"Szukanie rogów"
Grupa Vader, choć wykonująca muzykę, zdawałoby się mało popularną i hermetyczną, jest w chwili obecnej najbardziej uznanym polskim zespołem rockowym na świecie. Nagrywają płyty dla niemieckiej wytwórni, większość roku spędzają na zagranicznych wojażach, grając regularnie nie tylko w Europie, ale również w Stanach Zjednoczonych i Japonii. Nowa płyta Vader, zatytułowana „Litany”, jest powodem dla którego Jarosław Szubrycht umówił się na dłuższą rozmowę z liderem grupy, gitarzystą i wokalistą, Piotrem Wiwczarkiem.
Press tour, wywiady dla radia i gazet, wizyty w telewizji towarzyszące „Litany” - to chyba pierwsze tej miary wydarzenie promocyjne w historii grupy Vader.
Przy okazji „Litany” nastąpił przełom związany z promocją naszej muzyki, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Jest to nasza pierwsza płyta dla Metal Blade, wytwórni, która bardzo poważnie zajęła się promocją. Kilka dni spędziłem wyłącznie na udzielaniu wywiadów zachodnim mediom. Jak widać, w Polsce również dzieje się bardzo wiele, za co odpowiedzialna jest firma Metal Mind. Press tour to nie tylko możliwość podpisania płyt, ale także sporo wywiadów i co najważniejsze, możliwość bezpośredniego kontaktu z tymi wszystkimi, którzy są odbiorcami muzyki. Cieszę się, że pękły kolejne lody i mam nadzieję, że będzie to kolejnym krokiem do przełamania oporu polskich mass mediów wobec takiej muzyki.
Czy dziennikarze z programów w których metal dotąd nie gościł, chociażby ci z programu pierwszego telewizji publicznej, nie traktują cię przypadkiem jak dziwoląga?
Ci, którzy po raz pierwszy stykają się z naszym zespołem i taką muzyką, łakną często tanich sensacyjek. Czuję na sobie wzrok ludzi szukających ogona, czy rogów pod włosami. Staram się jednak przekonać ich do tego, że ludzie, którzy słuchają metalu może trochę inaczej patrzą na świat, ale tak naprawdę częściej można spotka spotkać wśród nich ludzi ciekawych świata, aktywnych i po prostu inteligentnych, niż wśród ludzi słuchających disco polo, czy muzyki pop. Skoro mam okazję reprezentować niejako cały styl muzyczny, staram się robić to jak najlepiej i mówić jak najwięcej o samej muzyce, ale staram się również przybliżyć ludziom filozofię tej muzyce towarzyszącą. Bo metal wychodzi poza ramy samej muzyki, staje się filozofią życia i chcę mówić o tym w naszym kraju, że nie należy postrzegać ludzi słuchających metalu jako ludzi złych, tylko dlatego, że inaczej wyglądają.
Na szczęście nie odczułem tego typu poszukiwania sensacji zbyt dotkliwie. Cieszę się, że mogłem chociaż przez chwilę pokazać się w TVP1, w medium do tej opory w ogóle niedostępnym dla takiej muzyki, mogłem puścić kawałek teledysku. Otwiera się szansa na przyszłość, być może mija już czas, kiedy termin heavy metal, a w szczególności nazwa Vader wywoływały przerażenie. Wielu ludzi wydaje się być zaskoczonych przede wszystkim tym, że w ogóle mam coś do powiedzenia. To też jest przełamywanie stereotypów, wbrew tym, którzy myślą, że heavymetalowiec to ostatni bandzior, zboczeniec i satanista. Nie chcę, żeby ludzie wyrabiali sobie zdanie o muzyce na podstawie wydarzeń natury kryminalnej, takich jak morderstwo w Rudzie Śląskiej...
A jednak przy okazji procesu sprawców tego morderstwa, telewizyjne „Wiadomości” pokazały m.in. plakat Vader.
Wielu ludziom zależy na tym, żeby Vader był kojarzony z tego typu historiami. Tymczasem to są morderstwa, które powinny być surowo karane i tych ludzi absolutnie nie należy kojarzyć z fanami muzyki. Zbrodnia to jest zbrodnia i powinna być normalnie osądzona. A przy tym ciągle powtarzam, że więzienia nie są przepełnione satanistami, czy metalowcami, ale ludźmi, którzy chodzą do kościoła, noszą krzyże i żądają kapliczek w więzieniach. Nikt z tego powodu nie chce zamykać kościołów. Ja również nie czuję się zobowiązany brać na barki odpowiedzialności za to, że ktoś, kto ma na ścianie plakat Vader, zabił innego człowieka.
Przejdźmy do płyty - „Litany” już jest w sklepach, już znalazła wielu nabywców, więc muszą docierać do ciebie pierwsze reakcje?
„Litany” jest niepokojąco dobrze odbierana. Nie spodziewałem się takiego odzewu, ale oczywiście bardzo się cieszę. Reakcje zarówno prasy, jak i fanów, są bardzo dobre. Jest to Vader, coś czego należało się spodziewać, ale mimo wszystko widać, że czymś zaskoczyliśmy przy okazji tej płyty. Chociaż heavy metal uważany jest przez niektórych za skostniałą formę muzyczną, udowodniliśmy, że można się rozwijać w ramach tej muzyki. Oczywiście, my jesteśmy Vader, tego od nas oczekują i tacy będziemy - cały czas jednak dodając na każdej płycie coś nowego.
Mnie zaskoczyliście przede wszystkim zawrotną prędkością oraz pierwotną, niemal punkową energią tej muzyki.
Rzeczywiście, to bardzo surowa płyta, intensywna i wręcz grindcore’owa. Utwory mają prostszą konstrukcję, ale muzyka zyskała dzięki temu na żywiołowości i prędkości. Szybkość jest jednym z atutów Vader, choć oczywiście nie jedynym elementem liczącym się w naszej muzyce.
Płyta miała nosić tytuł „Chthonian Gods”, w ostatniej chwili zmieniliście go jednak na „Litany”. Dlaczego?
W związku z tym, co dzieje się w naszym kraju, w związku z panującą nietolerancją, zdecydowaliśmy się na tytuł bardziej prowokacyjny. Dlatego ukrytym przekazem tej płyty, zawartym między wierszami, jest zachęcanie ludzi, żeby szukali swojej drogi w życiu, zamiast chodzić drogami cudzymi. Przy okazji trzeba się nauczyć koegzystencji, współżycia z innymi. Kroczysz swoją drogą, ale ona krzyżuje się z wieloma innymi, miliardami dróg - i wcale nie musi dojść do kolizji. Można nauczyć się szacunku dla innych, tolerancji. To temat być może znany, ale nie rozumiany, dlatego przy okazji Vader wciąż powracający.
Macie już na koncie teledysk profesjonalny, robiony przez ekipę MTV („Dark Age”), teledysk koncertowy robiony przez polskich fachowców („Kingdom”), a teraz nakręciliście wideo w bardzo surowych, wręcz amatorskich warunkach.
To ciekawa historia, bo teledysk do „Cold Demons” powstawał właściwie na stole w domu i praca nad nim trwała zaledwie kilka dni. Wykorzystaliśmy wiele materiałów archiwalnych z mojej kolekcji i to, że ten teledysk jest inny, jest bez wątpienia jego zaletą. Odbiega od klipów robionych przez inne kapele metalowe. Zrobiliśmy go z myślą o wersji multimedialnej płyty i nie podejrzewaliśmy, że pojawi się w TVP1 czy w wielu innych programach, do których do tej pory Vader nie miał dostępu. Nie nastawialiśmy się na promocję telewizyjną, bo całym świecie metalu nie promuje się już w ten sposób. Stacje, które kiedyś były bardzo otwarte na muzykę metalową, jak choćby MTV, ostatnio bardzo niechętnie puszczają taką muzykę, przez co i same firmy nie przeznaczają pieniędzy na tego rodzaju promocję. Z drugiej strony, chyba nie potrzeba tego, żeby w świecie metalu robić teledyski. Najlepszą formą promocji metalu są koncerty i żaden klip tego nie zastąpi. Zostawmy teledyski tym, którzy robią muzykę dla pieniędzy.
Czy wycofanie się stacji telewizyjnych z metalu nie wiąże się przypadkiem z regresem muzyki metalowej na Zachodzie?
Absolutnie nie odczułem spadku popularności tej muzyki. Oczywiście, niektóre zespoły narzekały, bo mają to w swojej naturze. Vader gra od wielu, wielu lat i nie czuję, żeby ta muzyka miała ulec przedawnieniu. Przeciwnie, są firmy, które dają dużo więcej pieniędzy na promocję, niż miało to miejsce na przełomie lat 80-tych i 90-tych, kiedy biznes metalowy dopiero powstawał. Zespoły istniały wówczas dzięki graniu koncertów i tak powinno pozostać. Zauważ, że dzisiaj wiele zespołów istnieje dzięki temu, że mają nagrane kompakty i dwa koncerty w historii. Wydaje mi się, że prawdziwy zespół metalowy powinien jednak grać na żywo.
Taka firma jak Metal Blade na pewno mogła zapewnić wam sesję nagraniową „Litany” w niejednym dobrym zachodnim studiu, z którego korzystają najlepsze kapele...
To byłoby niepotrzebne. Wiesz, takie studia jak Abyss, czy Morrisound są bardzo dobre, ale pracują tam ludzie, którzy realizują wszystko w podobny sposób. A my poszukujemy, chcemy z płyty na płytę brzmieć inaczej, dlatego pracujemy z różnymi realizatorami, w różnych studiach. Pracowanie z tym samym człowiekiem, który nagrał kilka ważnych płyt dla danego gatunku wiąże się z unifikacją brzmienia, co nie jest dobre. W końcu jesteśmy artystami - może specyficznie widzącymi świat, ale jednak jest to sztuka. Sztuka natomiast polega na różnicowaniu swojej działalności, a nie tylko na znalezieniu jednego, najlepszego punktu i potem już tylko powielaniu go. Poszukujemy i chcemy poszukiwać. Druga sprawa to fakt, że dzisiaj nie trzeba już wyjeżdżać na Zachód, żeby nagrać dobrą płytę, istotne jest jedynie zabezpieczenie strony finansowej. Metal Blade mieli do nas pełne zaufanie pod tym względem, nawet zrobili sobie wycieczkę do studia, robili raport. Myślę, że bardzo istotne dla zespołu jest to, że ze strony wytwórni nie ma żadnej presji na to, co robimy, gdzie nagrywamy. Oby to była współpraca, o której zawsze marzyliśmy.
Zdecydowaliśmy się na Red Studio dlatego, że jest w Gdańsku, a bardzo lubię ten rejon, ma na mnie dobry wpływ. Druga sprawa to oczywiście fakt, że Red jest bardzo dobrym studiem, na które tym razem mogliśmy sobie pozwolić ze względów finansowych. No i wreszcie osoba Adama Toczko, który tam pracuje i Tomka Bonarowskiego, który pracował przy masteringu - te wszystkie elementy miały wpływ na naszą decyzję.
Pod względem koncertowym, zapowiada wam się pracowity rok...
Jak każdy, od jakiegoś czasu. Promowanie płyty rozpoczynamy w kwietniu występami na „No Mercy Festival” - to jest 14 koncertów u boku m.in. Deicide, Cannibal Corpse, Marduk, Immortal... Mam nadzieję, że komuś uda się przeżyć taki wieczór. Najistotniejsza jest dla nas jednak czerwcowa trasa - około 30 koncertów jako headliner w całej Europie, również w Polsce. Planujemy również wyjazd do Stanów, w tej chwili jednak przełożony, bo początkowe plany zazębiały się z trasą europejską. Prawdopodobnie w maju polecimy na kilka koncertów do Japonii, bo tam nas również oczekują. Jesienią natomiast zagramy trasę po Polsce, mam nadzieję, że będzie to duża, dobrze zorganizowana trasa, na którą zarówno zespół, jak i fani Vader, czekają od lat. Do tego zagramy na kilku większych festiwalach, co również jest bardzo istotne ze względów promocyjnych.
Ostatnio coraz częściej mówi się o Vader jako o jedynym polskim wykonawcy z kręgu muzyki popularnej, który zaistniał na zachodnim rynku. Jak myślisz, dlaczego właśnie wam udała się sztuka, której dokonać próbowało tak wielu? Czy jest jeszcze coś do osiągnięcia?
Mogę przypuszczać, że udało nam się dlatego, że konsekwentnie kroczymy raz obraną drogą, jesteśmy uparci. Problemy nie są w stanie zatrzymać raz rozpędzonej machiny. Poza tym, robimy to, co czujemy - sukces nie był celem, ale jest rezultatem naszych działań. Niewątpliwie istnieje też coś takiego jak talent, coś co jest po prostu dane każdemu człowiekowi. Czujemy się obdarzeni talentem do tworzenia muzyki i jesteśmy szczęśliwi, że możemy przekazać go dalej.
Czy jest jeszcze coś do osiągnięcia? Kiedyś moim celem i szczytem marzeń było nagrać płytę. Nie powinno się jednak obierać sobie celów na zasadzie „zobaczyć Rzym i umrzeć”, bo okazuje się, że jest wiele rzeczy do osiągnięcia, do odkrycia, o których czasami nie zdajesz sobie sprawy, które pojawiają się w ramach postępu. Myślę, że głód poznawania jest piękną sprawą, prowadzi w nieograniczoną przestrzeń, daje możliwość wybierania wciąż nowych celów, z których żaden i tak nie jest celem finalnym. Cieszę się, że mogę odkrywać kolejne etapy, że one istnieją - oby to trwało jak najdłużej...
Czy interesują cię przemiany związane z internetowym boomem?
Od kiedy poznałem Internet, jestem jego prawdziwym zapaleńcem, bo jest bezdenną studnią informacji i nowych kontaktów. Jednym przyciśnięciem guzika możesz znaleźć ludzi, którzy są do ciebie podobni, interesują się tym samym. Oczywiście, wszystko ma swoje plusy i minusy. Minusem Internetu jest to, że jest to tylko pośredni kontakt. Mimo wszystko, Internet to niesamowita, nowa siła, którą trzeba respektować, ale której nie można dać nad sobą zapanować. W każdym razie cieszę się, że mogę Internet wykorzystać, jako źródło wiedzy i kontaktów. Od jakiegoś czasu, kiedy nie mam czasu na nic, cierpię z powodu niemożności kontaktowania się z ludźmi, nawet z przyjaciółmi. Wysyłałem 50 czy 100 listów tygodniowo, a teraz jest to fizycznie niemożliwe. I właśnie dzięki poczcie elektronicznej, która jest jednym z elementów Internetu, mogę znowu to robić. Piszę, naciskam guzik, a wiadomość już jest u adresata. Do tego dochodzą rozmowy za pośrednictwem sieci, czyli chaty... Sieć daje niesamowite możliwości i - co jest bardzo istotne - pozwala zaoszczędzić czas.
Wielu wykonawców bardzo obawia się piractwa związanego z Internetem. Jestem przekonany, że gdyby wpisać w którąś z wyszukiwarek hasło „Litany”, znaleźlibyśmy kilka serwerów, gdzie wasza płyta jest dostępna i każdy może sobie ją ściągnąć na swój twardy dysk.
Mnie, jako twórcy, coś takiego nie przeszkadza. To uderza przede wszystkim w producentów, dla których najważniejsze jest sprzedawanie płyt. Ja mogę to odczuć jedynie poprzez tantiemy, które i tak nie są zbyt wysokie w przypadku Vader. Przyznam ci nawet, że sprawia mi radość, że ktoś zauważył i docenił naszą muzykę i chce przekazywać te dźwięki dalej. Owszem, bije to we mnie pośrednio, bo jeśli wpłynie to znacząco na sprzedaż płyty, to później może to wpłynąć na sfinansowanie następnej. Wiesz, tu się pojawia sprawa pieniędzy, o której nikt nie lubi mówić. Trzeba jednak o tym mówić, bo jesteśmy uzależnieni od muzyki i zespołu, który jest również naszą pracą zarobkową.
Jesteś fanem „Gwiezdnych wojen”, ciekawi mnie więc twoja opinia na temat „Epizodu I: Mroczne Widmo”, który spotkał się z druzgoczącą falą krytyki?
Ja na tym filmie bardzo dobrze się bawiłem. Nie wiem, czego niektórzy ludzie oczekiwali, nie można przecież brać na poważnie czegoś, co ma być tylko rozrywką. Poza tym pierwszą część, która jest już klasyką, oglądałem mając chyba 17 lat. Dzisiaj mam ponad 30 i inaczej odbieram taki film. Poszedłem do kina z sentymentu i po to, żeby się rozerwać, dobrze spędzić czas, nie żeby doszukiwać się głębokiego przesłania. Kiedy ludzie wychodzili z „Mrocznego widma”, kręcąc głową, że się zawiedli, ja od razu pytałem - a czego się spodziewałeś? Filmu Bergmana?
Czy kino jest dla ciebie dobrą formą spędzania wolnego czasu?
Tak, ale ja bardzo dobrze spędzam czas również przy komputerze, grając na przykład w „Panzer General”. Każdy ma swoje hobby i ja również poświęcam się swojemu. Poza tym, jeżeli mam możliwość, to podróżuję. Mam nadzieję, że po powrocie z trasy uda mi się zrobić sobie wakacje i wyjechać chociaż na dwa tygodnie.