"Działać na wyobraźnię"
Grecja już od dawna kojarzy się nie tylko z mitologią, Demisem Roussosem, Vangelisem i polskimi futbolistami, którzy tam dożywają sportowej emerytury. Grecja to również solidna scena metalowa. Może nie tak wielka jak kiedyś, ale jednak mająca się całkiem nieźle. Rzadko który z liczących się zespołów metalowych pomija Grecję podczas tras koncertowych, a niektóre nagrywają tam albumy koncertowe, jak choćby "Alive In Athens" Iced Earth.
Dynamika rozwoju greckiej sceny metalowej zmalała kilka lat temu. Głównymi ambasadorami ostrego grania rodem z Grecji są dziś Rotting Christ i Septic Flesh.
Ta druga formacja znów dała o sobie znać po kilku latach milczenia. Dla nowego wydawcy, holenderskiej wytwórni Hammerheart Records, Grecy zarejestrowali w słynnym studiu Fredman bardzo dobry album "Summerian Daemons". Trzon zespołu to trzej muzycy: Sotiris, Spiros i Chris. Ponownie słychać na płycie Septic Flesh głos Natalie Rassoulis, która tak pięknie ozdobiła album "Ophidian Wheel", jeden z najwspanialszych w dorobku Greków.
"Summerian Daemons" miał swoją premierę w Polsce na początku lutego 2003 roku dzięki wytwórni Mystic Production. O nowym albumie, kondycji greckiej sceny metalowej, fascynacji muzyką filmową, z Sotirisem Vayenasem rozmawiał Lesław Dutkowski.
To pytanie słyszałeś już pewnie wiele razy i ja też ci je zadam. Minęły ponad trzy lata od wydania albumu "Revolution DNA". Czy taka długa przerwa miała coś wspólnego z wygaśnięciem kontraktu z Holy Records i negocjacjami w sprawie nowej umowy?
Jest dokładnie tak, jak mówisz. To był główny powód tej zwłoki. Najpierw zaczęliśmy rozmowy z wytwórniami z różnych stron świata. Potem do rywalizacji o nas stanęła jeszcze jedna wytwórnia, a potem jeszcze jedna. (śmiech) Prawie rok minął nam na rozmowach z pierwszą z wytwórni. Po tym byliśmy bardzo zmieszani i zagubieni. (śmiech) Ciężko jest podjąć decyzję, gdy masz tyle możliwości wyboru. Poza tym negocjacje były naprawdę trudne.
W końcu doszliśmy do wniosku, że podpiszemy umowę z Hammerheart Records, ponieważ czuliśmy, że ta firma będzie odpowiednio promować zespół. Szczerze im zależało, aby mieć u siebie Septic Flesh, a dotychczasowej współpracy mogę powiedzieć, że był to nasz dobry wybór.
Ponownie do nagrania płyty wybraliście studio Fredman. Czy partie chóru również tam zostały zarejestrowane?
Nie. Partie chóru i partie Natalie zostały nagrane w Grecji, w Praxis Studio. To naprawdę dobre studio, a poza tym dzięki takiej decyzji poważnie ograniczyliśmy wydatki. Zabranie kilkudziesięcioosobowego chóru na nagrania do Szwecji byłoby bardzo kosztowne. Oczywiście wszystko zremiksowaliśmy w Szwecji, tak więc nic nie straciliśmy na brzmieniu, które pozostało wspaniałe.
Moim zdaniem "Sumerian Daemons" to najlepsza płyta Septic Flesh z wokalnego punktu widzenia. Nie masz podobnego wrażenia?
Zgadzam się całkowicie. Jeśli lubisz brutalne wokale, znajdziesz je tutaj. Na "Sumerian Daemons" jest sporo takich ostrych, szalonych fragmentów. Spiros momentami jest niczym bestia i traci całe swoje człowieczeństwo. (śmiech) Zresztą on przykładał do partii wokalnych tak wielką wagę, jak nigdy wcześniej.
Trudno byłoby mi sobie wyobrazić, abyście mogli nagrać jeszcze lepsze i ciekawsze partie wokalne. Planujecie jeszcze jakieś niespodzianki w tym kierunku?
(śmiech) Z wokalami się już chyba nic nie da zrobić, bo spróbowaliśmy absolutnie wszystkiego. (śmiech) Natomiast co do innych niespodzianek, tego jeszcze nikt nie wie, nawet ja. My jesteśmy bardzo spontanicznie pracującym zespołem. Zawsze staramy się próbować dodać coś nowego. Jeżeli coś nam się spodoba z pewnością zastosujemy to w naszej muzyce. Nie należymy do tych, którzy powiedzą, że zrobili już wszystko, a dalej już nic innego być nie może. Będziemy szukać nowych pomysłów i przyglądać im się. Kiedy uznamy, że coś nam pasuje, wykorzystamy to.
Jeśli chodzi o wokale spróbowaliśmy absolutnie wszystkiego. No, może nie udało nam się zaprosić do studia jakiegoś demona, żeby z nami zaśpiewał. (śmiech)
Była mowa o nagrywaniu. Czy w studiu również jesteście tak spontanicznym zespołem? Macie szkielety kompozycji, które z czasem zmieniają się w gotowe utwory, czy może wchodzicie do studia z konkretną wiedzą, co chcecie nagrać?
U nas jest trzech głównych kompozytorów. We wcześniejszych latach było inaczej, ale teraz ja, Spiros i Chris komponujemy całość muzyki. Oni są bardzo dobrymi muzykami i głupio byłoby nie wykorzystywać tego, co może pojawić się w ich umysłach. Na "Sumerian Daemons" możesz usłyszeć, że istnieje pewna równowaga w kompozycjach, które są wspólnym dziełem. Nie byłoby łatwo napisać taki materiał w pojedynkę. Nie jesteśmy robotami i nie potrafimy na zawołanie pisać określonego materiału. Mamy różne inspiracje i każdy z nas dzięki temu dodaje od siebie coś innego. Przykładowo, ja piszę te bardziej melodyjne fragmenty, Chris riffy, a Spiros te teatralne części naszych kompozycji. Końcowy rezultat to nic innego, jak kombinacja takich trzech wizji głównych kompozytorów zespołu.
"Sumerian Daemons" brzmi o wiele ciężej od wszystkiego, co do tej pory wydaliśmy. Chcieliśmy nagrać właśnie coś takiego ciężkiego. Może dlatego, że od dawna nie napisaliśmy żadnego ostrego i szybkiego kawałka i tego nam właśnie brakowało. Gdy powstały pierwsze kawałki na tę płytę, zadziałał jakiś magnes, który zaczął przyciągać ku nam inne elementy. Elementy mocne i ciężkie. W taki sposób narodziła się osobowość tego albumu. Już na najwcześniejszym etapie jego powstawania.
Niedawno rozmawiałem z Davem z Cradle Of Filth i pewnym momencie powiedziałem mu, że ich nowa płyta "Damnation And A Day" w równym stopniu przypomina mi ścieżkę dźwiękową filmu, co typowy album blackmetalowy. Podobne odczucia mam słuchając "Sumerian Daemons". Czy to wynika z tego, że jesteście miłośnikami muzyki filmowej, czy to może wpływ Chrisa, który ma wyższe wykształcenie muzyczne?
Wszyscy jesteśmy wielkimi wielbicielami muzyki filmowej. Zresztą w mniejszym stopniu te inspiracje można było zaobserwować od naszej pierwszej płyty. Oczywiście tam pojawiało się to w takim wczesnym stadium. Dziś, po tych wielu latach doświadczeń, i odkąd Chris uzyskał magisterium z muzyki klasycznej, mamy o wiele większy potencjał i znacznie więcej do zaoferowania. Możemy swobodniej wyrażać swoje teatralne pomysły poprzez muzykę. Chcemy tworzyć coś takiego, co będzie działać na wyobraźnię i pozwoli wizualizować pewne rzeczy. Metal w końcu jest też taką muzyką, która służy do tworzenia atmosfery. Dobrze jest kreować coś, co wywoła jakieś szczególne odczucia u widowni, pobudzi ich wyobraźnię.
Czy z tej wypowiedzi mógłbym wysnuć wniosek, że twoim marzeniem jest napisanie muzyki filmowej?
Prawdopodobnie możesz. (śmiech) Sądzę, że to, co powstaje dla naszego ubocznego projektu Chaostar, mogłoby spokojnie zostać wykorzystane na ścieżce dźwiękowej. To byłby dla nas zaszczyt, gdyby udało się zrobić w tym kierunku.
Bierzesz pod uwagę wszystkie gatunki filmowe, czy na przykład tylko horrory?
Osobiście chciałbym na przykład napisać coś do filmu science-fiction. Filmu, w którym obecny jest strach, coś nieznanego, a na pewno nie do obrazu, który jest jakimś lekkim romansem z happy endem. (śmiech) Podobne emocje my kreujemy poprzez naszą muzykę i pewnie dlatego, taki film najbardziej by nas interesował. Słuchając Septic Flesh też przecież pojawiają się dziwaczne odczucia i na pewno je poczułeś. (śmiech)
Czyli coś takiego jak muzyka do filmu w stylu Davida Lyncha, zainteresowała by was, bo tam nieznanego jest naprawdę sporo?
O tak, z pewnością.
Powiedz mi, jak to było z okładką do "Sumerian Daemons". Zwykle to Spiros był odpowiedzialny za projekty graficzne, a teraz podpisani są bracia Azahoulos. Czy Spiros miał na nią jakiś wpływ?
Oczywiście, że miał. Cała koncepcja była jego, tyle że tym razem mieliśmy bardzo specjalnych pomocników. A tak w ogóle to we wkładce jest błąd, bo oni nazywają się Alahouzos. To są specjaliści od efektów specjalnych w filmach pełnometrażowych. Także w serialach i reklamówkach i tak dalej. Poza wszystkim bracia Alahouzos są miłośnikami krwi, której jest pełno w uwielbianych przez nich horrorach gore. Zresztą tego się możesz chyba domyślić patrząc na to, co zrobili dla nas. (śmiech)
Czy ta dziwaczna maszyneria na zdjęciach również została stworzona przez nich?
Tak, oni przygotowali wszystko. Pomysły jednak wyszły od Spirosa. Były długie rozmowy na temat zawartości tekstowej naszego albumu. Spiros jak wiadomo od zawsze odpowiedzialny jest za wizualizację pomysłów. Tak więc od miał podstawowy pomysł na okładkę, narysował trochę szkiców, a potem udał się z tym wszystkim do braci Alahouzos i powiedział, czego od nich oczekuje. Pokazał im, w jakim kierunku powinni pójść. Oni oczywiście poszli jeszcze krok dalej od tego, czego Spiros po nich oczekiwał. (śmiech) Sądzę, że sporo inspiracji czerpali z filmu "Hellraiser".
To, na czym nam zależało to połączenie elementów z różnych epok. Dlatego widać wiele futurystycznych klimatów, starożytnych symboli, jak na przykład czaszka kozła, zobaczysz nagie ciało, pełzającego po nim robaka. To element strachu, który zawładnie tobą, jeśli nie będziesz w stanie kontrolować pewnych rzeczy.
Chodziło nam o mariaż starego z nowym, bo przecież sama koncepcja wiedzy jest ponadczasowa.
Czy to nagie ciało na okładce należy do profesjonalnej modelki, czy do przyjaciółki jednego z was?
To jest zawodowa modelka. Wiesz, Spiros jest chyba skończonym dziwakiem, skoro lubi zmieniać wizerunek pięknej kobiety w coś, co widzisz na okładce. (śmiech) Sądzę, że jak ona zobaczy, co z niej zrobiliśmy, dostanie świra. (śmiech) Chyba nie spodziewała się, że zmienimy jej twarz aż do tego stopnia.
Chyba jest mało prawdopodobne, aby jeszcze kiedyś przyjęła waszą propozycję?
Też mi się tak wydaje. (śmiech) Dla niej to była prawdziwa męka, bo musiała tak stać naga przez kilka godzin. Bracia Alahouzos malowali na jej ciele te różne dziwne rzeczy, a na to wszystko patrzyło kilku bardzo dziwnie wyglądających gości, czyli my. Zresztą na zdjęciach chyba widać, jak stoimy na baczność. (śmiech)
Dla większości zespołów jednym z największych sukcesów jest wykreowanie swego stylu. Moim zdaniem Septic Flesh już to osiągnął i wasza muzyka jest rozpoznawalna. Czy dla ciebie jest to sukcesem, czy chcesz jeszcze czegoś więcej?
Na pewno nasz styl to nasz największy sukces. Z tego jesteśmy dumni. To jak sądzę jest jakość, do której dąży wielu wykonawców. Nie ma przecież sensu niż bezustanne kopiowanie kogoś innego. Ekspresja poprzez muzykę jest czymś bardzo otwartym. Jeżeli coś tworzysz, na pewno będzie w tym słychać coś, co miało na ciebie wpływ, jako na muzyka. Jednakże muzyk musi próbować stopniowo unikać tego wpływu i stopniowo budować coś swojego. W naszym przypadku, kiedy jakiś skomponowany fragment za bardzo coś przypominał, rezygnowaliśmy z niego. Jeśli kawałek po kawałku tworzysz coś swojego, to w naturalny sposób zaczynasz kreować swój własny styl.
To pewnie dlatego tak miło się słucha nawet tych najwcześniejszych płyt Septic Flesh.
Na pewno dlatego. Chociaż z pewnością różnice są.
Oczywiście, bo mieliście mniejsze budżety, nagrywaliście w różnych studiach, nie było chórów, Natalie przecież też nie śpiewała z wami od początku, no i same kompozycje różniły się pod względem brzmienia i budowy.
Masz całkowitą rację. Potencjał zespołu z pewnością można zauważyć pomimo tego, że pojawiały się wszystkie te czynniki, które wymieniłeś.
Przyznam się szczerze, że nie przestudiowałem dość dokładnie waszych tekstów, ale po ich krótkiej lekturze mogę stwierdzić, że nie odnoszą się one wyłącznie do mitologii sumeryjskiej. Taki "Faust" na przykład ma bardziej ogólną wymowę, niekoniecznie dotyczącą mitologii, i dlatego "Sumerian Daemons" nie jest albumem koncepcyjnym.
Dokładnie tak właśnie jest. Widzę, że całkiem nieźle poszło ci studiowanie tekstów. (śmiech) Rzeczywiście nie ma tutaj konceptu, a że do kopii promocyjnych zwyczajowo nie dołącza się tekstów, to wielu pomyślało, że ma do czynienia z płytą koncepcyjną, a to nie jest prawda. Zresztą sama mitologia sumeryjska to jest bardzo poważne przedsięwzięcie.
Na "Sumerian Daemons" ścierają się bardzo różne koncepcje. Ja odpowiadam za teksty, a ponieważ już kiedyś napisałem historię na potrzeby pierwszej płyty Chaostar, nie czułem potrzeby, aby robić coś takiego ponownie, chociaż byłem bardzo zadowolony z efektu.
Z drugiej strony, w czasie tej długiej przerwy pomiędzy "Revolution DNA" a nową płytą, przez mój umysł przewinęło się wiele myśli i sporo spośród nich tam zamieszkało. Zależało mi na tym, aby im wszystkim bardzo dokładnie się przyjrzeć. Dlatego masz tu taj różne tematy, także mitologiczne. Chciałem jednak również zająć się bardziej osobistymi tematami, które bardziej opierają się na rzeczywistości niż na mitach. Septic Flesh jest zespołem wielowymiarowym i na pewno nie można nas w żaden sposób porównać z Running Wild. (śmiech)
Jeśli chodzi o tytułowy kawałek, to jest on dla mnie szczególnie ważny, bo cywilizacja sumeryjska jest dla mnie niczym świętość. Podobnie zresztą jak grecka i egipska. Dlatego chciałem zrobić swego rodzaju dedykację dla niej. Z tego też powodu płyta właśnie tak się nazywa. Poza tym ponownie miałem okazję zawrzeć na płycie greckie słowo, bo daemon pochodzi z języka greckiego właśnie.
Teraz chciałem zadać ci bardziej ogólne pytanie. Co obecnie się dzieje ze sceną grecką? W poprzednich latach istaniało wiele zespołów. Poza Septic Flesh i Rotting Christ mieliśmy chociażby Nightfall czy Varathron. O was i Rotting Christ wiedzą niemal wszyscy, ale czy jest coś poza wami?
Problemem greckiej sceny jest właśnie to, że tylko kilka zespołów jest znanych poza undergroundem. Jest w niej naprawdę spory potencjał. Można bez problemu wskazać sporo zespołów, które nigdy nie osiągnęły statusu na jaki zasługiwały. Na przykład taki Varathron, który wymieniłeś, jest przecież wspaniałym zespołem, istniejącym od wielu lat.
To oni jeszcze istnieją?
Tak, istnieją. Podobnie sprawa się ma z Necromantią i Narmatharon. Jest na greckiej scenie naprawdę wiele klejnotów. Jednak ktoś musi ich poszukać i odnaleźć je. Nie wszystkie zespoły cieszą się jednakowym uznaniem, pomimo tego, że pochodzą mniej więcej z tego samego okresu.
Domyślam się, że będziecie promować "Sumerian Daemons" na koncertach. Powiedz mi, czy jest szansa, że zagracie chociaż jeden koncert z prawdziwym chórem?
Nie, nie ma na to szans. To zbyt drogie przedsięwzięcie, a poza tym musimy się wszyscy zmieścić na scenie. (śmiech)
Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Polsce.