Leski: Każdy ma swój świat. Warto go szukać
"Byłem kiedyś na koncercie piosenek Leonarda Cohena wykonywanych przez znaną polską wokalistkę. Koncert piękny, ale po 30 min zorientowałem się, że w ogóle nie słucham tekstu, który w przypadku tego artysty jest kręgosłupem twórczości. Wszystko za sprawą bogatej aranżacji. Myślę, że rozbudowane i bogate teksty wymagają oszczędnego świata dźwięków i odwrotnie" - opowiada w wywiadzie dla Interii Leski - muzyk, kompozytor oraz autor tekstów.
"Jestem Leski i nie jestem powiatem. Składam słowa. Scalam dźwięki. Śpiewam. Cieszą mnie pogranicza gatunkowe." - tak pisze o sobie na swoim fanpage'u Leski. Muzyk, który w swojej twórczości inspiruje się m.in. Bon Iverem i Asgeirem, w 2014 roku wydał EP-kę "Zaczyn", popularność zdobył dzięki trasie koncertowej z Edytą Bartosiewicz oraz dzięki serialowi "Prawo Agaty", gdzie pojawił się jego numer "Było". W czerwcu 2015 roku Leski wydał swój pierwszy album długogrający "Splot", który zaliczył już od dnia premiery świetne recenzje.
Daniel Kiełbasa,Interia: Jesteś osobą, która nie robi wokół siebie zbyt dużo szumu, a informacji o twojej karierze, jest jak na lekarstwo. Dotarłem jednak do kilku faktów. Zaczynałeś od zespołu DNA, który powstał niemal 20 lat temu. Podobno pierwszym gatunkiem, w którym zaczynaliście był rap. Możesz potwierdzić?
Leski: - Beztroskie czasy szkoły podstawowej i Beastie Boys. Potwierdzam.
Po rozstaniu z zespołem próbowałeś sił w poezji śpiewanej i trzeba przyznać, że robiłeś to z sukcesami...
- Próbowałem swoich sił w różnych gatunkach. Jednym z nich była piosenka autorska wrzucana bardzo często i niepotrzebnie do jednego tygla z poezją śpiewaną, ale to już temat na inną rozmowę. Niezależnie od nomenklatur... czas festiwali to czas pierwszych ważnych dla mnie sukcesów dzięki, którym jestem dzisiaj muzycznie tym kim jestem.
Odnosząc się do twojej przeszłości i tego, że nie jesteś jeszcze do końca rozpoznawany. Nie masz wrażenia, że postrzega się ciebie przez pryzmat dwóch epizodów? Zacznijmy od pierwszego z nich, czyli od osławionej trasy z Edytą Bartosiewicz. Czy faktycznie był to przełom w karierze, czy jednak wspólne koncerty nie zmieniły obranej przez ciebie ścieżki?
- Koncerty z Edytą Bartosiewicz były wielkim wyróżnieniem i solidną szkołą, ale nie wpłynęły na mój światopogląd muzyczny i estetyczny. Każdy ma swój świat i tylko nim jest w stanie poruszać innych. Warto go szukać.
Medialny epizod numer dwa, czyli "Było" w "Prawie Agaty". Czy pojawienie się numeru w serialu to celowy zabieg, czy jednak nie miałeś takich planów, ale skorzystałeś z okazji?
- Telefon zadzwonił miesiąc po wydaniu EP-ki. Nie znałem wcześniej serialu. W tych amerykańskich można usłyszeć kompozycje nawet T-Bone Burnetta. Zgodziłem się.
Zatrzymajmy się na chwilę przy serialach i promowaniu muzyki w nich. Myślisz, że taki sposób na prezentowanie piosenek szerszemu odbiorcy ma sens?
- Myślę, że ma sens. Niejednokrotnie trafiłem w amerykańskich serialach na "alternatywne" perełki. Tam nikomu to nie przeszkadza. Oczywiście ważne jaki to serial. "Prawo Agaty" wcześniej sprawdziłem. Dobierają fajną muzykę.
Posłuchaj utworu "Było":
Nagrałeś całą płytę po polsku. Tekst wydają się dla ciebie niezwykle ważne. Czy w twojej hierarchii słowa postawiłbyś nad brzmieniem?
- "Splot" co do zasady miał być płytą bardzo zharmonizowaną. W przyrodzie nic nie ginie. W muzyce również. Zależało mi, aby teksty były krótkie ale treściwe. Tak aby pozostawiły w przestrzeni miejsce na zabawę dźwiękiem. Byłem kiedyś na koncercie piosenek Leonarda Cohena wykonywanych przez znaną polską wokalistkę. Koncert piękny, ale po 30 min zorientowałem się, że w ogóle nie słucham tekstu, który w przypadku tego artysty jest kręgosłupem twórczości. Wszystko za sprawą bogatej aranżacji. Myślę, że rozbudowane i bogate teksty wymagają oszczędnego świata dźwięków i odwrotnie.
Tworząc piosenki inspirujesz się mocniej swoimi osobistymi doświadczeniami, czy wolisz puścić wodze fantazji?
- Różnie. Odnoszenie się do własnych doświadczeń jest chyba wliczone w koszty, ale bez wyobraźni nawet fakty tracą wyrazistość. Marek Niedźwiecki powiedział kiedyś, że radio jest teatrem wyobraźni. Podobnie jest z pisaniem. Lubię też podpatrywać zwykłe życie.
Na "Splocie" połączyłeś folkowe brzmienia z elektroniką. Skąd pomysł i inspiracja na tak niespotykane w naszym kraju zestawienie?
- Z potrzeby poszukiwania własnego języka. Z Islandii...(śmiech). Folk jest dla mnie naturalnym środowiskiem dlatego nie zarejestrowałem konkretnego momentu. Fascynuje się nim już od wielu lat ponieważ stał zawsze po stronie treści nie zapominając o formie. Był muzyką blisko człowieka. Taką o zwykłym życiu. W kulturze anglosaskiej kojarzony jest często ze śpiewającym autorem czyli singer-songwriterem.
Posłuchaj utworu "Ulotny":
Dzięki debiutanckiej płycie dołączyłeś do zacnego grona artystów śpiewających głównie po polsku takich jak Skubas i Pablopavo. Myślisz, że polscy artyści powoli przekonują się do rodzimego języka?
- Nie jestem przekonany. Oczywiście w bardzo wielu gatunkach w Polsce ten język dominuje, ale w muzyce, która mnie interesuje jest wciąż na peryferiach. Myślę, że w polskim języku bardzo ciężko być jednocześnie lakonicznym i konkretnym. Ale w życiu chodzi przecież właśnie o odkrywanie.
"Chodź zabiorę cię do siebie. Mam parę fajnych płyt i lokum w niebie". Nawiązując do twojego tekstu - jakie fajne płyty puściłbyś dziewczynie, aby ją oczarować? Oprócz swojej oczywiście ;-)
- Clare & The Reasons "The Movie" na winylu!
Zobacz klip "Kosmonauta":