"Wszystko przychodzi z różnych stron"

Chcąc wymienić najważniejsze postacie współczesnego światowego heavy metalu, z pewnością należałoby wspomnieć Kaia Hansena, współtwórcę grupy Helloween, który później postanowił rozstać się z tym zespołem i założył cieszącą się nie mniejszym uznaniem formację Gamma Ray. Jej pierwszy album "Heading For Tomorrow", z 1989 roku, zaliczany jest dziś do klasyki power metalu. Późniejsze produkcje niewiele mu ustępują. Kilkanaście lat temu Kai, jeszcze jako członek Helloween, zagrał w katowickim Spodku, podczas Metalmanii. W 2002 roku ponownie zawitał do Polski, tym razem już z Gamma Ray, aby zaprezentować się fanom podczas trzeciej edycji Mystic Festival. Na krótko przed występem Gamma Ray, z Kaiem Hansenem spotkał się za kulisami Spodka Lesław Dutkowski.

article cover
INTERIA.PL

Kai, występowałeś w tej hali kilkanaście lat temu. Wtedy grali też Overkill i Running Wild. Zachowałeś jakieś wspomnienia z tego pobytu w Polsce?

Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to fakt, że zostaliśmy aresztowani.

Za co?

To była niedziela, a my chcieliśmy kupić jakieś pamiątki. Wyszliśmy więc na miasto, aby się przekonać, czy będzie szansa na kupienie czegoś. Powiedziano nam, że jedynie na dworcu może być coś otwarte. Poszliśmy tam - ja, dwóch gości z Overkill, Markus i Ingo z Helloween i dziewczyna, która była fotografem. Każdy z nas kupił coś w sklepie. Ta dziewczyna zrobiła kilka zdjęć, bo przygotowywała reportaż dla niemieckiego "Metal Hammera". Przez przypadek w kadrze znaleźli się żołnierze. Robiła zdjęcie nam, ale oni też znaleźli się na nim. Kiedy chcieliśmy już iść, zjawiła się policja. Powiedzieli nam, że jesteśmy aresztowani. Zabrali aparat i film, i zaprowadzili nas na dworcowy komisariat. Wsadzili nas do cel i trzymali przez mniej więcej trzy godziny. W pewnym momencie zabrali tę dziewczynę z celi, a dodam, że była bardzo ładna, i nie było jej przez blisko godzinę. Pomyśleliśmy wtedy: Do cholery, co się może z nią stać?. Oczywiście nie mieliśmy przy sobie paszportów, bo zostały w hotelu. Normalne, gdy meldujesz się w hotelu, musisz zostawić paszport.

Skończyło się to tak, że musieliśmy zostawić wszystkie pieniądze, które mieliśmy i inne rzeczy, a potem pozwolono nam pójść. Kosztowało nas to trzy godziny siedzenia w celi i kilka telefonów do menedżerów i tak dalej. Jak już nas wypuścili, to oczywiście okazało się, że nie mamy pieniędzy na taksówkę do hotelu. Staliśmy więc na dworcu i nie wiedzieliśmy, co mamy zrobić. W końcu znaleźliśmy taksówkarza, który zaufał nam, że jak dojedziemy do hotelu, to mu zapłacimy.

To niezbyt miłe wspomnienie.

Nie, nie było aż tak tragicznie. Inne wspomnienie to sam festiwal, który wypadł naprawdę świetnie i mieliśmy dużo radości z tego powodu.

Niedawno ogłosiliście na waszej stronie internetowej konkurs dla fanów, w którym mieli oni wybrać piosenki na obecną trasę koncertową "Skeletons In The Closet Tour". Zaznaczyliście jednak, żeby nie głosowali na te najsłynniejsze kawałki Gamma Ray. Jednak z tego, co wiem, kilka z nich gracie.

Sporo kawałków na wcześniejszych trasach graliśmy mnóstwo razy, jak choćby "Land Of The Free" i tak dalej. Ponieważ wielu fanów prosiło nas, aby w końcu zagrać na koncercie coś innego, pomyśleliśmy sobie, że przychylimy się do tej prośby i zanim ludzie znudzą się tym, co gramy na trasie, zaprezentujemy coś, czego nigdy nie graliśmy. Daliśmy więc fanom możliwość wyboru. Rzecz jasna nie podporządkowaliśmy się bezwiednie głosowaniu, bo zawsze masę głosów uzyskiwał kawałek "Lust For Life", a my zdecydowaliśmy, że skoro podczas trasy promującej kompilację "Blast From The Past" graliśmy go na każdym koncercie, tym razem go nie wybierzemy do zestawu koncertowego.


Kiedy rozmawialiśmy po wydaniu płyty "No World Order" powiedziałeś, że pisząc teksty na ten album, inspirowałeś się między innymi książką twojego znajomego, opowiadającą o teorii spiskowej. Przyznałeś też, iż w dużym stopniu w nią wierzysz. Nic się nie zmieniło od tamtej pory?

Nie. Nic się nie zmieniło i ciągle w to wierzę.

Powiedziałeś także, iż twoim zdaniem na świecie pełno jest różnych tajnych stowarzyszeń, które mają wpływ na rządy, generalnie na wszystko, co się dzieje ważnego. Obserwujesz coś takiego również w Niemczech?

Tak, w pewien sposób. Moim zdaniem to jest podstawa polityki jako takiej. Jest sporo rzeczy, które dzieją się za kulisami. Wydaje mi się, że coś takiego można też zaobserwować w innych krajach. Dość oczywiste jest, że polityczne decyzje nie są tym, czym wydają się być. Są inne powody, które istnieją w gdzieś poza nimi.

Czy zacząłeś już pisać piosenki na nową płytę Gamma Ray i czym będziesz się tym razem inspirował?

Tak, zacząłem już pisać i mam już całkiem sporo materiału. Wiele z tego to fragmenty, nie ukończone jeszcze piosenki. Tym razem nie chcę ich kończyć sam, lecz z zespołem, w sali prób. Zbieram pomysły na aranżacje i teksty. Na razie nie mam jeszcze jakiegoś jednego źródła inspiracji. Wszystko przychodzi z różnych stron, ze świata fantazji, z osobistych przeżyć.

Wiem, że lubisz fantasy, ale wiadomo też, iż jesteś bacznym obserwatorem tego, co dzieje się na świecie. Wnioskuję z tego, co powiedziałeś, że można spodziewać się mieszanki, jeśli chodzi o teksty?

Oczywiście. Często zresztą korzystamy z takiego patentu. Czasami jest tak, że do tego, co skomponowaliśmy, pasuje tekst rodem z fantasy, bo całość przypomina wtedy obraz. Jednak w pewien sposób wszystkie nasze teksty odzwierciedlają to, co dzieje się na świecie.

Z tego co wiem, zamierzacie zarejestrować kilka koncertów z tej trasy. Czy to oznacza, że doczekamy się DVD albo płyty koncertowej?

Tak. DVD wprawdzie nie będzie, ale wydamy podwójną płytę koncertową, która ukaże się w marcu przyszłego roku. Nagramy w tym celu dwa lub trzy koncerty. Kiedy już wrócimy z trasy, zabierzemy się za to. Oczywiście nie będzie żądnych poprawek w studiu, wszystko będzie jak na żywo. (śmiech) Pewnie, że będą poprawki. Jeśli spiep***my solówkę gitarową, bo nie dało się zagrać poprawnie na koncercie, zagramy lepiej w studiu. (śmiech) Wiesz jak to jest, czasem któryś z nas ma zły dzień, a w końcu jest to dokument na całe życie. Ale obiecuję, że postaramy się, aby był to w możliwie największym stopniu album koncertowy z koncertu. W końcu to nie ma być płyta studyjna. Wyrównamy tylko wszystko to, co wyszło nam najgorzej


Kai, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, że jesteś legendą heavy metalu. Skąd legenda czerpie inspiracje? Z nowych zespołów, czy raczej jest wierna starym idolom?

Mam swoich faworytów wszech czasów. To są zespoły, na których się wychowywałem. I to najbardziej mnie rusza. Jest też jednak sporo nowych i dobrych zespołów. Różnica między współczesnymi nowymi zespołami, a tymi z lat 80., jest taka, że te obecne zaczynają z wysokiego pułapu, jeśli chodzi o stronę produkcyjną. Ale wszystko w końcu sprowadza się do tego, czy zespół jest dobry, czy potrafi powalić mnie na glebę. A takich obecnie nie ma zbyt wielu. Pewnie, że mogę o jakimś zespole powiedzieć, że jest dobry, lecz jego muzyka mnie nie porusza do głębi. Nie mogę powiedzieć o wielu z nich, że mnie poruszają.

Co możesz powiedzieć o współczesnych niemieckich zespołach powermetalowych? Dla wielu z nich jesteś wzorem. Masz jakichś swoich faworytów?

Edguy to dobra grupa. Przeszli długą drogę, aby znaleźć się w miejscu, w którym są teraz. Pamiętam, jak Tobias Sammet dawał mi swoje pierwsze demówki, gdy graliśmy koncerty. Oczywiście było to dalekie od doskonałości, ale on jest taką osobą, która ciągle próbuje i w końcu ten zespół dojrzał. Teraz Edguy to naprawdę dobry zespół, który potrafi pisać dobre piosenki, mają dobrego wokalistę i mają przede wszystkim duszę. Naprawdę ich lubię.

Wymienisz jeszcze jeden?

O rany.

Co, trudne pytanie?

Właśnie, z gatunku tych najtrudniejszych. (śmiech) Są jeszcze dwie lub trzy dobre grupy powermetalowe z Niemiec.

Na przykład Freedom Call?

Na przykład. Dobry wybór. To dobry zespół, który również się rozwija.

Jeszcze jedno pytanie o inspiracje, tym razem wokalne. Od lat śpiewasz w Gamma Ray, w Helloween też na początku byłeś wokalistą i gitarzystą. Których wokalistów podziwiasz? Wymienisz także starych faworytów?

W większości wypadków tak. Rob Halford, Ronnie James Dio, Ian Gillan i jeszcze kilku innych. Czasem zdarza mi się zauważyć kogoś ciekawego na nowych płytach. Do tych wielkich idoli zaliczyłbym też z pewnością Freddiego Mercury’ego z Queen.


Gamma Ray nagrała wiele przeróbek, głównie z heavymetalowej klasyki. Nie myślałeś o tym, aby wydać je w formie jednej płyty, zrobić coś na kształt "Garage Inc." Metalliki?

Nie, raczej nie. Czasami nagrywamy covery dla nas samych, dla zabawy, również dla fanów. Ale nie wydaje mi się, byśmy potrzebowali albumu z samymi tylko przeróbkami.

Jesteś ceniony także za umiejętności gitarowe. Nie przyszło ci do głowy, aby wydać album solowy, gitarowy?

O Boże, nie. (śmiech) Może dlatego, że sam nie przepadam za albumami nagrywanymi przez gitarowych wirtuozów.

Mógłbyś przecież również zaśpiewać.

Pewnie. Ale nie czuję potrzeby nagrywania albumów solowych, ponieważ wszystkie swoje pomysły realizuję jako członek Gamma Ray. Nie ma sensu tworzenia ubocznego projektu, który nagrywałby inną muzykę. Owszem, mam sporo pomysłów, które nie pasują do Gamma Ray, a stylistycznie rozciągają się one od punk rocka do muzyki gotyckiej. Skomponowałem już takie utwory.

Jest szansa, że to kiedyś wydasz?

Myślę o tym. Wiesz, ja piszę coś takiego przede wszystkim dla siebie, dla mojej satysfakcji i nie mam silnego zamiaru, aby to wydawać. Nie chcę mieszać ludziom w głowach. Nie chcę, aby fani pytali: O co do cholery mu chodzi? Jeżeli już zdecyduję się to nagrać, zrobię to dla własnej przyjemności, a jeśli przyjdzie mi ochota na wydanie takiego materiału, zrobię to wyłącznie za pośrednictwem fan clubu. Dla fanów, którzy naprawdę tego potrzebują. Ale nie sądzę, aby doszło do normalnego wydania, z całym tym zamieszaniem prasowym. Nie zależy mi na czymś takim.

Wyobraź sobie, że powstał pomysł nagrania albumu w hołdzie Kai’owi Hansenowi, a tobie dano możliwość wybrania muzyków, którzy mają go nagrać. Kogo chciałbyś na nim widzieć?

O rany! Jesteś ekspertem od zadawania trudnych pytań. (śmiech) Szczerze powiem, że nigdy czegoś takiego nie brałem pod uwagę. Nie zastanawiałem się, kogo chciałbym usłyszeć grającego nasze kompozycje. Naprawdę nie wiem. Muszę się nad tym zastanowić. (śmiech) Postawię sprawę w ten sposób - każdy, kto chce to zrobić, jest mile widziany.


Wiesz, że Luca Turilli na swoją nową płytę nagrał "I’m Alive"?

Tak, wiem. Ale nie słyszałem tej wersji. To, co zrobiło na mnie duże wrażenie, to wersja kompozycji "Halloween", którą nagrała hiszpańska grupa Dark Moor. Zrobili to naprawdę wspaniale. Była też przeróbka doommetalowa kawałka "How Many Tears" nagrana przez zespół Graveworm. Świetnie to zrobili. Naprawdę bardzo mi się to podobało.

Masz już jakieś sprecyzowane plany na 17 stycznia 2003 roku, gdy skończysz 40 lat?

Prawdopodobnie powstaną bardzo konkretne plany. (śmiech) Mam plan zostać starszym o kolejny rok. (śmiech) Sądzę, że będzie wielka balanga z tej okazji.

Lubisz podsumowywać swoje życie, jego poprzednie dekady? Co byś wspomniał z poprzednich lat swego życia?

O rany, to bardzo długa historia. (śmiech) Dużo się stało w tym czasie. Zaczęliśmy grać z Helloween, małym zespolikiem, mieliśmy plany, żeby grać w takim miejscu jak Spodek na przykład. Nie zdawaliśmy sobie w ogóle sprawy, że to może być możliwe do spełnienia. Nagle to się zaczęło dziać, nasze marzenia zaczęły się spełniać. Oczywiście, ważne było to, iż czasy były odpowiednie i wspaniałe dla heavy metalu. Z Helloween było wspaniale, ale do pewnego momentu, w którym pewnych rzeczy było po prostu zbyt wiele i zespół zaczął się rozpadać. Wtedy zdecydowałem się odejść, a później spędziłem cały rok na bardzo poważnym myśleniu o swoim życiu. Miałem wątpliwości, bałem się również. Aż do momentu, w którym podjąłem decyzję, że powstanie Gamma Ray. Czułem się wolny i mogłem robić wszystko, cokolwiek przyszło mi do głowy. Nie mam na myśli kwestii czysto muzycznych, ale coś co związane jest z biznesowymi sprawami, niezależnością i tak dalej.

Potem był bardzo dobry start Gamma Ray i zmiany personalne w grupie, rozmaite relacje między muzykami. Jeszcze później scena heavymetalowa zaczęła się rozpadać. Były to lata niepewności i poszukiwań. Ale cały czas gramy, a po płycie "Land Of The Free" wszystko zaczęło się dla Gamma Ray układać wspaniale. Odkąd gramy w tym składzie, wszystko jest stabilne i dowodzi tego, jak ważne są wzajemne stosunki muzyków zespołu.


Co chciałbyś dostać tym razem jako prezent urodzinowy?

Kolejne 20 lat możliwości robienia muzyki i zdrowie.

Powiedziałeś kiedyś, że chciałbyś być muzykiem do czasu, w którym będziesz już stary i siwy. Gdyby jednak nadszedł taki moment, że musiałbyś przestać się zajmować graniem, co byś robił? Myślałeś o tym kiedykolwiek?

Na pewno zajmowałbym się produkowaniem i komponowaniem piosenek. To bardzo chciałbym robić. Raczej nie chciałbym być menedżerem, ale nie miałbym nic przeciwko temu, aby pracować dla jakiejś wytwórni płytowej. I rzecz jasna wykonywać związane z tym obowiązki lepiej od innych. (śmiech) Takie mam plany na taką sytuację.

Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas