"Najważniejsza jest muzyka"
Zespół Blue Cafe tworzy siedmiu muzyków i obdarzona charakterystycznym głosem wokalistka Tatiana Okupnik. Muzyka grupy to generalnie pop z elementami acid jazzu, funky i hip-hopu, nowocześnie zagrana i zaaranżowana. W kwietniu 2002 roku, jeszcze zanim na sklepowych półkach pojawiła się debiutancka płyta zatytułowana "Fanaberia", zespół został uhonorowany Fryderykiem w kategorii "Nowa twarz roku". Z okazji premiery albumu Paweł Solak, kompozytor wszystkich utworów Blue Cafe, i Tatiana Okupnik, opowiedzieli Konradowi Sikorze, co dla grupy jest najważniejsze, o obawach związanych z występem na festiwalu w Opolu i co myślą o porównaniach z zespołem US3.
Wasza debiutancka płyta "Fanaberia" została nagrana w 2001 roku, a ukazała się dopiero rok później. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na premierę?
PS: Wszystko dzieje się w swoim miejscu i czasie. To wszystko było podparte strategią firmy EMI. Na początku Blue Cafe grało dużo koncertów i nie było zespołem medialnym, który występuje w telewizji. Dopiero po jakimś czasie, dość niedawno, to wszystko się odmieniło i zaczęliśmy się pojawiać w mediach, a kulminacyjny punkt tego wszystkiego nastąpił w Opolu, podczas koncertu premier.
Co sprawiło, że staliście się takim medialnym zespołem?
PS: Przede wszystkim zostaliśmy zaproszeni do wielu programów w TVP, co znacznie podniosło naszą popularność. To wszystko oczywiście nie miałoby najmniejszego sensu i szans powodzenia, gdyby nie nasza muzyka. Ona jest bazą tego wszystkiego. Dzięki wspaniałemu głosowi Tatiany i ogromnemu zaangażowaniu pozostałych muzyków, tworzymy bardzo zgrany zespół. U nas sekcja dęta na przykład nie tworzy tła, ale jest bardzo ważnym elementem naszej muzyki. Wszystkie instrumenty grają równie ważne partie i to jest podstawą całości.
Stworzenie takiego zespołu to ryzykowna sprawa, biorąc pod uwagę, że modna jest teraz muzyka oparta na samplach...
PS: Od początku wierzyłem w sukces Blue Cafe. Wiedziałem, że taka ilość muzyków w grupie daje ogromne możliwości i duże pole do popisu w sensie aranżacji i kompozycji. Moje pomysły zakładają taki właśnie skład i wydaje mi się, że to przynosi oczekiwany efekt, czego potwierdzeniem są koncerty.
Jak pracujecie nad nowymi utworami?
PS: To jest tak, że ja komponuję i następnego dnia przynoszę na próbę utwór. Chłopaki uczą się tego w jeden dzień i później szlifujemy ten numer na koncercie. W sumie mamy już w naszym repertuarze ponad 100 piosenek, więc wystarczy nam jeszcze na rok grania zróżnicowanych koncertów.
Co w takim razie sprawiło, że te a nie inne piosenki trafiły na płytę "Fanaberia"?
PS: Chcieliśmy pokazać fanom możliwości naszego zespołu. Płyta nosi tytuł "Fanaberia", bo miała być taką mieszanką jazzu, funku, hip hopu i muzyki tanecznej. Była to moja strategia i uważam, że chyba dobrze się stało.
Do którego z tych nurtów jest wam najbliżej? Czy możemy się spodziewać, że następny album będzie już bardziej jazzowy lub bardziej taneczny?
PS: Unikamy wszelkiego zaszufladkowania, dlatego zrobimy wszystko, aby następna płyta była nieprzewidywalna. Chcę uniknąć sytuacji, w której ktoś, kto kupił pierwszą płytę, przy drugiej będzie już znudzony tym brzmieniem, bo nie będzie chciał słuchać kolejnego zestawu podobnych piosenek.
Na płycie "Fanaberia" znalazły się piosenki w trzech językach - polskim, angielskim i hiszpańskim. W którym z nich czujesz się najlepiej?
TO: Każdy język ma swoją melodykę. Od razu, kiedy Paweł pisze muzykę, pojawia się pomysł na barwę głosu i dobieramy język. To jest tak, że obcojęzyczne piosenki czasami dają mi więcej możliwości na wyrażenie moich emocji, angielski jest bardzo dobrym językiem do śpiewania. Ważne dla mnie są sylaby. Nie zawsze do końca zwracam uwagę na znaczenie wyrazu, ale bardziej na jego brzmienie. Wystarczy posłuchać sobie zachodnich wokalistek, takich jak Tina Turner czy też Erykah Badu, żeby zobaczyć, iż tam bardzo często pewne frazy się powtarzają, bo bardzo dobrze brzmią. Ich przekaz jest już mniej ważny.
Czy to oznacza, że w Blue Cafe bardziej chodzi o muzykę, zabawę i wibracje, a mniej o moralizatorski przekaz?
TO: Czy ja wiem? Mamy też w repertuarze piosenki, które niosą w sobie jakiś głębszy przekaz. Są też utwory, które można określić jako zabawę słowem. Ciężko więc odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, ale rzeczywiście coś w tym jest.
Zespół Blue Cafe to dość specyficzny przypadek na naszej scenie muzycznej. Otrzymaliście Fryderyka w kategorii "Debiut", nie mając jeszcze wydanej płyty...
TO: Na całe szczęście przy tej nagrodzie były stosowane odpowiednie kryteria, w których liczyła się muzyka. W 2001 roku wydaliśmy dwa single i to było podstawą do nominowania nas. Wydaje mi się, że Akademia zwróciła uwagę na walory muzyczne.
Blue Cafe to zespół koncertowy.
Czy kiedy jesteście w studiu, łatwo jest wam przenieść te wibracje do małego pomieszczenia?
TO: To jest bardzo trudna sprawa. Są takie piosenki, które na koncertach gra się wspaniale, ale w studiu za nic nie można uzyskać tego efektu. Są też takie, które świetnie gra się w studio, a na żywo już jakoś nie brzmią. Wydaje mi się, że potrzeba lat praktyki, żeby zgłębić tajniki pracy w studiu, tak, aby między studiem a salą koncertową nie było tak ogromnej różnicy. Studio to jest sytuacja laboratoryjna. Tam pracuje się nad dźwiękiem, a na koncertach sam dźwięk ustępuje miejsca emocjom. Jestem przekonana, że czegoś już się nauczyliśmy i dlatego kolejna płyta będzie brzmiała odmiennie od tej. Kto wie, może w ogóle zdecydujemy się tylko na wersję koncertową?
Skoro poruszasz wątek kolejnej płyty, to co macie zamiar robić z ogromną ilością piosenek, jakie macie w repertuarze?
TO: Na pewno wszystkich ich nie wydamy. Wciąż piszemy nowe piosenki i nie ma fizycznej możliwości, aby każdy utwór trafił na płytę. Podejrzewam, że będziemy rejestrować tylko te kompozycje, które będą nam najbliższe i najbardziej będą podobać się na koncertach. Kto wie, może kiedyś doczekamy się jakiegoś boxu, albo innego tego typu wydawnictwa. Na razie to jednak tylko przypuszczenia. Jeśli chodzi o naszą nową płytę, to realnym terminem jej wydania jest początek przyszłego roku. Nie chcemy niczego robić na szybko.
Paweł, jakim kryterium kierowałeś się przy dobieraniu muzyków do Blue Cafe?
PS: Jeśli chodzi o Tatianę, to oczywiście zdecydował jej niesamowity głos. W tym składzie gramy w sumie dwa lata. Najłatwiej jest założyć zespół, nieco trudniej wytrzymać presję pracy i czuć cały czas tę samą motywację. Wielu muzyków, którzy grali wcześniej w Blue Cafe, chciało szybkiego sukcesu i szybkich zarobków, nie wytrzymali tej presji. Niestety, droga do sławy jest długa. Teraz mam przy sobie takich muzyków - raz, że zdolnych, a dwa, to świadomych, że wszystko wymaga czasu i odpowiedniego zaangażowania.
W zeszłym roku wystąpiliście obok ATC, Kaji Paschalskiej i Brainstorm na uroczystości organizowanej w Katowicach, przy okazji wręczenia europejskich nagród MTV. Jak czuliście się w takim zestawie wykonawców?
PS: Potrafimy grać w każdych warunkach. Dla nas każdy koncert jest wydarzeniem, powiedziałbym nawet, że misterium. Nie liczy się to, z kim gramy i gdzie gramy. Ważne jest, że w ogóle gramy i chcemy to robić jak najlepiej.
Ale w takiej sytuacji musicie się zmierzyć z publicznością, która oczekuje nieco innej muzyki...
PS: My nie rywalizujemy z innymi zespołami i nigdy nie chcemy nikomu odbierać publiczności. Mam ogromny szacunek dla wszystkich wykonawców, którym udało się zaistnieć, bo wiem, ile to kosztuje pracy, niezależnie od gatunku muzycznego. Uważam, że to dobrze, iż graliśmy w takim zestawie, bo różnorodność poszerza ludziom horyzonty, a to jest chyba najważniejsze.
Tatiana, jeśli chodzi o koncerty, to każdy, kto chociaż raz widział Blue Cafe na żywo, wie, że na scenie dajesz z siebie wszystko. Wspaniale śpiewasz, ale przede wszystkim bardzo żywiołowo poruszasz się na scenie...
TO: Jestem osobą pełną energii i nie potrafiłabym po prostu stać przy mikrofonie. Muzyka tak na mnie działa, dlatego mój śpiew i taniec tworzą jedną całość. To nie jest tak, że ja przygotowuję sobie jakieś układy. Po prostu poruszam się w rytm muzyki. Podobnie jest z chłopakami. Im także jest ciężko ustać w miejscu.
Jak czujecie się przed koncertem w Opolu?
TO: Tak samo, jak przed każdym inny, tyle, że tam na pewno zobaczy nas więcej osób. Nie boję się o naszą muzykę. Zawsze mój niepokój budzą jedynie problemy techniczne, żeby nie okazało się, że coś nagle wysiądzie.
A co jeśli chodzi o aspekty rywalizacji?
TO: Na pewno dla nas najważniejsze jest to, że w ogóle tam się pojawimy i że będziemy mogli zaprezentować się przed tak liczną publicznością. Najważniejsze jest to, aby nie myśleć o tym, czy wygrasz, ale o tym, jak się zaprezentujesz. Jeśli myślisz o wygranej, to lepiej w ogóle tam nie jedź. Dla nas liczy się tylko muzyka.
Jak odnosicie się do opinii mówiących, że Blue Cafe to polska kopia US 3?
TO: Słyszałam już nie takie porównania. Osobiście uważam, że ludzie po prostu potrzebują jakiegoś zaszufladkowania, aby moc czuć się z tą muzyka bezpiecznie. Jeżeli ktoś kojarzy Blue Cafe z US 3, jest to dla nas komplement. Raz, że to bardzo znana kapela, a dwa, gra fajną muzykę. Niektóre nasze kompozycje na pewno przypominają US 3, ale inne już zupełnie od tego stylu odbiegają. Tych porównań będzie jeszcze wiele i na pewno na ten temat jeszcze wiele się nagadamy. Na razie jakoś boleśnie tego nie odczuwamy.
Zadebiutowaliście w czasach, kiedy rynek muzyczny jest już nierozerwalnie związany z Internetem. Czy sami go w jakiś sposób wykorzystujecie do promocji?
TO: Ja osobiście nie mam z Internetem większej styczności. Umiem z niego korzystać, ale nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Wolę obcować z naturą. W zespole jest grupa muzyków, którzy spędzają wiele czasu przy komputerach. Nasza strona jest dopiero w budowie, dlatego Internet zaczniemy na poważnie wykorzystywać dopiero gdy ona ruszy. Sądzę, że powinno się to stać już niedługo. Wiem, że nasze piosenki krążą w Sieci. To rzecz nieunikniona. Nie da się z tym walczyć. Trzeba się z tym po prostu pogodzić.
Wasze plany na najbliższe miesiące?
TO: Przede wszystkim koncerty. Mamy już zaproszenie do Meksyku i do Chicago. Zobaczymy, co tam się wydarzy. Podobno nasza muzyka bardzo się podoba. Poza tym będziemy koncertować w kraju. Sami je sobie organizujemy, dlatego nie mamy oficjalnej trasy. Mimo to kalendarz mamy już prawie wypełniony. Mam nadzieję, że będziemy mogli na tych koncertach spotkać się z jak największą liczbą naszych fanów.
Dziękuję za rozmowę.