Reklama

"Człowiek-orkiestra"

Niezwykle gościnny człowiek, zdolny pingpongista, raper, wokalista, wydawca, a przede wszystkim muzyk. Waco, bo o nim mowa, swoją wiedzą muzyczną oraz umiejętnościami znacznie wykracza poza granice zwykłego beatmakera. Z Waco rozmawiali Kamelito i Wuzet.

Byłeś czołową postacią wytwórni Prosto, ich flagowym producentem. Niespodziewanie jednak powziąłeś decyzję o założeniu własnej wytwórni. Skąd ten pomysł?

"Świeży materiał" wydałem w Prosto, kiedy podlegali jeszcze pod BMG, więc to jakby odrębna historia. Potem Prosto usamodzielniło się, a ja dla tej firmy wyprodukowałem myślę około pięciu do siedmiu płyt. Teraz stwierdziłem, że na przestrzeni tych lat, zebrałem wystarczająco dużo doświadczenia, by móc działać na własną rękę.

Niemniej nadal współpracuję z Prosto. Teraz chociażby będę dla nich robił nowy, czwarty album Fu.

Reklama

Jesteś kojarzony z hardcore'owym nurtem. Tymczasem połączyłeś siły z kojarzonym raczej z bouncem Janmarianem. Jak doszło zjednoczenia sił pod szyldem Instynkt?

Osobę DJ-a Mariana kojarzę od początku mojej przygody z hip hopem. Nagrania 1Killa Hertz są dla mnie po dziś dzień kultowymi rzeczami, choć wiadomo, że technicznie to dziś jest troszkę śmieszne. W miarę upływu lat, kiedy egzystowałem na tej scenie, poznaliśmy się, zakolegowaliśmy. Co do jego bitów, to można to przyrównać choćby do The Game'a. Bity nowoczesne, momentami słodkie, ale do tego ostra, hardcore'owa przewijka.

Wszystko się równoważy i zazębia. Z kolei jego DJ-ing jest na bardzo wysokim poziomie, co myślę pokaże na płycie Instynktu.

A była to bardziej twoja czy jego inicjatywa?

Powiem ci, że nawet to wszystko wyszło od Czarnego, który zasugerował, żeby DJ-ką zajął się Janmarian. To wygląda tak, że od dłuższego czasu mam studio w Warszawie. Cały czas wpadają ludzie, słuchają swoich kawałków, poznają się i tak często zawiązują się kooperacje. Podobnie rzecz ma się w studiach Majkiego i Korzenia, Cameya - to są miejsca, gdzie cały czas się nagrywa, gdzie powstaje muzyka.

Czarny. Do tej pory można powiedzieć anonimowa postać. Przybliż go czytelnikom.

Czarny jest z Ciechanowa, to gość, który rapuje już długo. Poznałem go z siedem lat temu, na początku mojej przygody z rapem, gdzie bujałem się wtedy z osobami jak Wujek Samo Zło, jak CNE, jak Lui. Czarny działał w składzie Emente. W czasie gdy Molesta robiła "Taką płytę", oni również nagrywali swój materiał u Majkiego i Korzenia. Jak dla mnie Emente być może troszkę za bardzo inspirowali się warszawskim ulicznym stylem, ale pod względem technicznym i w kwestii zaangażowania było to naprawdę w porządku. To były rzeczy, które zawsze u mnie wywoływały pozytywne odczucia.

Później Kubaniec realizował płytę Olsen/Fu, jako, że to przyjaciel Czarnego, ten coraz częściej zaczął pojawiać się w studio. Tu nagraliśmy razem kawałek na moją płytę. Potem stwierdziłem, że mu pomogę, że zrobimy wspólny projekt. Tak to się zaczęło. A potem doszedł Marian.

A opowiedz o samym projekcie?

Płyta będzie dosyć zróżnicowana. Marian się jara rzeczami podchodzącymi pod crunk. Ja nie do końca się tym jaram, ale Marian właśnie w tę stronę pociągnął swoją działkę muzyczną. Czarnemu początkowo ciężko było swoje dosyć ciężkie rzeczy pod to nawijać, ale w końcu się przemógł i wyszło z tego fajne połączenie. Ode mnie jest kilka bitów w szybszych tempach. Ja nazywam to tempem europejskim - czyli dynamiczne bębny, dynamiczne nawijanie. W jednym z takich kawałków mamy Peję, który nawinął świetną zwrotkę. Wyszedł z tego dobry, agresywny numer.

Przejdźmy do płyt producenckich. Poprzednia nazywała się "Świeży materiał" i był to przełom choćby w gospodarowaniu przestrzeni podkładu, w aranżacjach. Powiedz, czy o nowej płycie pod względem muzycznym będzie można powiedzieć "świeża"?

Z pewnością dokonał się ogromny progres w kwestii jakości brzmienia. Jednak z perspektywy czasu myślę, że na tamte warunki, jakie miałem w 2001 roku - czyli skromny pokój plus MPC - udało mi się osiągnąć naprawdę przyzwoite brzmienie. Przy "Świeżym materiale" miałem takie założenie - głównie MPC w oparciu o sztukę samplowania, grasz jako muzyk na brzmieniach. Najczęściej korzystałem z brzmień pochodzących z polskiej muzyki, co myślę też nadało tej płycie charakterystycznego klimatu.

Podczas pracy nad drugą płyta był z kolei taki zamysł, żeby połączyć klimaty syntetyczne z instrumentami samplowanymi. Nowoczesne samplery umożliwiają właśnie przenikanie się dwóch światów - sample możesz kreować na styl syntetyczny, natomiast syntetyzatory łączyć w warstwy, tworzyć i generować z nich brzmienie instrumentów. Możliwości są ogromne. Moim założeniem było, by kawałki przechodziły płynnie jeden w drugi. Wydaje mi się, że tematycznie utwory się zazębiają i wszystko będzie tworzyło jedną spójną historię.

Inną charakterystyczną rzeczą będzie duży udział różnych DJ-i. Można powiedzieć, że korzystałem z ich usług jak z muzyków sesyjnych pod moją dyrygenturą. Za ich pomocą realizowałem swoje wizję, choć w kilku przypadkach dałem DJ-om wolną rękę i dałem się ponieść ich propozycjom. Oprócz tego byli muzycy - sekcja dęta w kilku utworach. Krokiem naprzód jest udział młodych zdolnych muzyków jazzowych.

Twoja muzyka, jak już wspomniałem, od zawsze była bardzo bogata. To dość charakterystyczna cecha muzyki instrumentalnej. Myślałeś nad takim projektem?

Moja przygoda z muzyką zaczęła się od strony instrumentalnej. Na początku chciałem być raperem i potrzebowałem bitów. Jako że wtedy byłem dość nieśmiały (śmiech) by prosić kogoś o bity, zacząłem robić je sam. Kiedy zacząłem produkować, do pewnego momentu starałem się bardzo regulować, ożywiać te moje kawałki i one przez dłuższy czas działały właśnie jako instrumentalne, a dopiero potem stwierdziłem, że można do nich zaprosić raperów.

Powiem ci, że kiedy robię muzykę, często słyszę w głowie wokale różnych wokalistów. Czasami są to kolesie z Mobb Deep, innym razem Common, a czasem nawet Ludacris, który ma bardzo specyficzny wokal. Potem, mając już bit, zastanawiam się kto w Polsce mógłby pod to zarapować. Mało producentów ma świadomość, że powinni oni dopasowywać tonację bitów do danego rapera.

Powstaje u nas dużo kawałków, które są nieudane właśnie przez brak wspomnianego dopasowania. Z kolei czasem gdy zbyt mocno urozmaicisz, zagospodarujesz bit, raperzy twierdzą, że nie da się do tego rapować. Dlatego też tu otwiera się opcja na robienie muzyki instrumentalnej, która nie ogranicza. I taką z pewnością w przyszłości też się zajmę.

Od zawsze ciągnęło cię w stronę śpiewania. Słychać choćby po płycie Pono olbrzymi postęp w tej kwestii. Szkolisz gdzieś głos czy raczej ćwiczysz we własnym zakresie?

Jestem samoukiem. Moja przygoda ze śpiewaniem z początku była mocno utrudniona. Miałem po prostu głupi nawyk śpiewania gardłowego. W Polsce wiele osób nie ma nawet świadomości, że nie trzeba śpiewać gardłem, a tylko uwolnić energię i umiejętnie wpuszczać powietrze. Dobrzy wokaliści wpuszczają tego powietrza tylko tyle ile trzeba. W sytuacji, kiedy otworzą jeszcze górne drogi oddechowe komory rezonującej, ich głos automatycznie robi się szklisty, przeźroczysty. Jest dużo takich ćwiczeń.

A w jaki klimaty uderzysz ze swoim śpiewem? Czarne czy może, wnioskując po występach na Pono, popowe?

W jednym z kawałków Pona chodziło pewien efekt. To może śmiesznie zabrzmieć, ale chodziło o wróżkę, która ma zabrzmieć w sposób, który natchnie optymizmem i da kopa do działania. Nie mogłem więc tego zaśpiewać jak twardy facet, itd. Ja podchodzę do tego w ten sposób, że kiedy Pono nagrywa rap, dla mnie potrafi się w niektórych kwestiach nagiąć.

Ja robiąc coś dla niego mam podobnie. Jest też tak, że przekładając angielskie frazy na polski, brzmi to czasem płasko. Nad tym będę jednak pracował, aby polski język nie narzucał podziału rytmu i akcentów.

Do tej pory ograniczałeś się do refrenów. Czy pojawią się jednak śpiewane zwrotki Waco?

Na swojej płycie będę miał jedną taką zwrotkę. Tak naprawdę powiem ci, że wszelkie tego typu historie wychodzą mocno spontanicznie. Czasem po prostu ktoś robi numer, ja daję się ponieść muzyce, melodii i wtedy powstają refreny na zasadzie freestylu. Na razie chyba poprzestanę na krótszych formach wokalnych. Żeby napisać fajny, długi tekst, żeby to miało ręce i nogi i dodatkowo było dobrze zaśpiewane trzeba naprawdę dużo pracy.

Co w takim razie z twoim rapem?

Ma się bardzo dobrze. Dalej zamierzam pisać i nagrywać zwrotki. Poza tym udzielałem się na koncertach, kiedy "hypowałem" Włodkowi. Nieskromnie powiem, że mam bardzo dobre warunki do rapowania i tylko ode mnie zależy, czy skoncentruję się na pracy dla innych, czy może poświęcę czas sobie. Kiedy nagrywam dla kogoś, to raperzy głównie koncentrują się na tym, żeby to ich wokale podkręcić, tu podciągać, itd. Kiedy ja chcę nagrać, muszę się zająć wszystkim sam, co niestety jest delikatnie mówiąc sporym utrudnieniem, przez które zaniedbuję swoje rzeczy.

W info o twojej drugiej płycie mowa jest o edycji europejskiej. Czym będzie się różnić od tej polskiej?

Wersja europejska to taki mój zamysł i plan, który będę realizował w wakacje. Stwierdziłem, że skoro mam około dwudziestu kawałków z artystami z Polski, nie ma sensu burzyć koncepcji kilkoma utworami zagranicznymi i lepiej je umieścić na poszerzonej reedycji europejskiej. Będą to w sumie dwie różne płyty.

Wiadomo, że w Polsce wydawanie płyt nie wiąże się z dużym dochodem. Czy myślisz że otwarcie się naszego hip hopu na Europę jest dobrym sposobem na zarobek i czy w tym nasi artyści i wydawcy powinni upatrywać swojej szansy?

Tak, myślałem o tym. Będę do tego dążył. Z drugiej strony to nie jest żadna nowość. Prosto już dawno rozprowadzało płyty choćby w Czechach. Teraz, gdy jesteśmy w Unii, dużo rzeczy można łatwiej załatwić. Jeżeli u nas można dostać tyle tytułów zagranicznych, my powinniśmy też oferować swoja muzykę całej Europie. Już tylko sama Polonia jest ogromnym rynkiem zbytu.

Waco Records - twoja nowa wytwórnia. Masz już katalog ludzi i zespołów, z którymi chcesz współpracować? Czy może skupisz się tylko na własnych projektach?

Generalnie wydawanie płyt w Polsce, jak wspomniałeś, nie jest super dochodowym biznesem. Dzwonki, reklamy - to trochę smutne, że z takiego badziewia otrzymuje się więcej pieniędzy, niż z samej muzyki. Z drugiej strony zarabiam na swojej pracy studyjnej i chcę poszerzyć swoją działalność o nagłaśnianie imprez. Mamy zgrany zespół ludzi pomagających nam w kontaktach z mediami i zarządzaniem siecią.

Jestem zainteresowany wydaniem płyty wokalisty Junior Stressa. Jak łatwo się domyślić, otrzymujemy sporo demówek. Szczegółowe plany wydawnicze poznacie wkrótce za pośrednictwem strony internetowej.

Byłeś mocno kojarzony ze składem JWP. Teraz w kontekście ich producenta mówi się o Kubie O. Ludzie z JWP pojawiają się jednak na twojej płycie, więc o konflikcie nie ma mowy. Czemu nie zajmujesz się już JWP?

Oficjalnie już nie jestem w tym składzie. Jeśli chłopaki natomiast zaproponowaliby mi udział w płycie, ja bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia i się dogram. Co do produkcji - w pewnym okresie, nie byłem w stanie zająć się od strony muzycznej tą płyta, zresztą jak wiesz ich płyta powstaje już dobre trzy lata. Przyszedł taki moment, że po prostu Kuba O miał więcej czasu na zajęcie się tym materiałem, częściej spotyka się z chłopakami i myślę, że wyszło to naturalnie. Mam jednak nadzieję, że jeszcze coś wspólnie zrobimy. W każdym razie życzę im jak najlepiej.

Pisałeś kiedyś porady dla początkujących producentów. Na studiach wybrałeś kierunek nauczycielski. Ostatnio Pono opowiadał nam o swoich planach związanych z fundacją, która miałaby wyłapywać zdolne dzieciaki i pomagać im. Odnalazłbyś się w roli pedagoga uczącego, powiedzmy gry na bit maszynie?

W wakacje mam uczyć znajomego gry na gitarze. W zeszłym roku prowadziłem warsztaty producenckie w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Generalnie nie jest mi to obce. Na czym polega jednak problem? Poza tym, że musisz komuś przekazać, jak zapisuje się muzykę pod postacią brzmienia, to jeszcze trzeba nauczyć tego kogoś wykonywać te czynności manualnie, a to wymaga czasu i treningu w domu. Jestem natomiast bardzo wymagający i co zauważyłem w stosunku do tych co zdolniejszych jestem zbyt gwałtowny, zbyt agresywny i to może być niemiłe (śmiech).

Coś na zakończenie?

Waco pozdrawia wszystkich, którzy wierzą w zaangażowany hip hop.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mowa | czarny | orkiestra
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy