"Diabeł tkwi w szczegółach"

Wydany w 2010 roku debiut "Towards The Blaze Of Perdition" przeszedł trochę bez echa, czego nie ukrywają sami muzycy lubelskiego Blaze Of Perdition. Wszystko wskazuje jednak na to, że ów błąd tym razem się nie powtórzy, i to nie tylko z racji tego, iż dziś ich sprawami zajmuje się legendarna polska Pagan Records, ale przede wszystkim dlatego, że "The Hierophant", druga płyta blackmetalowego zespołu z Lublina, niezauważona przejść po prostu nie może.

Blaze Of Perdition
Blaze Of Perdition 

Choć Blaze Of Perdition to reprezentant trzeciej, a może i czwartej fali black metalu, ich przykład pokazuje, że szansa na trwałe zapisanie się na kartach historii tego gatunku jest możliwa i dziś. Prorokując nadejście dni chwały Blaze Of Perdition, Bartosz Donarski przepytał wokalistę Sonneillona.

Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale musiało to być dobre kilka miesięcy temu, ktoś wspominał mi, że "nowy Blaze Of Perdition zabije". Mając dzisiejszą wiedzę, przyznam, że lepiej bym tego nie ujął. Czujecie, jak narasta ta olbrzymia fala uznania?

- Cóż, album na pewno zamknął kilka ujadających mord, inne otworzył jeszcze szerzej i sprowokował kolejne fale spekulacji, także wszystko jest w jak najlepszym porządku, a my spijamy śmietankę sławy tonąc w morzu banknotów, ku*** i koksu. Osobiście jestem z materiału bardzo zadowolony, jest to na pewno jedna z najlepszych (o ile nie najlepsza) rzeczy, w jakich brałem udział, jeżeli o muzykę chodzi. Zatracenie jaśnieje blaskiem jak nigdy dotąd.

Wyjdę może na przysłowiowego "Janka", ale "The Hierophant" jest moim pierwszym w pełni świadomym kontaktem z waszą muzyką. W informacjach dla prasy podkreśla się, że ta płyta jest mroczniejsza od poprzednich dokonań Blaze Of Perdition. Czy podobnie wygląda to z waszej perspektywy?

- Nie zaskoczyłeś mnie. Promocja jak i wydanie debiutu były dokumentnie spier******, więc ten niestety przeszedł nieco bez echa. Swoje zadanie jednak spełnił na tyle, że obecnie mamy solidne układy z kilkoma sensownymi labelami. Oprócz Pagan, mowa tu o Blood Harvest, Malignant Voices, Total Holocaust czy malutkiej, ale oddanej Adverse Order Music z Australii.

- Osobiście uważam "The Hierophant" za album mroczniejszy i bardziej agresywny niż "Towards...", choć niektórzy znajomi twierdzą, że spora dawka melodii odniosła zupełnie inny skutek i ugrzeczniła muzykę. Płyta na pierwszy rzut ucha (i oka) faktycznie może wydawać się zbyt "ładna", ale naszym zamierzeniem było poniekąd stworzenie materiału w pewien sposób "dostojnego" i zarazem subtelnego oraz stonowanego, kontrastującego z dość oczywistą i bardziej bezpośrednią atmosferą debiutu. Myślę, że piękno-brzydota "The Hierophant" to kwestia optyki i indywidualnej recepcji dźwięków czy sztuki ogólnie. Ciemność nie musi być podana na tacy, Diabeł tkwi w szczegółach.

Będąc fanem skandynawskiej sceny en masse, a zwłaszcza szwedzkiej, niezwykle cieszy mnie fakt, iż w Polsce istnieje zespół, który niejako czerpiąc z tego źródła robi to na tak imponującym poziomie, i nie chodzi mi tu wyłącznie o warsztat, ale i - a może przede wszystkim - klimat. Czujecie jakieś szczególne powinowactwo łączące was z kolegami po fachu z tamtych rejonów?

- Byłbym skończonym hipokrytą zaprzeczając inspiracjom z północy (głównie Szwecja), bo ewidentny wpływ tamtejszej sceny słychać u nas od pierwszych dźwięków i nigdy się tego nie wypierałem. Ostatnio znajomy spytał mnie: "Cóż takiego drzemie w Szwedach, iż takie ilości genialnych bandów wyrzygali?". Odpowiedzi na to pytanie nie znam, ale coś w tym jest. Coś, co oddziałuje na nas na tyle mocno, że ciężko nam nie emanować zbliżoną energią na albumach.

Muzyka zawarta na tym albumie nie jest jednowymiarowa, gdy coś kieruje twe myśli w stronę - powiedzmy - drzewnego Emperora, nagle jak obuchem wali cię melodia jak z najlepszych dni Dissection czy Necrophobic. Innym razem ostrzeliwujecie nie gorzej niż Marduk i Dark Funeral razem wzięte. Zgodzicie się, że mimo wyraźnych skojarzeń, styl Blaze Of Perdition nie jest oczywisty (pomijam samą kategorię black metalu), ba!, daje też spore możliwości kształtowania go w różnych kierunkach.

- Po pierwsze: cieszy mnie, że usłyszałeś w naszej muzyce nawiązania do Necrophobic czy Dissection. Większość wciąż przywołuje Watain i Watain i tak do zaje*****. No ale Necrophobic nigdy nie było, nie jest i prawdopodobnie nie będzie trendem, toteż skąd chłopcy i dziewczęta mogą wiedzieć o istnieniu tychże? A gdzie tam jakieś Sacramentum, kto by tego słuchał! Nie mówiąc już o tym, że wspomniani "modni" Szwedzi sami garściami czerpią inspiracje od starszych kolegów.

- Co do oczywistości, bądź nie, naszej muzyki, zacytuję tu XCIII z jednej z naszych rozmów na temat "The Hierophant". Stwierdził mniej więcej: "Ta płyta jest tak kur***** nieoryginalna, że aż nietypowa". Zgadzam się z tym w stu procentach. Korzystając z klasycznych wzorców stworzyliśmy do bólu tradycyjny black / deathmetalowy opus w nietradycyjnym sosie, w duchu naszych osobistych przemyśleń i praktyk. Jak widać coincidentia oppositorum nie ustępuje nam na krok.

- Nie po drodze nam z samozwańczą oryginalnością i pseudonietuzinkowością, będącą tak naprawdę przykrywką dla jeb**** od mniej znanych kapel. Ewentualny wybuch większej oryginalności w Blaze Of Perdition na pewno będzie czymś naturalnym, efektem wniosków wyciągniętych z dotychczasowych wydawnictw i krystalizacji własnej tożsamości twórczej. Formułą, a nie wykalkulowanym założeniem i celem samym w sobie, bo to już zakrawa na patologiczną wręcz pretensjonalność.

Miks i mastering wykonał Tore Stjerna. Jak wspominacie wyprawę do Szwecji, o ile takowa była, i całą tę współpracę?

- Nie było takowej. Wysłaliśmy panu realizatorowi ścieżki na DVD, a dalszy etap współpracy przebiegał drogą elektroniczną. Tore to stuprocentowy profesjonalista i kumaty gość, ledwo po kilku mailach dotyczących atmosfery, którą chcieliśmy uzyskać, płyta była gotowa.

Sześć osób w składzie, dwóch wokalistów - wiążą się z tym jakieś problemy? A może wprost przeciwnie?

- Jest z tym trochę ambarasu, to fakt. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o granie prób w pełnym składzie, bo takowych zagraliśmy może ze trzy. No ale póki co, jakoś sobie radzimy. A jak problemy z tym związane będą narastać, to najsłabsze ogniwo / ogniwa trzeba będzie wyp******** (śmiech).

Poza Blaze Of Perdition wielu z was udziela się także w innych formacjach. Czy można tu zatem mówić o jakiejś gradacji priorytetów, którą kierują się zaangażowani w ten zespół muzycy?

- Tak, Revenger i Vizun to istne maszyny do grania, nie ludzie. Owszem, mają ogrom obowiązków w innych zespołach, ale myślę, że o priorytety należałoby zapytać ich samych. Trzon Blaze Of Perdition na szczęście się nie rozdrabnia i niemal bezproblemowo trzymamy cały ten bajzel za pysk.

Czyim pomysłem była szata graficzna "The Hierophant", która zdecydowanie zasługuje na słowa uznania. Potraktowaliście tę kwestię niezwykle starannie.

- Autorem zdjęć jest Hemodope, ten sam pan, który robił nam zdjęcia przy okazji debiutu. Ze współpracy wywiązał się znakomicie. Dodatkowo, od niedawna jest naszym pełnoprawnym basistą, więc kolejne sesje na pewno utrzymają poziom (bądź podniosą go jeszcze wyżej). Resztą szaty graficznej zająłem się osobiście, bo lubię mieć kontrolę nad treścią i ogólną atmosferą swoich płyt. Póki nie brakuje mi umiejętności, by zrobić coś samemu, wolę nie polegać na innych. To oszczędza wielu problemów natury relacji międzyludzkich, że tak to ujmę.

Tytuł albumu wywodzi się z greki. Jak należy go rozumieć w kontekście albumu?

- "The Hierophant" to karta tarota z grupy Wielkich Arkanów, w starszych taliach zatytułowana "Papież". W kontekście naszego albumu jest to najwyższy kapłan, osoba, która zgłębiła wiedzę tajemną i przekazuje ją innym oraz inicjator dalszego rozwoju. Koncept płyty oscyluje wokół ścieżki przemiany duchowej i walki z ego, którą w layoucie obrazują zdjęcia w konwencji właśnie kart tarota.

Aktualnie pozostaje tylko wypatrywać koncertów. Jak wygląda ta sytuacja na dziś oraz co planujecie w tej materii na przyszłość?

- Mamy kilka planów odnośnie występów na żywo, ale nie podam na razie konkretów, bo różnie to bywa. Trzymaj rękę na pulsie.

Dzięki za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas