Reklama

"W jedności siła"

Waco zadebiutował dogrywając partię gitary w nagraniu "Czarna Owca", na płycie Zipery zatytułowanej "O.N.F.R.". Jako muzyk sesyjny występował też w utworze "Będzie dobrze" z trzeciej płyty Ewenementu. Jest autorem muzyki do numeru "Nie pisz czarnych scenariuszy" na debiutanckiej płycie "W Witrynach odbicia", a także singlowej wersji remiksu "Jeszcze będzie Czas". Nagrał dwa podkłady na solową płytę "Fu" zatytułowaną "N.O.C.C.". Lista jego dokonań jest jeszcze dłuższa, ale w międzyczasie zbierał materiał na swój debiutancki album "Świeży materiał", który trafił do sklepów latem 2001 roku. Z tej okazji o płycie, obecności hip hopu w mediach i Jarocinie, z Waco rozmawiał Konrad Sikora.

W końcu udało się wydać twoją pierwszą solową płytę. Możesz coś o niej bliżej powiedzieć?

Znalazło się na niej 16 utworów, 13 z tekstami i trzy skity. Lista osób, które brały udział w przygotowaniu tej płyty, jest bardzo długa, a efekt tego bardzo dobry. Płyta została zmiksowana w jedną całość, czyli utwory przenikają się nawzajem, płynnie przechodzą jeden w drugi. W ten sposób nie ma takiej dłużyzny, można jej wysłuchać od początku do końca i nie zmęczyć się. Całość trwa około 48 minut. To ani nie za dużo, ani za mało. Udało nam się dzięki temu zmieścić jeszcze sekcję multimedialną.

Reklama

Na singlu, którym w ogóle przedstawiłeś się szerszej publiczności, znalazł się utwór "Konkursowy beat". Autor najlepszego tekstu ułożonego do niego miał mieć szansę zaśpiewania na twojej płycie. Jak to się skończyło?

Przyszła ogromna ilość bardzo ciekawych kaset. Z tego powodu przesłuchiwanie ich i cała procedura eliminacyjna znacznie się wydłużyła. Nie mogliśmy czekać z wydaniem płyty, więc wyszedł bez tego kawałka. Plan jest taki, że zwycięzca znajdzie się na singlu wydanym po płycie. Zamysłem tego konkursu była chęć poznania ludzi, którzy potrafią w hip hopie zrobić coś interesującego i się nim interesują.

Masz na swym koncie współpracę z wieloma wykonawcami. Zespoły, z którymi pracowałeś w ciągu ostatnich dwóch lat, stali się gwiazdorami. Czy według ciebie polski hip hop nadal się tak doskonale rozwija, czy już osiągnął swój szczytowy poziom?

Jak na razie nie widzę żadnej stagnacji na tym rynku. On jest cały czas w początkowej fazie rozwoju. Może za kilka lat osiągnie poziom światowy. Zresztą ja sam nie obserwuję polskiego rynku hiphopowego. Głównie siedzę w studiu i na bieżąco spotykam się z tymi, którzy coś robią. To motywuje mnie do jeszcze bardziej wytężonej pracy i czasami daje też poczucie zazdrości. Wszystko idzie w dobrym kierunku i cieszę się, że coraz więcej różnych wykonawców pracuje ze sobą.

Dość długo znany byłeś jako "raper sesyjny", tzn. nagrywałeś z różnymi wykonawcami, nie będąc częścią żadnego zespołu. Kiedy dojrzałeś do tego, że już czas nagrać album?

Nigdy nie myślałem, że zabieram się za nagrywanie płyty. Po prostu nagrywam muzykę i robię to na bieżąco. Jeśli uzbiera się jakaś ilość materiału, można to komuś zaprezentować i później stwierdzisz, że to jest to, pod czym możesz się podpisać swoim nazwiskiem, wtedy należy to zrobić. Ja się w sumie nad tym zastanawiałem, byłem zbyt pochłonięty pracą nad tym materiałem. Nawet gdybym nie podpisał kontraktu z BMG, i tak coś bym robił, może wydał album własnym nakładem? Po prostu nadszedł na to czas i to zrobiłem.

Co według ciebie jest największą przeszkodą w tym, aby polski hip hop osiągnął światowy poziom?

To, że aby nagrać dobrą płytę hiphopową, trzeba spełniać pewne wymagania, szczególnie finansowe i jak na razie to jest największą barierą. Jeśli tego nie pokonasz, nie masz szans nawet się starać o to, by wydać topową produkcję. Najpierw musimy poradzić sobie z tym.

Właśnie. Spora ilość takich produkcji powstaje w domu na pececie. Czy mają one w ogóle szansę, aby walczyć z nagraniami zrobionymi w studiu?

Do rejestracji wielośladowej komputer całkowicie wystarczy. Tym bardziej, że teraz ten sprzęt niemal z każdym dniem jest coraz lepszy. Jednak przy nagrywaniu żywych instrumentów i wokali trzeba odpowiedniego miejsca i takich produkcji już chyba nie będzie się tolerować.

Muzyka hiphopowa w Polsce jeszcze nie ma zbyt wielu poświęconych jej pism i specjalistycznych programów radiowych i telewizyjnych. Czy uważasz, że nadal jest on ignorowany przez media?

Właśnie widziałem film dokumentalny o historii rapu, był to bardzo wartościowy reportaż, ale prezentowany późno. Media boją się trochę tej muzyki i boją się tej kultury. Nie wiedzą do końca, co i jak o niej powiedzieć. Nie wiedzą, jak ją promować.

Czy ten strach nie wynika z tego, w hip hopie bardzo często pojawiają się słowa uważane za wulgarne i często poruszany jest temat narkotyków?

Zarzut stawiany przez media, że śpiewamy tylko o narkotykach, jest dowodem na nieznajomość tematu. Co do wulgaryzmów, po angielsku to nikogo nie razi, a wystarczy jeden wyraz w naszym języku i już wszyscy się oburzają. To wynika z układów. Pewne stanowiska zajmują ludzie, którzy boją się próbować czegoś innego, trzymają się kurczowo jednego nurtu i nie chcą zmieniać. Kiedy ich stanowiska przejmą ludzie mojego pokolenia, wiele powinno się zmienić. Wycinanie i zagłuszanie to też półśrodek. Każdy słuchacz i tak się domyśli, co tam miało być za słowo. Radiostacja często prezentuje utwory w oryginalnej wersji i ma przez to kłopoty. W tej kwestii raczej nic się nie zmieni.

Czy istnieje duża przepaść pomiędzy zespołami z kontraktami, a tymi nadal działającymi w podziemiu?

To zależy od tego, co rozumieć przez podziemie. Dla mnie podziemie to grupa ludzi, która pracuje wspólnie w studio, zaprasza się nawzajem na różne produkcje. U nas coś takiego ma miejsce, ale w przypadku tych grup z kontraktami. Nie istnieją małe wytwórnie, które mogłyby być konkurentami dla tych wielkich. Teoretycznie więc nawet mając kontrakt można spokojnie być artystą podziemnym. Praktyka bywa czasem nieco odmienna.

W jedności siła?

Tak, dokładnie. W jedności siła. Ja szczerze mówiąc uważam, że takie tasowanie się ludzi daje możliwość tego, że cały czas dzieje się coś nowego i nie popada się w monotonię.

A powstawanie labeli pod skrzydłami dużych wytworni może to zmienić?

Taki jest trend na całym świecie i dobrze, że tak się dzieje. Należy wprowadzać zróżnicowanie, bo to wyjdzie nam wszystkim na dobre. Każdy w końcu znajdzie swoje miejsce i kawałek tego rynku, który będzie mógł zagospodarować. To naprawdę pozytywne zjawisko.

W tym roku polski hip hop będzie dość mocno reprezentowany w Jarocinie. Co o tym sądzisz, czy może się on przyjąć na tym festiwalu?

Nie wiem. Mnie Jarocin zawsze będzie się kojarzył z konkretną muzyką i szczerze mówiąc hip hop będzie tam brzmieć nieco dziwnie, ale widocznie jest taka potrzeba i będzie tam grany. Życzę wszystkim, aby się udało.

Jak zamierzasz promować swój album? Będzie jakaś trasa?

Na trasę raczej nie ma co liczyć. Na tej płycie zagrało naprawdę wielu gości i raczej nie ma szans, aby ich wszystkich ściągnąć w jedno miejsce. Tym bardziej, że teraz są wakacje. Może będzie tak, że ci wykonawcy grając swoje koncerty będą prezentować moje kompozycje. Album ukaże się także na winylu, więc mam nadzieję, że będzie się go sporo grało, miksowało i że dzięki temu zaistnieje. Koncert tak naprawdę był jeden, w klubie 'Lokomotywa' w Warszawie. Fajnie się bawiłem, ale zorganizowanie takiego koncertu to ciężka sprawa.

Jakie znaczenie dla ciebie, jako dla muzyka, ma Internet?

Poprzez Internet udało mi się zakupić odsłuchy studyjne. Miałem przy tym trochę kłopotów, ale w sumie wszystko jest OK. To bardzo pomocne narzędzia. Miałem trochę opory, aby się za to w ogóle wziąć. Młodym wszystko szybciej przychodzi, ja musiałem się już trochę przy tym namęczyć, aby oswoić komputer i Internet. Przede wszystkim jest to kopalnia utworów muzycznych, które można wyszukiwać. Sprawa praw autorskich to w ogóle inna historia i powiem, że gdyby nie to, wszystko byłoby w porządku.

Dziękuje za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: internet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy