Doda: Jestem socjopatką
Jedna z najbarwniejszych postaci polskiego show-biznesu, Doda, w środę (15 lutego) hucznie obchodziła 33. urodziny. Motywem przewodnim imprezy była "Alicja w Krainie Czarów". Gwiazda stwierdziła, że wcale nie zamierza dorastać - chce zachować swoją dziecięcą duszę.
PAP Life: Czy 33. urodziny to dla ciebie szczególna rocznica?
Doda: - Ogólnie, nie przywiązuję się do dat, do cyfr. Właściwie czuję się bardzo młodo. Cały czas bujam w obłokach, chyba jak każdy artysta. Nie mam z tym problemu, lubię to w sobie. Gdybym wróciła na ziemię, nie czułabym się dobrze. 33. urodziny mogą być o tyle szczególne, że moja kariera artystyczna trochę podryfowała w innym kierunku - aktorstwa, produkcji filmowej. To jest ekscytujące.
A czy 33. urodziny to nie jest dla ciebie moment wkroczenia w dorosłość?
- Nigdy nie będę dorosła. Pewien znany malarz powiedział, że kiedy popatrzy na swój obraz i stwierdzi, że jest skończony i nic by w nim nie poprawił, to znaczy, że już nigdy nie będzie artystą. Jeżeli kiedyś stwierdzę, że dorosłam, to walnij mnie proszę łopatą w głowę i nie pozwól wychodzić na scenę. Bo to siedzące we mnie dziecko pozwala mi zaskakiwać fanów, tworzyć coś fajnego. Powiedz mi, która 33-latka przyjechała na swoje urodziny na samochodzie, który sama pomalowała na kota? To jest niesamowite. Będę miała fantastyczne wspomnienia.
Dlaczego organizujesz huczne imprezy z okazji urodzin akurat co osiem lat?
- Tak się jakoś ułożyło. Najpierw świętowałam 18. urodziny, później 25, teraz 33. Następna impreza będzie na 40-tkę. Jakbym co roku miała robić imprezę na 80-90 osób, tak jak w tym roku, nie czułabym się zbyt komfortowo. Jestem socjopatką i trochę nie lubię ludzi. Co więcej, z jednej strony jestem samotnikiem, z drugiej wychodzę na scenę i jednoczę mnóstwo fanów.
Z okazji urodzin stworzyłaś nagranie, w którym, ucharakteryzowana na Marylin Monroe, śpiewasz sobie "Happy Birthday". Jak doszło do powstania tego klipu?
- Jako Marylin śpiewałam na jubileuszu "Super Expressu". Teraz zmieniłam słowa w studiu i podłożyłam je pod obraz.
Doda wręcza tort prezydentowi Andrzejowi Dudzie
Zapytam cię o inny filmowy news. Pochwaliłaś się, że wchodzisz do produkcji filmowej. Jak wyglądają twoje pierwsze kroki na tym polu?
- Na początku zapoznałam się z producentem filmu "Pitbull", który okazał się fantastyczną osobą, zaprzyjaźniliśmy się. Stworzyliśmy mój teledysk do filmu "Pitbull. Niebezpieczne kobiety". Później zrobiliśmy kilka innych projektów i rzeczywiście pomyślałam sobie, że ja się do tego świetnie nadaję i możemy stworzyć fajny team. Więc połączyliśmy nasze siły i mamy w planach zrobienie paru filmów oraz założenie wytwórni fonograficznej.
Zagrasz też w kolejnej części "Pitbulla". W jaką postać się wcielisz?
- Kiedy Patryk Vega przyszedł do Teatru Imka na mój spektakl "Słownik ptaszków polskich", powiedział mi, że zawsze szukał osoby, która jest bardzo kobieca, wyzywająca, ale jednocześnie ma też w sobie mocny pierwiastek męski. Ja rzeczywiście mam w sobie te dwie wykluczające się cechy. Zawsze chciałam zagrać kobietę mafii, więc z przyjemnością przyjęłam rolę, którą mi zaproponował. Oczywiście losy potoczyły się tak, jak się potoczyły i już Patryka nie ma w tej produkcji. No ale kolejny reżyser, Władysław Pasikowski, konsekwentnie trzyma się tego, że będę grała kobietę mafii.
Czy działania aktorskie dają ci dużą frajdę?
- Tak, mam z tego frajdę, ale nie weszłam na pole aktorskie z taką pewnością siebie, jaką przejawiam w dziedzinie muzyki. Jeśli chodzi o muzykę, mogę przejawiać butę - skończyłam szkołę muzyczną, mam słuch absolutny, kilka oktaw i 18 lat pracy za sobą. Natomiast, jako aktorka jestem naturszczykiem. Dużo reżyserów mówi mi, że mam ogromny talent. Ja nie wierzę tak bardzo w siebie, jeśli chodzi o ten aspekt, ale robię to dla fanów.
Jesteś bardzo doświadczona życiowo. Odniosłaś wiele sukcesów, zaliczyłaś też rozmaite wiraże. Czy wciąż wierzysz w miłość i szczęście?
- Nie wierzę w miłość. A szczęście zależy od nas samych. Więc trzeba wierzyć w siebie.
Doda: 30 zdjęć na 30. urodziny