"Artyści? Nikt mnie nie zaskoczył i nie zaszokował"

- OFF Festival jest przede wszystkim wiarygodnym festiwalem, przez który przewinęło się już mnóstwo wykonawców. Jest już jakąś marką. Nie ma problemów z przekonaniem artystów, by zagrali na tym festiwalu - tak w przededniu kolejnej edycji OFF Festivalu mówi INTERIA.PL Artur Rojek, dyrektor artystyczny imprezy, który podzielił się z nami zakulisowymi informacjami na temat organizacji tego typu imprez i opowiedział o swoim ulubionym koncercie w historii OFF-a.

Artur Rojek tym razem będzie miał więcej czasu na "funkcje reprezentatywne"
Artur Rojek tym razem będzie miał więcej czasu na "funkcje reprezentatywne"MWMedia

Bywasz na festiwalach jako widz i wykonawca, jesteś organizatorem OFF-a. Która z tych ról daje ci najwięcej satysfakcji?

Artur Rojek: Przebywanie na innych festiwalach jest swego rodzaju wypoczynkiem, więc jest to bardzo przyjemne. Organizowanie festiwalu to też ogromna przyjemność, bo daje szansę realizacji swoich marzeń. Występowanie na scenie jest mi bliskie z tego powodu, że tak naprawdę wszystko od tego się zaczęło.

- Właściwie to nie potrafiłbym się zdecydować, ale organizacja i występowanie na scenie to są dwie rzeczy, którymi się teraz zajmuję i które sprawiają mi dużo przyjemności. Natomiast przebywanie na innych festiwalach jest czymś, na co mogę sobie czasowo pozwolić, ale bez czego mógłbym się też obejść.

Czy jako organizator masz czas obejrzeć wszystkie koncerty które chciałbyś zobaczyć? Jaki koncert na tegorocznym OFF-ie chcesz obejrzeć na pewno?

- Podczas festiwalu rzadko zdarza mi się okazja, że mogę zobaczyć to, co mnie naprawdę interesuje, żeby sprawdzić wszystko, co budzi moje zainteresowanie. Większość zespołów, które występują na festiwalu, to zespoły, których niestety wcześniej nie widziałem na żywo. Zdarzają się oczywiście takie okazje, by je zobaczyć i jeśli mam taką możliwość, to z niej korzystam. Natomiast w wielu przypadkach po raz pierwszy oglądam je na OFF Festival. Zazwyczaj jednak nie mam czasu. Być może w tym roku będzie lepiej, ponieważ moja ekipa OFF Festivalu, ludzi, którzy pracują przy jego organizacji, coraz bardziej się rozrasta. W związku z tym ja podczas festiwalu mam coraz więcej czasu na to, by spełniać bardziej funkcje reprezentatywne (śmiech). Może w tym roku uda mi się zobaczyć więcej koncertów.

- Co w tym roku będzie dla mnie wyjątkowym koncertem? Trudno wybrać. Na OFF-ie zagra 85 zespołów i trudno cokolwiek wyróżnić, a tym bardziej jednego wykonawcę. Primal Scream z albumem "Screamadelika", co nie jest bez znaczenia, The Jon Spencer Blues Explosion, Low, Anna Calvi, Boren & Der Club Of Gore [niestety niemiecki zespół w ostatniej chwili odwołał koncert na OFF Festival - przyp. AW] czy Omar Souleyman... Jest tam tego strasznie dużo i nie byłbym w stanie się zdecydować. Zobaczę na pewno to, na co będę miał czas.

Najlepszy według Ciebie OFF-owy koncert w historii festiwalu. Kto, kiedy i dlaczego?

- Myślę, że takim wyjątkowym koncertem był występ The Flaming Lips w ubiegłym roku. W życiu bym się nie spodziewał, że podczas piątej edycji, po czterech latach organizacji tego festiwalu, będę miał okazję gościć na swoich scenach taki zespół. Zespół, który inspirował mnie jako artystę... a teraz robiłem jego koncert, który zresztą był świetnym zakończeniem i uwieńczeniem pięciolecia. Taka mała rocznica. Była to świetna muzyka, ale też imprezowy klimat.

W tym roku headlinerem OFF-a będą Primal Scream, którzy wykonają "Screamadelikę", całe albumy przedstawią również Kury i Bielizna. Skąd moda na granie całych albumów na koncertach w dobie zmierzchu płyty w erze muzyki cyfrowej?

- To jest rzecz, której ja nie wymyśliłem, to dzieje się do dłuższego czasu na świecie, że zwraca się uwagę na szczególnie ważne dla muzyki albumy. Skąd ten zabieg? Mogę powiedzieć o sobie. Nawet w czasach, gdy muzyka dostępna jest cyfrowo i ściąga się pojedyncze piosenki, jest ogromna liczba ludzi, która interesuje się muzyką i podchodzi do muzyki z pozycji fana. A fani z reguły słuchają płyt od początku do końca, więc przypominanie kultowych albumów jest dla ludzi, którzy czują się fanami muzyki. Ludzi, którzy żywo interesują się tym, co dzieje się w muzyce, co działo się kiedyś i dlaczego ta muzyka dzisiaj brzmi tak, jak brzmi i jak być może będzie brzmiała w przyszłości.

- Prezentowanie albumów w całości na koncertach to oprócz przyjemności także pewien rodzaj nauki, który jest ogromnie interesujący i strasznie głęboki. Ja na przykład się tym bardzo interesuję i wierzę, że jest też kilka osób, które interesują się tym równie mocno jak ja.

Nad zaproszeniem którego z tegorocznych wykonawców pracowaliście najdłużej? Z kim było najwięcej kłopotów?

- Nie mieliśmy żadnych większych kłopotów i mam nadzieję, że nie będziemy ich też mieli do rozpoczęcia festiwalu. Jednak będzie 85 artystów i to nie jest wcale trudne wpaść w skomplikowaną sytuację z jednym z nich (śmiech). Zwykle co roku zdarza się taki jeden incydent.

- Już wiadomo, że Kode9 nie wystąpi w duecie ze Spaceape, bo ten drugi jest ciężko chory. Nie pojawił się na Primaverze, nie pojawi się na innych koncertach, w tym na OFF-ie. Z innymi artystami nie miałem większych problemów.

- OFF Festival jest już teraz troszeczkę innym festiwalem niż kiedyś. Myślę, że jest przede wszystkim wiarygodnym festiwalem, przez który przewinęło się już mnóstwo zespołów. Jest już jakąś marką. Nie ma już problemów z przekonaniem artystów, by zagrali na tej imprezie. Kwestia jest tylko, czy akurat w tym czasie są dostępni. W zasadzie tyle.

Tzw. ridery koncertowe niektórych artystów przechodzą do legendy. Który z OFF-owych wykonawców miał najdziwniejsze lub najciekawsze wymagania? Ponoć raper Raekwon zażyczył sobie, by wozić go Hummerem.

- My mamy do czynienia z artystami z kręgu muzyki alternatywnej. To są z reguły ludzie w miarę poukładani. Wiadomo, że zdarzają się szaleńcy, ale nie na tym poziomie. Dlatego ja nie spotkałem się jeszcze z czymś, co by mnie szczególnie zaskoczyło. Kiedyś spotykałem się z produktami, których w Polsce nie było, ale to były produkty spożywcze, które można zastąpić innymi produktami spożywczymi. Natomiast żaden z zaproszonych wykonawców nie zażyczył sobie czegoś, co byłoby dla mnie szokujące. Poza tym samochodem dla Raekwona, ale z tego to się raczej nabijaliśmy, niż byliśmy zszokowani, że musimy coś takiego spełnić.

- Najśmieszniejsze historie związane z riderami słyszałem o polskich artystach (śmiech). Na przykład słyszałem taką historię, że jedna z popularnych polskich wokalistek ma wymaganie, by podane jej mandarynki były bez pestek (śmiech).

- Myślę, że zespoły też sobie zdają sprawę, że ridery są takim tematem, którym organizator się czasami zbytnio przejmuje. Oni czasami robią sobie w tych riderach "jaja". Przypomniała mi się też sytuacja z moim zespołem. Organizator naszych koncertów ma w garderobie przygotować nam zestaw przekąsek. W riderze mamy napisane: "świeże warzywa i owoce". Pamiętam, że kiedyś przyjechałem na jakiś koncert - nie pamiętam w jakim to było mieście - wchodzę do garderoby, a tam na stoliku leżą warzywa, jakby ktoś je właśnie kupił na targu czy w sklepie. W reklamówce były buraki, pomidor, ogórki i inne warzywa. Tak to ktoś zostawił i poszedł. Świeże (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas