"Cały czas erekcja"
Połączone siły znanych jazzmanów Jarka Śmietany (gitara) i Wojtka Karolaka (organy Hammonda) z wokalistami nowohuckiej formacji Wu-Hae: Bzyka i Guzika dały efekt w postaci płyty "Grube Ryby" projektu o tej samej nazwie. Na albumie znalazło się 9 premierowych utworów, łączących jazzowe improwizacje, hiphopowe teksty i industrialne wstawki. Dodatkowo na "Grube Ryby" trafił remiks utworu "Co się stało z naszą Solidarnością" z gościnnym udziałem Grzegorza Markowskiego z Perfectu.
Już po premierze Bzyk i Guzik pojawili się w krakowskim studiu internetowego Radia Bez Kitu by odpowiedzieć na pytania Ewy Szymańskiej o wolność słowa, opolską Superjedynkę i projekt Sztajemka.
Bzyk: Dobry wieczór.
Guzik: Dobry wieczór.
Słyszałam, że przyszliście dziś jako młodzież wszechpolska.
Bzyk: Jako odzież wszechpolska (śmiech).
Tak poważnie: jest wreszcie płytka. Trochę to trwało...
Bzyk: Wszystko co dobre musi trwać długo. Im coś lepsze, tym musi się dłużej odleżeć, aby mogło cieszyć ucho odbiorcy.
Guzik: Jak ogórki.
Bzyk: Ta płyta odleżała sobie dwa, trzy miesiące, nie więcej. Miała wyjść w maju, a jest teraz.
Dlaczego tak się działo?
Guzik: Bo życie muzyka jest bardzo ciężkie wbrew pozorom.
Bzyk: Tak, musimy pracować na roli.
A może to była podobna sytuacja jak z waszą poprzednią płytą, "Życie na raty": niecenzuralne teksty?
Guzik: Wysłaliśmy płytkę do pewnej wielkiej wytwórni. Odpisali nam coś takiego: wspaniali soliści, dobra muzyka, dobrzy raperzy, ale teksty są nie do przyjęcia. Wolność słowa znika w tym kraju.
Singel promujący płytkę "Grube Ryby" to utwór "Artyści"...
Guzik: Yes, it's true story about...
Bzyk: Cracow and artits.
Ta piosenka spotyka się z bardzo dobrym odbiorem. Gdy grana jest w knajpach ludzie podchodzą do baru zapytać...
Bzyk: Gdzie jest Piękny Pies (śmiech).
Nieee... (śmiech). Zapytać kto to śpiewa. Spotkaliście się z takimi reakcjami?
Guzik: Nie chodzimy do knajp (śmiech).
Bzyk: Ja zostałem pobity dwa razy w związku z tą piosenką (śmiech). Generalnie tak jak mówisz, ludziom się to podoba i słuchają tego, mówią, że to jest czad. Chociaż niektórym się nie podoba. Mówią, że to nie humanitarne.
Guzik: Nie-czad.
A czy tę piosenkę słyszał właściciel Pięknego Psa?
Guzik: Jasne, że ją słyszał. Klip był kręcony w Pięknym Psie, on w tym klipie sam uczestniczył jak widziałaś.
Bzyk: Wszyscy tam tę piosenkę słyszeli. Jeśli ktoś słuchając tej piosenki widzi siebie, to już jego problem.
Zaczęliśmy temat teledysku. Na swojej stronce pisaliście o nim tak: "Do tego utworu powstał teledysk, zrealizowany przez anonimową grupę, która już wkrótce ujawni swoją nazwę, a efekt ich pracy w odpowiednim czasie będzie można zobaczyć w telewizji i internecie. Bądźcie czujni!". Jesteśmy czujni, jest teledysk. Co to za tajemnicza grupa?
Bzyk: Ja i Guzik (śmiech). Taka grupa. Sami sobie kręcimy teledyski.
Guzik: Jesteśmy samowystarczalni. Jesteśmy sobie sami w stanie wymyślić scenariusz. Bzyk to wszystko zmiksował.
Bzyk: Nie jest to jakieś ultra-trudne, ale trzeba mieć pomysł, który jest motorem do dalszych działań.
Guzik: I to nie jest tak, że jak sobie zrobiliśmy sami teledysk to jesteśmy już super producenci. Jesteśmy zadowoleni z wyników. Gdybyśmy mieli lepszy sprzęt, inaczej by to wyglądało. Ale jest ok.
Ostatnio mieliśmy okazję gościć Jarka Śmietanę, jest bardzo zadowolony z tej płyty.
Bzyk: Ich auch.
Guzik: Wir auch. My też jesteśmy zadowoleni.
Wszyscy się wzajemnie wychwalacie i zachwalacie. Jaka jest wasza recepta na dobrą współpracę?
Bzyk: Recepta jest taka: albo coś do siebie pasuje, albo nie pasuje. Jeżeli z kimś współpracujesz, to po zrobieniu pierwszego kawałka wiesz, czy będzie coś z tego czy nie będzie. Z Jarkiem się dobrze współpracuje, ponieważ to jest koleś, który ma otwarty umysł.
Płyta jest stworzona tak, że są na niej kawałki, które trwają długo - stricte jazzowe, ale są też krótsze kawałki. Te krótsze piosenki są bardziej w stronę muzyki rozrywkowej, popularnej. Nie wiem, czy znajdzie się dużo stacji, które zagrają kawałek "Co się stało z naszą solidarnością?", który trwa ponad 9 minut.
Ciężko było skompletować takich artystów do nagrania płyty?
Guzik: To są ludzie, którzy współpracują na co dzień z Jarkiem. Niektóre osoby pojawiły się przelotem. Nie było to trudne.
Bzyk: Czasami przypadek rządzi cała historią. Ciekawa historia: np trąbkarz - z nim podczas nagrywania płyty nie spotkaliśmy się.
Czy istnieje zatem szansa, żebyście pojawili się na koncercie w takim składzie, jak na płycie. Oczywiście pomijam osobę nieżyjącego Steve'a Logana.
Bzyk: Problemy finansowe. W październiku będą koncerty, ale nie w takim składzie.
Zostaliście nominowani do nagrody Superjedynki. Jak zareagowaliście na tę wiadomość?
Bzyk: Ja z podniecenia nie spałem co najmniej dwie noce. Cały czas erekcja. Mieliśmy już wypisane osoby, którym chcieliśmy podziękować (śmiech).
Guzik: Ja ćwiczyłem dykcję.
Bzyk: Czekaliśmy na ten moment, kiedy staniemy na wspaniałej opolskiej scenie. Byliśmy bardzo podekscytowani. Ale niestety się nie udało.
Guzik: Ja ciąłem żyły przez godzinę. Bzyk płakał w kącie.
Ale z drugiej strony...
Guzik: Wiesz, to było wiadome, że nie dostaniemy tej nagrody. Byliśmy tam tylko dla picu. Żeby nie było powiedziane, że nie dopuszczają tam młodych zespołów.
Bzyk: Nagrody są przyznawane tym wykonawcom, którzy grają taki gatunek muzyki, który jest w danym momencie na topie, w tym roku mieliśmy wysyp tzw. zespołów emo. I w tej kategorii rock mieliśmy Wilki, Myslovitz i VHS z Tarnowa - w sensie Wu-Hae z Krakowa. I się nagle okazuje co? Wygrywa zespół, który gra emo [Bohema - przyp. red.].
Ja już was widzę z takimi fajnymi grzywkami (śmiech).
Guzik: I z wąsem.
Bzyk: Szerzenie takiej ideologii jest prawnie zabronione.
Guzik: Nie mogę mieć wąsa?
Bzyk: To jest paradoks. Możesz nosić koszulkę z Che Guevarą, z Leninen z sierpem i młotem, ale jeśli wychodzisz w koszulce ze swastyką, to żarty się kończą. I moim zdaniem, choć nie jestem ani nazistą, ani faszystą, to jest dyskryminacja.
Guzik: Czaszki też zabrońmy...
Biedne emo.
Guzik: To jakby Hamleta wystawiali?
Bzyk: Nie wystawialiby. Trzymałby garnek w rękach.
Ja się w każdym razie cieszę, że nie dostaliście Superjedynki.
Bzyk: Ja się nie cieszę, bo byśmy poczuli to w kieszeni. Żartuję oczywiście.
Zmiana tematu: graliście przed Kornem.
Bzyk: Yeah! Korn!
Dotarłam do takich informacji, że to sam zespół wybierał sobie support.
Guzik: Byliśmy na indywidualnych przesłuchaniach w Stanach.
Bzyk: Tak, ja miałem dublera, bo nie dostałem wizy. Wszystko było z playbacku (śmiech). To nasz management działał w tym kierunku, więc wszelakie pytania typu jak to się stało, proszę kierować do nich. Niemniej jednak faktem jest, że byliśmy tam i graliśmy.
Guzik: Było zajebiście.
Bzyk: Publiczność reagowała spontanicznie, żywiołowo. Poza tym dobrze się czujemy na dużej scenie, bo jest nas dużo w zespole. Super było.
A propos koncertów: co się szykuje u was w najbliższym czasie?
Bzyk: W październiku chcemy zrobić premierę płyty Grubych Ryb.
A co z Wu-Hae?
Guzik: Wu-Hae nagrywa płytę.
Zapracowani jesteście.
Bzyk: Trzeba dużo płyt wydawać. Tych płyt musi być trochę, żeby jakoś funkcjonować. Co roku jedna płyta musi wychodzić.
A czy jesteście zaangażowani w jakieś inne projekty. Udzielaliście się w teatrze...
Guzik: Budujemy teatr...
Bzyk: Podobno w listopadzie powinny być jeszcze jakieś odsłony. Tymczasem powstał jeszcze kolejny projekt: Sztajemka. Prezentujemy tam pieśni niekonwencjonalne, znane z ognisk.
Guzik: Lekkie, łatwe i przyjemne.
Bzyk: Myślę, że w przyszłym roku w okolicach kwietnia, maja będzie płyta i znajdzie się ktoś, kto nie będzie się bał tego wydać.
Guzik: Jest jeszcze projekt organizowany przez Łaźnię Nową. Robimy muzykę do tekstów Wyspiańskiego z innymi artystami z Krakowa i Polski, m.in. z Agressivy 69. Ale póki co to tajemnica.
Dzięki za wizytę.
Guzik: Dzięki.
Bzyk: Dzięki. No to zapalimy teraz po papierosie.