bez przesady. Większość była pisana w czasach maturalnych, więc niesie ze sobą pewną humanistyczną, przesyconą literaturą szkoły średniej treść. Teksty, które piszę teraz bardzo często w ogóle tracą treść i sens kosztem ciekawszych formalnie zestawień słów, rymów, metafor.

No właśnie a propos tej matury. Wygrzebałem taki cytat: "Egzaminy z palcem w d**ie pokonuję jak maturę". Motyw matury, jak i samej edukacji, niejednokrotnie przewija się przez twoją płytę. Chciałbym, żebyś powiedział coś o swoich przygotowaniach do matury - przytrafiło ci się coś ciekawego na egzaminach? Jak wspominasz tamten okres?

To dzisiaj szczegół. Nie chcę się rozgadywać na ten temat, a i nie powiem za bardzo nic ciekawszego od tego, co mówią wam nauczyciele i rodzice, bo mówią prawdę. Od tego egzaminu np. zależy czy będziecie kiedyś zarabiać 500 euro czy 5000 euro (śmiech). W moim przypadku matura przyczyniła się do całkowitej odmiany życia. Zmieniłem miasto, zainteresowania. Mam w dalszym ciągu perspektywy na dalszy rozwój. Trzeba się kształcić.

Siny, to już na koniec ostatni cytat: "Prognozy proroków w 1999 roku rokują mi serię życiowych przewrotów". Prorocy mieli rację?

Prognozy proroków z 1999 roku dotyczyły przewrotu po maturze, więc zmiana miejsca zamieszkania z Polkowic na Wrocław, studia na tutejszej ASP, koncerty i wszelkie szaleństwa, jakie oferuje "Miasto Spotkań". Na jednym ze swoich koncertów w kultowym pubie "Cafe Pod Kalamburem" poznałem swoją przyszłą żonę. Myślę, że to spory przewrót jak na chłopaka z małej górniczej mieściny. Teraz mam 28 lat i z perspektywy czasu myślę, że gotowość do nagrania płyty, jaką chcę nagrać, osiągnąłem dopiero teraz.

W takim razie czekam z niecierpliwością na twój kolejny ruch. Dzięki wielkie za rozmowę, jakieś pozdrowienia, ostatnie słowa do internautów?

Dzięki za pamięć o mnie. Pozdrawiam ciebie, wszystkich czytelników i wszystkich światłych ludzi dobrej woli. Yo!

mhh.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas