"Wrzuciliśmy drugi bieg"

Zespół Kulturka powstał w 1998 roku w Krakowie. Debiutancką płytę, "Nie chcę spać", wydał jednak dopiero w czerwcu 2004 roku. W nagrywaniu albumu wziął udział Paweł Mąciwoda-Jastrzębski, który wkrótce potem został basistą słynnej niemieckiej formacji Scorpions. Jedna z piosenek promujących krążek, "Miłość nad morzem", stała się sporym przebojem końca lata. Wokalistka Joanna Mendyka oraz Krzysztof Filus, gitarzysta i kompozytor wszystkich utworów Kulturki, w rozmowie z Krzysztofem Czają opowiadają m.in. o tym, dlaczego tak długo czekali na fonograficzny debiut, a także jak doszło do ich współpracy z wielką siecią hipermarketów i pewnymi tajemniczymi reżyserkami mieszkającymi w USA.

article cover
INTERIA.PL

Kulturka istnieje podobno już sześć lat, a mimo to wielu ludzi wciąż o was nie słyszało. Macie teraz szansę, aby się przedstawić i ewentualnie przekonać tych ludzi, że wiele stracili nie znając Kulturki.

KF: Przez te sześć lat formował się kształt muzyczny i artystyczny zespołu. Przewinęło się wiele różnych osób. Ale nie graliśmy w tym czasie regularnych koncertów, spotykaliśmy się od czasu do czasu i tworzyły się jakieś zalążki.

JM: Większość zespołów istnieje latami, zanim usłyszy o nich tzw. szeroka publiczność. Może potrzebowaliśmy właśnie tyle czasu, żeby dojść do tego, o co nam chodzi muzycznie, stylistycznie i tekstowo, i dzięki temu być może nie wykonaliśmy spektakularnego falstartu. Uważamy się za szczęściarzy! Dla Kulturki takie poważne "narodziny" to właściwie ostatnie dwa lata, kiedy wrzuciliśmy drugi bieg, zaczęliśmy grać ważne koncerty i, co najważniejsze, nagraliśmy pierwsza płytę.

"Nie chcę spać" to wasza debiutancka płyta, ale członkowie zespołu nie są żółtodziobami. Możecie opowiedzieć coś o swojej przeszłości artystycznej?

KF: Wokalistka Joanna Mendyka śpiewała w zespołach hardrockowych i bluesowych. Ma też na koncie udział w finale programu "Droga do gwiazd". Ja od dawna zajmuję się muzyką, komponując dla potrzeb filmu czy teatru. Na perkusji gra Artur Malik, który ma za sobą współpracę z zespołem Lombard i Urszulą. Na płycie zagrał też basista Paweł Mąciwoda-Jastrzębski, który niedawno odszedł do Scorpionsów. Wcześniej grał m.in. z zespołami Oddział Zamknięty i Walk Away. Jest też paru nieco młodszych muzyków: nowy basista Piotr Mazurkiewicz, gitarzysta solowy Piotr Płonka (gra z nami od początku, występował też w zespole Millenium); na saksofonie i instrumentach perkusyjnych gra Marek Krupa (ma za sobą współpracę z Grzegorzem Ciechowskim i zespołem Siedem), a na instrumentach klawiszowych Maciej Rapacz.

Płyta "Nie chcę spać" jest sprzedawana i mocno promowana w Tesco. Łatwo jest przekonać wielką sieć hipermarketów, aby zaangażowała się w reklamowanie twórczości nieznanego wykonawcy?


KF: Akurat tutaj mieliśmy ułatwione zadanie, ponieważ to nie my ich przekonywaliśmy, tylko oni usłyszeli naszą muzykę i tak się im spodobała, że postanowili nam pomóc.

Fakt, że przez głośniki namawia się do kupowania waszej płyty pomiędzy reklamami jogurtów i pieluszek, nie stanowi dla was żadnego dyskomfortu?

KF: Nie. Ta płyta ma własną ekspozycję, nie jest sprzedawana razem z pieluszkami. No cóż... Co z tego dalej wyniknie, czas pokaże.

JM: Wydaje mi się, że takie pytanie nie ma racji bytu od czasu, kiedy płyty kultowych kapel w Polsce są dołączane do kolorowych pisemek, a wizerunki zespołów, aktorów i innych znanych osób, są wykorzystywane do reklamy wszystkiego. Nasze płyty są do kupienia i odsłuchania w dziale muzycznym Tesco. Jeżeli taka ma być cena dotarcia do słuchaczy, to naprawdę nic nie szkodzi.

Na płycie jest parę piosenek, które mogłyby stać się przebojami i "pociągnąć" sprzedaż całego albumu, ale wiadomo, jak trudno przebić się młodemu wykonawcy do większych stacji radiowych. Macie na to jakiś patent?

KF: Byliśmy z odwiedzinami w paru rozgłośniach, m.in. w programie 1 Polskiego Radia i w Trójce. Tamtejsi prezenterzy chętnie puszczają naszego singla "Milość nad morzem". Co do innych stacji, to dopiero dostaniemy zestawienia, gdzie było to grane.

Czy macie jakieś dane dotyczące sprzedaży płyty?

KF: Półtora miesiąca po premierze płyta sprzedała się w ilości 1,5 tysiąca egzemplarzy, co nie jest złym wynikiem jak na debiutanta.

To znaczy, że zadowala was taka sprzedaż?

KF: Wiadomo, że każdy chciałby sprzedać jak najwięcej płyt. Nie robiliśmy żadnych założeń, ani kalkulacji. Chcemy po prostu docierać do jak największej liczby ludzi.

JM: Dodam jeszcze, że na razie nasza płyta jest do kupienia tylko w sieci Tesco, plan na najbliższe tygodnie jest taki, żeby docelowo była w sprzedaży w całej Polsce, w regularnych sklepach muzycznych.


Krzysztof, jesteś kompozytorem wszystkich utworów na płycie. Tworzyłeś je przez te wszystkie lata, żeby w końcu zebrać na jednej płycie, czy po prostu skomponowałeś od ręki 12 piosenek na potrzeby albumu?

KF: Te utwory powstały na przestrzeni tych sześciu lat i dlatego ta debiutancka płyta stanowi dla nas zapis jakiegoś okresu. Z tego powodu utwory są trochę różnorodne stylistycznie. Wybraliśmy te, które uważaliśmy za najlepsze. Tylko dwa powstały już w momencie nagrywania płyty.

Jak wspomnieliście, Joanna ma za sobą występy w zespołach hardrockowych i bluesowych. Po wysłuchaniu waszej płyty też odniosłem wrażenie, że macie zadatki na rasowy zespół rockowy, tymczasem produkcja krążka jest zdecydowanie bardziej popowa. Czy to jest właśnie taki efekt, jaki chcieliście uzyskać? Nie lepiej było nadać tym piosenkom bardziej zadziorny charakter?

KF: Przyznaję, że rozpoczynając nagrania miałem taki zamysł, aby ta płyta była ostrzejsza, bardziej drapieżna. Jednak w trakcie procesu jej powstawania, przy miksowaniu i masteringu, okazało się, że zrobiła się miększa. Uważam to raczej za pewnego rodzaju doświadczenie, które przyda się przy nagrywaniu następnej płyty, o której już myślimy.

JM: Spotykam się często z pytaniem, dlaczego nie zaśpiewałam płyty hardrockowej, bo przecież taki właśnie mam głos. Taką muzykę śpiewałam 8 lat temu, kiedy przeżywałam okres fascynacji ciężkimi odmianami rocka, natomiast bluesa śpiewałam od zawsze i zawsze będę go śpiewać, bo to jest muzyka na całe życie. Jestem przekonana, że moje doświadczenia muzyczne z tymi dwoma stylami, jak również krótka przygoda z jazzem złożyły się na to, jak dziś śpiewam muzykę popową, co zresztą sam zauważyłeś słuchając płyty.

Mój komfort polega na tym, że śpiewam taką muzykę, jaka mi się podoba, i mam wpływ na to, co jest komponowane i pisane, co nie zawsze jest udziałem wokalistek w zespołach. Okres burz, w którym koniecznie muszę wywrzeszczeć, wszystko co mi leży na żołądku, mam chyba za sobą i mogę sobie wykonywać melodyjne piosenki z dobrymi tekstami, bez żadnych obciążeń. Nasza muzyka będzie się dalej rozwijać, rozmawiamy na ten temat z Krzyśkiem sporo, i pomysłów nam nie brakuje.

Mnie od dzieciństwa inspirowała czarna muzyka, od dłuższego czasu soul i r'n'b, natomiast Krzysiek słucha dużo muzyki rockowej, więc myślimy teraz, jak dokonać mariażu tego wszystkiego na drugiej płycie. Ale oczywiście nie jest wykluczone, że w ramach kryzysu wieku średniego nagramy kiedyś płytę thrash metalową. (śmiech)


Joanna, czy można się spodziewać, że napiszesz na kolejny album więcej tekstów? Na "Nie chcę spać" korzystaliście chętnie z usług zawodowych tekściarzy. Czy to wzięło się stąd, że nie czułaś się na siłach, aby napisać słowa do wszystkich piosenek?

JM: Tandemy w postaci autora tekstów i wokalisty, takie jak np. Zbigniew Korcz i Alicja Majewska, Zbigniew Książek i Andrzej Zaucha, Jacek Cygan i wielu różnych artystów, doskonale się sprawdzają od lat. Większość słów na naszej płycie została napisana przez Joannę Oparek, której teksty doskonale mi się przekazuje, bo myślimy podobnie i spędzamy ze sobą sporo czasu, są wypadową naszych spotkań i rozmów na co dzień. Joasia nie jest więc wynajętym tekściarzem, bo tworzy część zespołu, a jej zaangażowanie w muzykę wykracza daleko poza pisanie tekstów.

Zbigniew Książek napisał dla nas towarzysko jeden tekst, ponieważ jest na miejscu i nieźle się znamy. Jeżeli chodzi o mnie, to z pewnością będę również pisać teksty na następną płytę, pod warunkiem oczywiście, że będę miała aktualnie coś do powiedzenia. Może za 20 lat sama zostanę zawodowym tekściarzem? (śmiech) Zobaczymy.

Podobno wasze piosenki zostały wykorzystane w amerykańskich filmach "Runaway Divas" i "Dirty Works". Możecie opowiedzieć, jak do tego doszło?

KF: W lutym byliśmy z kilkoma koncertami w Chicago, na zaproszenie tamtejszej Polonii. Tam usłyszały nas młode reżyserki polskiego pochodzenia, które akurat kręciły swój debiutancki film "Runaway Divas". Wpadły na pomysł, aby wykorzystać w nim trzy nasze piosenki.

Natomiast drugi film, "Dirty Works", wyniknął z istnienia tego pierwszego - inna reżyserka usłyszała muzykę z "Runaway Divas" i też zapałała chęcią posiadania naszych piosenek na ścieżce dźwiękowej. Co nas oczywiście ucieszyło.

Jest szansa, że któryś z tych filmów będzie można zobaczyć w Polsce?

KF: Z tego, co wiem, "Runaway Divas" będzie startował do konkursu na festiwalu filmowym w Gdyni.


Na waszej stronie internetowej nie zauważyłem zapowiedzi wielu koncertów w najbliższym czasie. To wina webmastera, czy faktycznie jest teraz aż taka posucha?

KF: Rzeczywiście, teraz mamy okres urlopowy. Przez ostatnie pół roku pracowaliśmy nad wydaniem i promocją płyty, odbyliśmy kilka koncertów. W tej chwili przygotowujemy się do kolejnego wyjazdu do Stanów, gdzie będziemy grać na obchodach święta Polonii w Chicago. Po powrocie planujemy kilka koncertów promocyjnych w Krakowie, być może też w Warszawie i innych miastach.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas