"Czuję się uskrzydloną kobietą"

Patrycja Markowska to jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek pop-rockowych. Po wydaniu przez nią trzech płyt, dopiero rok 2007 okazał się przełomowy dla jej kariery i przyniósł jej jeden z największych przebojów roku "Świat się pomylił" oraz wygraną w konkursie "Premiery" festiwalu piosenki w Opolu. W związku z wydaniem płyty "Świat się pomylił" wokalistka opowiedziała w rozmowie z Pawłem Kasą o porzuceniu szufladki "rockendrolówy", nieśmiałości na scenie oraz macierzyństwie.

Patrycja Markowska nie chce być tylko "rockendrolówą"
Patrycja Markowska nie chce być tylko "rockendrolówą"Universal Music Polska

Patrycja, dziennikarze zawsze doceniali twój talent, ale zaznaczali, że brakuje ci wielkiego hitu. Jednak doczekałaś się go w końcu na festiwalu w Opolu. Jak myślisz dlaczego dopiero utwór "Świat się pomylił" odniósł taki sukces?

To dla mnie wielki utwór, ale nie sądziłam, że stanie się takim hitem. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że publiczność czuje co śpiewam, nawet jeśli nie jest to utwór wesoły. Do tej pory byłam rozpoznawana z takich hitów jak: "Możesz być pierwszy", "Drogi kolego", "Kameleon", "4 ściany" czy "Gdy zgasną światła". Kiedy gram je na koncertach, publiczność śpiewa je razem ze mną. To piękne uczucie, że ludzie utożsamiają się z tym, co piszę.

Pamiętam jak w Bielsku-Białej nie zaśpiewałam ani słowa piosenki "Świat się pomylił", ponieważ zrobił to dziesięciotysięczny tłum. Po raz pierwszy wzruszyłam się wtedy na koncercie.

To rzeczywiście mój największy hit, a sukces ten smakuje tym bardziej, że pracowałam na niego osiem lat.

Dlaczego na promocję nowej płyty , jako żywiołowa wokalistka wybrałaś tym razem liryczny utwór?

Do tej pory dałam się poznać głównie jako taka rockendrolówa, taka kobieta "z pazurem", a zwłaszcza tak były wybierane moje single. Ale ta szufladka zaczęła mnie już uwierać, tym bardziej, że w życiu prywatnym nie zawsze jestem drapieżna (śmiech). Dlatego zdecydowałam się na ten odważny krok i wybrałam na pierwszy singel taki liryczny utwór. Chciałam pokazać nim również moją inną stronę. Lubię wybierać w muzyce nowe ścieżki i podążać nimi. Na scenie czuję się drapieżna i nostalgiczna. W życiu podobnie przeżywam skrajne emocje, przechodząc z radości w smutek i odwrotnie. To chciałam właśnie pokazać.

Czy to oznacza, że twój nowy album jest bardziej melancholijny?

Nie, jak zwykle jest zróżnicowany. Jest kilka wspaniałych ballad, ale nie zabrakło też dynamicznych utworów. Na koncertach nie tylko chcę wzruszać, ale też bawić.

Czy pracując nad nowym albumem pracowałaś z innymi ludźmi niż dotychczas?

Tak. Pracowałam teraz z trzema facetami. Rafał Sędek, który w moim zespole gra na gitarze, zrobił dwie ballady, bo w tym akurat jest mistrzem. Na przykład w utworze "Bezsenność, blues i ja", opowiadającym o moim przezywaniu samotności w pokoju hotelowym po koncercie, Rafał namówił mnie do zaśpiewania z chrypą i szeptem.

Filip Siejka zrobił natomiast utwory wykorzystujące nowoczesne brzmienia, czego przykładem jest kolejny singel z płyty, "Zaćmienie serca".

Nad płytą pracował jeszcze Sebastian Piekarek, bardzo utalentowany gitarzysta i kompozytor.

Z sukcesami w życiu zawodowym przyszedł też sukces w życiu prywatnym. Będziesz mamą - gratuluję. Pewnie wytwórnia wpadła w panikę, jak pogodzić promocję płyty z ciążą?

Dziękuję. Długo tego nie potwierdzałam (śmiech). Ale choć sukcesy zawodowe to piękna rzecz, to jednak przychodzi taki czas w życiu kobiety, że brakuje jej czegoś więcej. Teraz czuję się uskrzydloną kobietą.


W Opolu konkurowałaś z innymi artystami. Nie stresuje cię takie festiwalowe wyścigowanie się?

Bardzo stresują mnie festiwale. Masz trzy minuty, przed sobą cały amfiteatr i jeszcze więcej ludzi przed telewizorami i musisz zarazić wszystkich swoją energią w tak krótkim czasie. A przecież moje koncerty trwają półtora godziny. I trema mija mi dopiero po pierwszym utworze (śmiech).

Czy konkurowanie z kolegami z branży było trudniejsze niż występ przed surowym jury konkursu talentów?

W pierwszych konkursach startowałam jeszcze jako nastolatka. A teraz mam dużo większą świadomość tego, co śpiewam i jak chcę śpiewać.

Wydałaś niedawno album DVD, zarejestrowany podczas wspólnego koncertu Perfectu i Oddziału Zamkniętego. Jak wspominasz znalezienie się w tym gronie legend polskiego rocka?

Tak naprawdę to czułam się po prostu onieśmielona. Dziwiłam się, że dobrano właśnie taki skład, czyli jak mówisz dwie wielkie legendy i mnie. Ale spełniło się moje marzenie mojego życia, bo zawsze kochałam występy na żywo i czułam się świetnie na scenie, dlatego wierzyłam, że i tym razem muzyka mnie poniesie. Oczywiście w takim składzie mogłabym dostać pomidorem(śmiech).

Na szczęście na koncert przyjechał wtedy mój niezawodny fan-club z ogromnym bannerem. Zrobiło mi się bardzo miło i dzięki temu poczułam się znacznie pewniej.

Tym DVD spełniło się moje kolejne marzenie. To rzeczywiście był bardzo udany rok dla mnie: płyta, wygrana w Opolu, to koncertowe DVD i życie prywatne...

Prasa bulwarowa zarzucała ci ostatnio, że za dużo koncertujesz będąc w ciąży. Czy czułaś potrzebę ograniczania liczby swoich występów?

Ciąża to nie jest choroba, tylko radosny stan. A jeśli prasa bulwarowa tak bardzo martwi się, to nie wie, że skończyłam właśnie kończę moją trasę koncertową (śmiech). Skupię się teraz na promocji płyty.

Nagrywałaś już ze sportowcem i raperem. Czy na nowej płycie "Świat się pomylił" przygotowałaś jakąś kolejną zaskakującą współpracę?

Tak, na najnowszej płycie rzeczywiście jest zaskakujący utwór, na koniec płyty. Zaprosiłam do niego cudownych gości, ale nie zdradzę jakich. Kto przesłucha tę płytę to sam się przekona (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas