​MaRina: Nigdy się nie poddawać - wbrew wszystkim

Po stracie głosu wraca z nową płytą, by podbić rynek muzyczny. "Tytułowa piosenka 'On my Way' mówi o tym, by nigdy się nie poddawać - wbrew wszystkim, którzy chcą nas zgładzić" - mówi PAP Life MaRina. Tekst do jednego utworu napisał jej mąż, piłkarz Wojciech Szczęsny.

Marina Łuczenko-Szczęsna podbije listy przebojów?
Marina Łuczenko-Szczęsna podbije listy przebojów?Kamil PiklikiewiczEast News


Dlaczego tak długo kazałaś czekać swoim fanom na nową płytę? Skąd pomysł na ten album?

MaRina: Niestety, kiedy w 2014 roku straciłam głos, musiałam przejść bardzo poważną operację strun głosowych. Przez 1,5 roku przechodziłam rehabilitację, by móc znów zacząć śpiewać. Ten okres rozwlekł się w czasie i spowolnił pracę nad moim albumem. Po drodze przeprowadzki z Londynu, gdzie powstała większość mojej twórczości, później przenieśliśmy się do Rzymu, następnie do Turynu, co na pewno nie przyspieszało prac nad albumem, ponieważ musiałam kursować między Anglią, Polską i Włochami.

O czym opowiada piosenka "On my Way"?

- To niezwykle ważny dla mnie numer nagrany, kiedy poczułam się wystarczająco silna, by wejść do studia po operacji i długiej rehabilitacji strun głosowych. Skomponowaliśmy ten kawałek, jako pierwszy. Brzmi dla mnie trochę patetycznie i wzniośle, jakby był moim prywatnym hymnem motywującym mnie do walki o siebie i o własne marzenia. Ten utwór dał mi bardzo dużo sił i wiary w siebie. Mówi o tym, by nigdy się nie poddawać - wbrew wszystkim, którzy chcą nas zgładzić... Każdy z nas ma swoją drogę, którą - bez oglądania się za siebie - powinien podążać do wyznaczonego przez siebie celu.

Która z piosenek z płyty jest twoją ulubioną?

- Wszystkie są dla mnie ważne, bo dodają mi siły i motywacji do dalszego działania. Np. "Flesh and Bone" pokazuje moją bardziej kruchą naturę - muszę przyznać, że w tym utworze otwieram się bardziej przed słuchaczem niż w pozostałych... Uwielbiam "Hidden in the Water", ale również pierwszy utwór na płycie, "Lay My Body Down", który został napisany we współpracy z Jamesem Arthurem.

Do kogo adresujesz swoje najnowsze utwory?

- Nie adresuję tego albumu tylko do kobiet, a do wszystkich, którzy poszukują ciekawych brzmień. Ten album nazwałabym taką podróżą muzyczną. "On my Way" to płyta momentami wzniosła i silna, a innym razem krucha i melancholijna, jeszcze innym razem sensualna, z elementami modern R'n'B przeistacza się w hause'owe brzmienia. Jednak przeważają na niej te z gatunku electro pop. Więc każdy znajdzie na niej coś dla siebie.

Podobno twój mąż napisał piosenkę "I Do" - jak do tego doszło?

- Tak. Jak zawsze wysłałam mu demo utworu, czyli taki zarys, pomysł na piosenkę. Linia melodyjna została zaśpiewana przeze mnie, jeszcze bez tekstu. Zapytałam Wojtka, czy widzi w tym potencjał; spytałam, co o tym myśli. Na drugi dzień, w ramach niespodzianki, wysłał mi tekst utworu. Zaskoczył mnie, ponieważ ten tekst był naprawdę dobry i idealnie odzwierciedlał moją wizję na ten utwór, gdyż ma dwa znaczenia...

Czy ty już znalazłaś swoją drogę w życiu?

- Myślę, że tak. Tworzenie muzyki daje mi ogromną radość. Jednak najważniejsze jest dla mnie życie rodzinne i moim priorytetem zawsze będzie to, by pasję móc pogodzić z tym, co najważniejsze, czyli rodziną.

Masz już jakieś plany na 2018 rok?

- Nie lubię planować. Cieszę się ze wszystkiego, co życie mi ofiaruje i staram się przyjmować to z pokorą. Zobaczymy, co przyniesie nowy rok.

Z wokalistką Mariną Łuczenko-Szczęsną rozmawiała Paulina Persa.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas