Reklama

Delight: Następna płyta będzie wiosną

Pochodząca ze Skawiny grupa Delight początkowo nosiła nazwę Sator. Zespół z wokalistką Pauliną Maślanką porównywano do takich formacji, jak The Gathering czy Nightwish. Od płyty "Eternity" (2002) grupa stopniowo zaczęła odchodzić od nurtu gotyckiego rocka czy metalu. Na tym właśnie albumie pojawiło się pierwsze nagranie po polsku - "Wieczny finał" do wiersza Haliny Poświatowskiej.

Kolejna, czwarta płyta - "Od Nowa" (premiera w październiku 2004 roku) - przyniosła już cały materiał nagrany po polsku. Delight odważniej sięgnął także po elektroniczne brzmienia, różnego rodzaju loopy i sample. W nagraniach uczestniczyli nowi członkowie zespołu: na klawiszach Basię Lasek zastąpił Jakub "Cube" Kubica (równolegle gra w metalowym Thy Disease), a perkusista Piotr Wójcik zmienił Tomasza Barana. Odszedł także drugi gitarzysta Sebastian Wójtowicz, więc od czerwca 2003 roku Delight występuje w pięcioosobowym składzie.

Reklama

W listopadzie 2004 r. Delight po raz trzeci uczestniczył w trasie "Dark Stars Festival", tym razem obok grup Closterkeller, Moonlight, Darzamat, Via Mistica, Cemetery Of Scream i Desdemona. Z tej okazji Michał Boroń spotkał się z Pauliną Maślanką, by porozmawiać m.in. o płycie "Od Nowa" i odnowionym Delight.

Może zamiast Delight powinniście teraz przyjąć nazwę The Darkness?

Z nazwą to było tak, że ciężko nam było coś szybko wymyśleć. Dość długo mieliśmy taką klimatyczną nazwę Sator - oznacza to amulet szczęścia - ale trzeba było ją zmienić, kiedy się okazało, że istnieje już taki zespół. Wybraliśmy sporo różnych nazw, jakieś tam Black Velvet i tym podobne, a także Delight. Zapytaliśmy prezesa Dziubińskiego [Tomasz Dziubiński, szef wytwórni Metal Mind Productions, która wydaje płyty Delight - red.], która by była sensowna. I on zaproponował, abyśmy wzięli Delight. Postanowiliśmy, że niech już będzie ten Delight, bo krótko i łatwo zapamiętać.

Chodzi mi o to, że teksty i muzyka raczej nie należą do takich, które by dodawały "jasności".

Myślę, że żadne Darkness do nas by nie pasowało, bo my się nie czujemy darkness. Nie mam żadnego przekazu wampirycznego, ani okultystycznego, ani diabelskiego. Nie mam w sobie demonów. Jeśli już darkness, to raczej takie z nadzieją. U mnie w tekstach jest przede wszystkim człowiek, jego emocje, ale jeśli są smutne - tak po prostu się zdarza, tak mamy.

Jesteśmy Polakami i lubimy sobie ponarzekać. Generalnie myślę, że jakaś mroczna nazwa zamykałaby nam pewną drogę. Gdybyśmy chcieli zmienić styl grania, musielibyśmy zmienić też nazwę. Tak jak teraz - zmieniliśmy styl, i co - zostałaby nam stara nazwa, taka na maksa ociężała?

"Od Nowa" to taki trochę odnowiony Delight. Po raz pierwszy cała płyta zaśpiewana jest polsku. W takim razie dlaczego zdecydowaliście się na wydanie także angielskiej wersji?

To było tak - firma chciała wydać płytę po angielsku, bo idzie ona także na Zachód, wtedy jest tylko jedno tłoczenie. I dla niej wydanie dwóch wersji to byłby problem. Ale myśmy tak długo nudzili, bo chcieliśmy w końcu grać po polsku. Przecież jesteśmy Polakami, gramy koncerty w Polsce i chcieliśmy, żeby ludzie śpiewali z nami nasze piosenki, aby znali teksty, by się domyślali, o co pani autorce chodzi...

Stwierdziliśmy, że dobrze by było, gdyby wyszły dwie wersje płyty. Obiecaliśmy firmie, że zrobimy naprawdę dopracowaną wersję angielską i mogę powiedzieć, że naprawdę tak jest. Po raz pierwszy pracowałam z profesjonalistą tłumaczem i zauważam duży postęp.

Natomiast polskojęzyczna płyta wyszła na naszą prośbę i na nasze życzenie. W firmie powiedzieli: OK, dajemy wam taką szansę. Za to jesteśmy jej wdzięczni, bo gdyby nie to, to pewnie byśmy nie pojechali na "Dark Stars" w tym roku. Dlatego też gramy przede wszystkim polskie piosenki, bo nie chcemy powtarzać tego, co już było.

Przez trzy płyty graliśmy power gothic metal, zaczęliśmy się jakoś kojarzyć, zdobyliśmy grupę fanów. Ale byliśmy kolejnym wykonawcą w Polsce grającym właśnie power gothic metal. Dlaczego mamy robić czwartą płytę w tym stylu? Teraz zrobiliśmy album, który jest inny niż wszystkie - na granicy popu i alternatywy. Trasa "Dark Stars" jest dla nas szansą, by się pokazać ludziom właśnie "Od Nowa", zmienić trochę wizerunek. Zaprosić do słuchania innych ludzi, innych fanów, dotrzeć z tą muzyką do mediów. Nie można o tej płycie powiedzieć, że jest na niej muzyka z początku lat 90., generalnie jest to dość nowoczesna muza.

Czy takim wstępem do polskiej płyty "Od Nowa" był zamykający "Eternity" "Wieczny finał" do wiersza Haliny Poświatowskiej?

Tak, to była nasza pierwsza próba pójścia w tym kierunku. Chcieliśmy nawet całą "Eternity" zrobić po polsku. Ale stwierdziliśmy, że jeszcze nie, bo nie były przygotowane polskie teksty, nie było wszystko dopięte na ostatni guzik. Zrobiliśmy jedną piosenkę, aby zobaczyć jak to wyjdzie. Przekonywaliśmy później firmę: Zobaczcie, ta piosenka stała się w jakimś stopniu przebojem na koncertach. Niektórzy się przy niej wzruszają, a niektórych wkurza nasza interpretacja. Ale dzięki temu stała się jakąś tam kontrowersją.

Wydaje mi się, że wcześniej mieliśmy sporo błędów, niedociągnięć w karierze - typu wybór złej piosenki na teledysk, utworu promującego... Wszystko to robiliśmy sami. A gdybyśmy wybrali z "Fading Tale" "Careless Whisper" [przeróbka przeboju George?a Michaela - red.] i zrobili do niej klip, to mogłoby to się potoczyć zupełnie inaczej. Ale woleliśmy wybrać swoją autorską kompozycję. A teraz zrobiliśmy polską płytę, mamy singel radiowy.

Na płycie jest sporo tekstów o podzieleniu (m.in. "Między Nami", "Od Nowa"). Interesują cię właśnie tego typu tematy, dotyczące kwestii damsko-męskich?

Zwróciłam uwagę na to, że bardzo często używam właśnie słów podzielony, rozdzielony. Doszłam do wniosku, że to jest mój styl, że to nie jest szycie tekstów na chama - otwieranie książek z wierszami i na ich podstawie klecenie swoich numerów.

Rzeczywiście ta płyta jest o rozstaniu, ale przede wszystkim o rozstaniu z moimi wyobrażeniami. Na przykład "Od Nowa" dotyczy rozstania z moim wieloletnim partnerem życiowym. Nagle staliśmy się sobie obcymi ludźmi. Dla młodej osoby, takiej jak ja, to był szok. Właśnie to podzielenie.

"Między Nami" - dwie osoby ze sobą rozmawiają, a nie mogą dojść do porozumienia. W piosence "Mój błękit" śpiewam: A jeśli jedności nie ma?. Ta jedność to dla mnie połączenie dusz, wzorzec miłości idealnej.

To najbardziej bolesne pytanie, które mogłam zadać na tej płycie. Jeśli faktycznie czegoś takiego nie ma i jesteśmy po to, by być sami? Że miłość jest czymś względnym. Przez to ta płyta jest bardzo smutna, o podzieleniu. Ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że to jest pożegnanie się z takimi licealistycznymi ideałami młodej dziewczyny.

Świetnie to jest ujęte w angielskiej wersji. W ostatniej piosence śpiewam mniej więcej tak: Zamykam okno w domu dla lalek, jestem jak drzewo, które traci liście na zimę, ale wie, że nadchodzi czas, by się przebudzić. Myślę, że następna płyta będzie taką wiosną. Ja się zmieniam, jestem już dojrzalsza, dlatego nie będzie już tekstów o podzieleniu i rozstaniu.

Czy to właśnie ze względu na te licealistyczne ideały sięgnęłaś po "Wieczny finał" Poświatowskiej?

Z poezją to jest trochę tak, że są wiersze, które trzeba znać. Kiedy się czyta jakiś fragment, później zostaje on w tobie. Te wiersze później nabierają w tobie koloru, twoich emocji, z czymś się kojarzą. Tak było ze mną i Poświatowską. Dostałam jej tomik w czasach liceum od kogoś, kto był dla mnie wtedy ważny. Pomyślałam sobie, żeby wybrać ten wiersz na piosenkę. On też jest w jakimś sensie o złudzeniach na temat szaleńczej miłości mężczyzny i kobiety.

Zwykle kończy się, niestety, rozczarowaniem. Budzą się i okazuje się, że świat nie jest taki, jakim wydawał się, kiedy byli zakochani. Ten wiersz jest smutny, ale zawiera wiele prawdy. Wcześniej kobiety nie pisały w taki sposób jak Poświatowska, poezja seksualna, niezwykle świadoma swojej kobiecości. To mi właśnie się podoba. Chciałabym podążać właśnie w takim kierunku - kobiecego pisania swoich tekstów. Myślę, że to dopiero początek w moim pisaniu.

Sporo jest na nowej płycie brzmień elektronicznych, klawiszowych. Czy to efekt zmiany na stanowisku klawiszowca - Basię Lasek zmienił "Cube" znany z Thy Disease?

Tak, przyszedł do nas Cube, nowy niesamowity chłopak, siedzący głęboko w elektronice - słuchający wszystkiego: dark wave, jakieś blackowe klimaty. Gra także w metalowym Thy Disease, gdzie jego klawisze odgrywają bardzo dużą rolę. Razem z gitarzystą komponuje tam 80 procent materiału. Nie będę ukrywać, że dla mnie Thy Disease to jedna z lepszych kapel blackmetalowych, tylko że jest niedoceniana.

Natomiast w naszym zespole Cube odgrywa nieco mniejszą rolę, nie komponuje materiału. Rzeczywiście, jego klawisze, jego pomysły są bardzo pomocne w naszym zespole. Poza tym świetnie śpiewa. To bardzo wszechstronna osoba, wniósł sporo świeżej krwi do zespołu.

Basia, która wcześniej grała na klawiszach, miała tylko jedną wadę - nie interesowały jej nowocześniejsze, elektroniczne brzmienia, tylko klasyczne. Wydaje mi się, że z Kubą nasz zespół stał się teraz bardziej nowoczesny, na ten czas, a nie na to, co już było. Myślę, że przeskoczyliśmy pewien etap, co kiedyś tam zaprocentuje. Teraz, gdy czytam obcojęzyczne recenzje "A New" [angielska wersja "Od Nowa" - red.], gdzie dostajemy np. po cztery gwiazdki na pięć możliwych. Dla nas jest to szok, ale jednocześnie dowód, że było warto.

Wydaje mi się, że wpływ Kuby szczególnie słyszalny jest w finałowym nagraniu "Sen".

Jest tam parę pomysłów klawiszowych z jego bardzo ciekawego analoga Virus Indigo. To taki model klawisza, w którym nie ma próbek dźwięków, że naciska się jeden klawisz i leci ci kosmos. Tu jest tylko jedno pi. I tak modulujesz to pi, tak przetwarzasz ten jeden dźwięk, że powstaje ci twoje własne, niepowtarzalne brzmienie. To są właśnie dźwięki Kuby, nikt takich nie gra. W większości jednak nasze numery zostały zrobione przez gitarzystę, który jednocześnie był producentem płyty [Jarosława Barana - red.]. Postanowiliśmy, że na koniec zrobimy takie triphopowe, klimaciarskie outro, być może to będzie lekką zapowiedź nowej płyty, kto wie?

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Delight
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy