Kamp!: Jesteśmy "dłubkami"
Łódzka grupa Kamp! singlem "Deny" zapowiedziała swoją kolejną płytę. O pracach nad albumem, dogadywaniu się w studiu z Bartoszem Dziedzicem oraz kręceniu teledysku opowiedzieli nam podczas Orange Warsaw Festival Tomek Szpaderski i Radek Krzyżanowski.
W połowie maja w sieci pojawił się nowy singel Kamp! (Radek Krzyżanowski, Tomek Szpaderski i Michał Słodowy) pt. "Deny". Wraz z muzykami nad brzmieniem numeru pracował producent Bartosz Dziedzic, który w przeszłości wspomagał m.in. Brodkę oraz Artura Rojka. Jak przebiegała współpraca między producentem, a chłopakami z formacji?
- Nie uważamy, że mieliśmy zamknięte głowy zanim poznaliśmy Bartka. To nie było tak, że był on naszym kołem ratunkowym i pomaga utrzymać zespół na powierzchni, żeby jakkolwiek kreatywnie działał. W tym przypadku nie mówimy o sfrustrowanej grupie, która szuka producenta. Poszukiwaliśmy jednak innych metod. Od razu pomyśleliśmy nad osobą, z którą dobrze dogadujemy się prywatnie, ale ma zupełnie inny system pracy. No i to była super decyzja. Cały czas się od niego uczymy - mówił Tomek Szpaderski.
- Bardzo nam pomaga, że możemy zwolnić się z roli producentów i wchodzimy w rolę piszących piosenki, nie martwiąc się, czy ta linia ma brzmieć w taki sposób i czy śpiewać falsetem. Z Bartkiem dobrze się współpracuje, chociaż nie zostawiamy mu decyzji do podjęcia za nas. Spotykamy się, gdy już mamy napisany utwór lub jakiś pomysł, który rokuje i rozwijamy go w studiu - dodał Radek Krzyżanowski.
- Dla mnie osobiście ważne jest to, że my w trójkę nie pracujemy intuicyjnie. W sensie jesteśmy raczej "dłubkami". Każdy z nas siedziałby nad swoim pomysłem bardzo długo, a Bartek działa intuicyjnie i to przyśpiesza proces twórczy. Jesteśmy w stanie rzeźbić jakąś melodię przez kilka dni zanim ruszymy dalej, Bartek natomiast pracuje zupełnie inaczej - zwrócił uwagę Szpaderski.
"Deny" zapowiada trzeci album Kamp! Jak wyglądać będzie nowy materiał zespołu? Na razie jego członkowie nie zdradzają wielu szczegółów, jednak dodają, że faktycznie skupiają się na klasycznej strukturze piosenek.
- Jesteśmy na wczesnym etapie robienia płyty, ale faktycznie jesteśmy teraz zwrotkowo-refrenowi. Nigdy tak często nie powtarzaliśmy refrenów, czasem ich w ogóle nie było. W tej chwili sprowadzaliśmy się do czystej, piosenkowej formy. Jest to dla nas super świeże, bo pierwszy raz się z tym zmagamy - opowiadał Krzyżanowski.
Muzycy zwrócili również uwagę na fakt, że najbardziej klasyczną formę przyjął utwór "Sulk" z ich pierwszej płyty, jednak nie stał się nigdy przebojem.
- My nigdy nie próbowaliśmy tej piosenkowej struktury, więc dla nas ta zmiana jest czymś nowym. Tak, jak mówi Radek, działamy zupełnie inaczej, a gdzieś te nasze utwory, przynajmniej w wyobraźni słuchaczy, funkcjonowały jako "przeboje", a one w ogóle nie miały przebojowej formy - wyjaśniał Szpaderski.
Do utworu zrealizowano klip. Jego reżyserii podjął się współpracujący wcześniej z Kampem! Łukasz Zabłocki.
- W teledysku poszliśmy na żywioł. Mieliśmy jakieś nasze koncepcje wizualne, które pasowały nam do tego utworu, ale tak naprawdę chcieliśmy go jak najszybciej udostępnić i zaufaliśmy Łukaszowi pod tym względem. On jest reżyserem i wie, co ma robić. My tylko mogliśmy wtrącić swoje trzy grosze jeżeli chodzi o detale. Ale teledysk nie jest piosenką, czyli czymś co można poprawiać w nieskończoność. A wracając do meritum - nam się bardzo podoba, że on jest bardzo kiczowaty, kampowy i w pewnym sensie absurdalny.
W teledysku oprócz statystów zagrali również sami muzycy. Był to ich pierwszy, tak duży, epizod we własnym klipie. Radek i Tomek nie ukrywali, że mimo iż ich rola nie była spektakularna, było to dla nich spore przeżycie.
- Przed kręceniem klipu takie były założenia, że wchodzimy przed kamerę, scenariusz był rozpisany pod nas i my czynnie uczestniczymy w nagraniach. Bardzo nam się to spodobało, bo to dla nas nowa rola. Wcześniej w "Dorianie" gdzieś się na tym planie kręciliśmy i wiedzieliśmy, że zostaniemy użyci epizodycznie. Umówmy się, tutaj nie chodzi o wielką grę aktorską, ale dla nas to naprawdę duże wydarzenia i czuliśmy się jak bohaterowie komiksu.
Największą rolę w teledysku otrzymał Tomek Szpaderski, który musiał wykazać się również sporą odwagą, aby rozebrać się na planie. Jak sam jednak przyznaje, nie odbierał tego w taki sposób. - Chyba nie mam z tym dużego problemu - stwierdził.