Reklama

"Kazik, musisz przystopować"

Chyba każdy pamięta takie przeboje, jak "Już dawno", "Grunt", "Plany", "Suczki", "Aniele" czy "Żeby nie było". Wszystkie te utwory łączy osoba Marcina Piotrowskiego, lepiej znanego jako Libera, członka grupy Ascetoholix. Po dwóch płytach tego zespołu ("A" z 2001 r. oraz "Apogeum" z 2003 r.), przyszedł czas na jego solowy projekt. W marcu 2004 roku ukazała się długo oczekiwana płyta Libera zatytułowana "Bógmacher". Gościnnie udzielają się na niej tacy artyści, jak: Mezo, Owal/Emcedwa, Hans (52 Dębiec), Doniu i Kris (Ascetoholix), Nullo (Trzeci Wymiar), GiM, Marian (Aion) oraz Born. Produkcją muzyczną zajęli się: Doniu, Tabb, Dj Zel, WDK i Reze, natomiast skrecze robił Dj Story (Lords of Faders). Z Liberem rozmawiali MoniqUe i Maju.

Czy łatwo jest pogodzić karierę z życiem osobistym i nauką?

Dopóki grało się tak jak w 2003 roku, jeden, dwa koncerty na tydzień, to dało się wszystko pogodzić, a teraz - gdy gramy trzy, cztery razy w tygodniu - jest naprawdę coraz gorzej. Nie ma czasu iść nawet do szkoły, a jeśli jest na to czas, nie ma czasu się uczyć - gdy przychodzi sesja na studiach, to włosy z głowy wypadają. Jest pod tym względem coraz gorzej.

Czy twoja solówka oznacza dłuższą przerwę w nagrywaniu Ascetoholix?

Moja solówka nie ma żadnego wpływu na produkcje Ascetoholix, cały czas promujemy naszą płytę "Apogeum". Teraz będziemy kręcić trzeci teledysk do singla "Na spidzie", o ile będzie na to czas.

Reklama

Jakich "skarbów" nikt nie jest w stanie ci odebrać?

Nikt nie jest w stanie mi nic odebrać, bo mój ojciec jest myśliwym, mamy 4 dubeltówki w domu i jeden sztucer. A jeśli chodzi o inne skarby, to chodzi o wartości ludzkie typu godność, przyjaźń, miłość i inne takie rzeczy, których nikt nie jest w stanie nam odebrać. O tym jest ten kawałek.

Na twojej płycie jest kilka motywów rockowych. To przypadek czy zamiłowanie do tej muzyki?

Pierwszy nasz koncert, jaki graliśmy, odbył się na festiwalu rockowym, na przeglądzie kapel rockowych w Obornikach. To jest miasteczko, gdzie było pełno tych kapel garażowych i tak się to w tym klimacie odbywało, poza tym mieliśmy szerzej znaną grupę Aion, która wydawała oficjalne płyty i w takim klimacie kilka lat temu żyły Oborniki. Mieliśmy cały czas z tym styczność, poza tym w takich zespołach grali nasi znajomi, jeździliśmy z nimi nieraz na próby itd.

Pewnego razu postanowiłem spróbować pewnego eksperymentu i nagrać z jednym z rockowców kawałek. Był to wokalista zespołu Aion. Oni wydali 4 oficjalne płyty, potem przestali działać. Koleś prowadził sobie sklep muzyczny, ja tam zaglądałem, gadaliśmy o tym kawałku, w końcu pojawił się pomył, pojechałem do niego, zrobiliśmy to i jestem bardzo zadowolony. Zrobiliśmy potem następny, znajoma nagrała taki fajny motyw na pianinie. Okazało się to fajne, efekt był zadowalający, tak więc zrobiliśmy następny numer i myślę, że to jest ciekawa przygoda. Może zagramy kiedyś na Woodstocku.

Czy czujesz się odpowiedzialny za odbiorców i ich myśli po przesłuchaniu płyty?

Czuję się odpowiedzialny za słowa, ale nie udzielam żadnych instrukcji, bo sam się uczę życia cały czas. Nie poczuwam się do niesienia jakiś misji życiowych, instrukcji dla młodzieży, aczkolwiek każde słowo jest jakieś wywarzone i są to moje prywatne przemyślenia i sugestie na tej płycie. Wiadomo, że dzieciaki są podatne na to wszystko. Nie namawiam tam nikogo do złego, raczej do dobrego.

Czy zbierasz już materiał na nową produkcję?

Nie.

Na płycie "Bógmacher" znów znajdują się utwory o kobietach. Jaką rolę odgrywają one w twoim życiu?

Myślę, że w życiu każdego mężczyzny kobiety odgrywają dużą role. Jak sobie pomyślę jadąc pociągiem ileś godzin z koncertu, ile godzin rozmawiamy o kobietach, to okazuje się, że naprawdę dużo. To wszystko ma odbicie na płytach, dlatego na każdej zawsze znajdzie się coś o kobietach. To się dzieje automatycznie, jest to element naszego życia i tyle.

Bóg jest sędzią sprawiedliwym. Ile zawdzięczasz sobie, a ile jemu?

Kwestia mojej wiary to jest ciężki temat. Wierzę w Boga, ale jeśli chodzi o kościół, o całą tę praktykę, to wygląda to u mnie słabo. Bogu zawdzięczam to, że w ogóle istnieję, no i myślę, że nie przez przypadek Bóg tam gdzieś się pojawia i czuwa nade mną. Wierzę w to w głębi serca. Sobie też trochę zawdzięczam, bo w końcu trzeba sobie pomóc w niektórych sprawach, bo Bóg nie zrobi wszystkiego za nas.

Jak wygląda twoje życie po wyjściu ze studia?

W studiu spędzam naprawdę niewiele czasu, bo jeżeli już mam coś do zrobienia, to robię to naprawdę szybko i nie sprawia mi to jakiś trudności, ale chodzi pewnie o to, co robię poza hip hopem? Gram więc w piłkę, dużo staram się jakoś pogrywać - turnieje i te sprawy. Dalej uczę się grać na pianinie, ale nie mam ostatnio na to czasu, zresztą słabo mi idzie. Bawię się jak normalny człowiek, studiuję.

Skąd się wziął tytuł płyty?

Zainspirowali mnie znajomi, którzy bawili się w hazard. Kiedyś i ja się trochę w to bawiłem, obstawiałem jakieś mecze. Tytuł ma związek z drobnymi przygodami z hazardem - zobaczyłem, jak to działa, posłuchałem historii, jakie to jest wciągające i postanowiłem zbudować na tym małą filozofię. Słowo "Bógmacher" to neologizm - połączenie religii z hazardem. Opisuje dwie ścieżki życia: "biegać po marmurze lub spać na gumolicie". Słowa te ilustrują to, że albo żyjemy aktywnie, ale stawiając wszystko na jedną kartę możemy się poślizgnąć na tym marmurze, albo możemy leżeć na gumolicie, spać, żyć biernie nie ryzykować, żyć i przeżyć to życie skromnie. Ja balansuję gdzieś po środku.

Dlaczego zacząłeś promocję płyty akurat od "Skarbów"?

Chciałem zacząć od kawałka "Jedna z dróg", ale jest on na tyle eksperymentalny i nowatorski, że bałem się, czy zostanie przyjęty. "Skarby" też mi się podobają - ten numer jest trochę spokojniejszy i trochę nawiązuje do "Żeby nie było", do takich numerów, które robiłem w klimacie znanym wcześniej. Drugim singlem będzie "Jedna z dróg".

Chciałbyś, aby twoja płyta dotarła do jakieś konkretnej grupy słuchaczy?

W ogóle się tym nie interesuję, nie myślę do kogo to trafi. Ważne, że mi się podoba. A jak już, to głównie do młodych ludzi, chociaż widziałem już dwie babcie na straganie śpiewające "Żeby nie było". Dlatego nic mnie już nie zdziwi, Zresztą radio ma siłę i sprawia, że dociera to do szerszego grona. Robię to tak, żeby mi się podobało, a jeśli spodoba się to innym, to spoko.

Co cię denerwuje we współczesnym rapie?

Życie prywatne niektórych osób, które mówią jedne rzeczy na płytach, a nie przenoszą tego w życie, do praktyki. To mnie denerwuje. Nie mówię rzeczy, których tak naprawdę nie robię. Tede np. imprezuje i o tym rymuje, i to mi się podoba, a nie że ktoś mówi o wielkich wartościach, a żyje kompletnie jak żul.

Jak długo trwała praca nad płytą?

Zawsze myślałem o tej płycie. Jak robiliśmy nasz drugi album to myślałem, że może kiedyś zrobię sobie solówkę. Jak skończyliśmy "Apogeum", to wiedziałem, że coś takiego powstanie naprawdę. Zacząłem zbierać sobie podkłady - trudno zamknąć to w ramach czasowych. Kawałek "Szum" był nawet nagrywany z myślą o "Apogeum", ale się nie zmieścił. Sama produkcja płyty zajęła mi ostatnie pół roku, z tym że wchodziłem do studia raz na dwa tygodnie.

Jest jakiś artysta, z którym szczególnie chciałbyś coś nagrać?

Nie wiem, naprawdę nie wiem. Z polskich artystów to może Kasia Nosowska, bo mi się podoba to, co kiedyś robiła, może w jakimś refrenie, mimo iż nie twierdzę, że jest jakoś szczególnie dobra technicznie. Chodzi o artystę, o to, co kto robi. Kiedyś myślałem o Kaziku, ale robi za dużą rozje*kę. Kazik, musisz trochę przystopować...:)

Jak nawiązałeś współpracę z Tabbem?

Tabb to chłopak, który zaczął najpierw tworzyć z Owalem. Wyprodukował mu cały Rapnastyk, zrobił to zaje**scie, więc automatycznie w tym momencie poznaliśmy go i poprosiłem go o bit na "Apogeum". Wpadł nam bit do "Azylu". To była pierwsza współpraca. Teraz zrobił mi trzy bity na płytę i jestem bardzo zadowolony, współpraca układa się dobrze. Pozdrawiam.

Dziękujemy za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: mus | utwory | Bóg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy