"Bezpieczna przyszłość metalu"

Trwająca kilkanaście miesięcy, pożegnalna trasa Judas Priest zawitała do Polski w połowie 2011 roku - miała to być ostatnia wizyta ikony brytyjskiego heavy metalu w kraju nas Wisłą. A jednak!

Ian Hill (Judas Priest) w akcji - fot. Bradley Kanaris
Ian Hill (Judas Priest) w akcji - fot. Bradley KanarisGetty Images/Flash Press Media

Judas Priest na Metal Hammer Festival - Katowice, 10 sierpnia 2011 r.

Gwiazdą kolejnej edycji Metal Hammer Festival w katowickim Spodku była grupa Judas Priest. Brytyjska legenda heavy metalu zagrała w ramach pożegnalnej trasy "Epitaph World Tour" świetny koncert.

fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki

O tym, dlaczego to właśnie polscy fani zasłużyli na drugą szansę pożegnania się z Judas Priest (14 kwietnia 2012 roku w katowickim "Spodku") i dlaczego nie oznacza to wcale zakończenia działalności zespołu, w rozmowie z Bartoszem Donarskim wyjaśniał basista Ian Hill.

Wasz koncert w 2011 roku na Metal Hammer Festival anonsowany był jako "ostatni występ Judas Priest w Polsce". Dziś wiemy, że zagracie u nas raz jeszcze. Czy powrót do Polski miał coś wspólnego z przyjęciem, jakie rok temu zgotowali wam tutejsi fani?

- Na letniej trasie po Europie było wiele festiwali, które wymagały od nas dokonywania dziwnych objazdów, żeby móc je wszystkie zaliczyć. W konsekwencji pominęliśmy pewne miejsca, które w innej sytuacji znalazłyby się w naszym rozkładzie. Stąd zawsze zabiegamy o drugą część trasy. Ta obejmuje Rosję i Ukrainę, a że reakcje polskiej publiczności były latem fantastyczne, zadbaliśmy o to, by w drodze na wschód nie zapomnieć o Polsce.

Fani w Polsce słyną z lojalności. Jeśli nie odwracasz się do nich plecami, są gotowi zrobić dla ciebie wszystko. Czy fanów z tej części świata wyróżnia coś szczególnego?

- Myślę, że z racji tego, iż przez większość XX wieku Polska była gnębiona przez obce mocarstwa, Polacy cenią wolność bardziej niż inni i gdziekolwiek mogą, dają temu wyraz, co przy okazji czyni ich jednymi z najbardziej szalonych fanów, jakich mamy!

Mówiąc o pożegnalnej trasie, na której jesteście już od wielu miesięcy, zastanawiam się, czy panująca na niej atmosfera różni się od innych koncertów. Podejrzewam, że w niektórych krajach jesteście po raz ostatni.

- Zawsze dajemy z siebie sto procent, na każdym koncercie, i to się nie zmienia, choć jednocześnie w miejscach, które odwiedzamy, staram się zobaczyć jak najwięcej, gdyż niewykluczone, iż mam ku temu ostatnią okazję.

Jakiej oprawy możemy się spodziewać?

- Jako że odwiedzamy miejsca, w których nie widziano jeszcze tego show, całość jest bardzo podobna do tego, z czym spotkaliście się zeszłego lata.

Pożegnalna trasa to jednak nie koniec działalności Judas Priest. Od chwili wydania albumu "Nostradamus" minęły już cztery lata...

- Za nagrywanie nowej płyty zamierzamy się zabrać jeszcze tego lata, po zakończeniu europejskiej części trasy.

Jak scharakteryzowałbyś w takim razie współpracę na scenie z Richie'm Faulknerem, no i czy bierze on udział w tym, co właśnie powstaje?

- Poza byciem doskonałym gitarzystą, Richie to osoba o otwartym i przyjaznym usposobieniu, z którą łatwo się dogadać i którą łatwo polubić.

Jesteście w tym już od 40 lat. Dziś wasza muzyka łączy pokolenia.

- Odnajdywanie na widowni rodziców z dziećmi sprawia olbrzymią radość. Można więc uznać, że nie tylko Judas Priest, ale i cały heavy metal ma przed sobą bezpieczną przyszłość.

W poprzednim roku wydaliście kompilację "The Chosen Few", której program ułożyli znani koledzy po fachu. Czy któryś z ich wyborów cię zaskoczył?

- Wszyscy wybrali świetne kawałki, najbardziej zdziwiło mnie jednak to, że niektórzy bardziej doświadczeni koledzy postawili na te same utwory, co młodsi!

Zobacz teledysk "Revolution" Judas Priest:

Nie wiem, jak u ciebie ze znajomością piłki nożnej, sądzę jednak, że wiesz o Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. Jak oceniasz szanse rodzimych piłkarzy? Czy uda im się po latach w końcu wdrapać na szczyt?

- Myślę, że nie ma na to szans, co nie znaczy, że przestaniemy marzyć!

Słowo na koniec dla polskich fanów?

- Obserwowanie jak ta energia, którą przekazujemy na koncertach wraca do nas z tą samą mocą, jest wspaniałe, a wy, Polacy, wydajecie się dawać nam jeszcze więcej. Czekamy z niecierpliwością na ten koncert!

Dzięki za rozmowę.

Czytaj także:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas