"Dwa w jednym"
Elektryczne Gitary obchodzą w tym roku 10-lecie swej obecności na polskim rynku muzycznym. Grupa podbiła serca fanów wieloma przebojami, z których „Jestem z miasta” i „Kiler” to najbardziej znane. Do sklepów trafiła właśnie kolejna płyta zespołu zatytułowana „Słodka Maska”. Z tej okazji z Kubą Sienkiewiczem i Aleksandrem Koreckim, członkami Elektrycznych Gitar, rozmawiał Konrad Sikora.
Skąd wziął się tytuł waszego najnowszego albumu „Słodka maska”?
Tytuł jest dość przewrotny. Jak się wychodzi na scenę, to zakłada się maską. Maski czasami bywają słodkie i to jest nasza taka trochę drwina z tego wszystkiego.
A jak powstał teledysk do utworu „Nowa Gwiazda”?
Pomysł tego teledysku powstał w samochodzie. Jechaliśmy sobie na któryś z naszych występów. Coś nagle zaiskrzyło i stwierdziliśmy, że chcemy utrzymać go w konwencji wyborczej. Sama piosenka w delikatny sposób nawiązuje do wyborów prezydenckich. Jest to mało dopowiedziany tekst i dlatego postanowiliśmy, aby to właśnie teledysk go dopowiedział.
Podobno mieliście jakieś problemy z jego emisją?
Nie udało nam się go umieścić w telewizji. Trwa pięć minut i jest - jak stwierdzono - nieco za długi. Kto wie, może komuś przeszkadzał? Jednak forma teledysku uderza głównie w elektorat, a nie kandydatów na urząd prezydenta i dlatego spośród nich nikt nie powinien czuć się urażony.
Jak długo pracowaliście nad nową płytą?
Inną sprawą jest to, jak długo Kuba się do niej przygotowywał, a jak długo reszta zespołu. Jej nagrywanie zaczęliśmy w listopadzie zeszłego roku i zajęło nam to sporo czasu. Ciągle zastanawialiśmy się, co by tu zmienić i ulepszyć. Postanowiliśmy dodać tę koncertową płytę i okazało się, że już jest październik.
Większość piosenek na ten album napisał Kuba. Czy kiedy nagrywacie kolejną płytę, inaczej traktujecie utwory jego autorstwa, a inaczej kompozycje innych osób?
To są zazwyczaj różne koncepcje. Każdy autor, gdy pisze swój utwór, ma jakieś wskazówki i siłą rzeczy musi to wpływać na sposób pracy w studio. Nie da się powiedzieć, że coś jest łatwiejsze. Każdy z nas angażuje się maksymalnie w każdy utwór i robimy wszystko, aby piosenki brzmiały jak najlepiej.
Na wkładce do płyty jest bardzo ciekawe zdjęcie zespołu, na którym ubrani jesteście w eleganckie żółte fraki. Skąd wziął się pomysł takiego przebrania?
To elektryczna elekcja. Nie wiem, skąd wziął się ten pomysł, była to koncepcja zespołowa, ale ja dowiedziałem się o tym na końcu, już na planie teledysku do piosenki „Nowa gwiazda”. Pomalowali nas, ubrali i zrobili nam zdjęcia.
Wasza muzyka staje się coraz bogatsza, czy zauważacie w niej jakieś zmiany?
Nic chyba się nie zmieniło. Te piosenki brzmią tak jak wcześniej. Poszerza się tylko stale instrumentarium i coraz bogatsze stają się aranżacje. Cieszę się, że dodaliśmy tę płytę koncertową, bo tam naprawdę słychać, jaka jest prawda o naszym zespole.
Dlaczego zdecydowaliście się dołączyć ten album koncertowy?
Żeby było dwa w jednym.
Czy kontakt z fanami jest dla was ważny?
Tak, to jest dla nas najważniejsza sprawa. Jeżeli publiczność jest zadowolona, to wtedy wszystko idzie dobrze. O to przecież w tym chodzi.
Macie na swym koncie pięć albumów, a istniejecie na rynku 10 lat. Czy teraz jest wam łatwiej?
Nic nie jest łatwiej. Myślę, że przed każdą płytą odczuwamy to samo. Każdy następny album musi być dobry, najlepszy, jaki da się zrobić. Zespół cały czas musi być na pełnych obrotach. Nie jest tak, że kiedyś było łatwiej, a teraz jest trudniej, czy też na odwrót. Istnieje tak duża konkurencja, że trzeba się mocno uwijać, by się dorobić.
Jak oceniacie w takim razie ten rynek?
Polski rynek muzyczny... (śmiech). Szkoda, że nie rozmawiamy o amerykańskim, bo wtedy byłoby całkiem inaczej. Na naszym rynku istnieje ogromna konkurencja. Duża ilość zespołów nie może w ogóle się w niego wbić. Istnieje koszmarne piractwo. Duże firmy boją się inwestować w młode zespoły. Nie jest najlepiej.
A polskie MTV i VIVA, czy to nie jest dobry krok naprzód?
Pod warunkiem, że naprawdę polscy wykonawcy będą w nich prezentowani. Czas najwyższy, aby to wszystko się ruszyło. Mamy przecież wiele bardzo dobrych zespołów.
Co sądzicie o Internecie?
Powiem to samo, co wszyscy. Jest świetny. Mieszkam w śródmieściu Warszawy i mam ogromny kłopot, aby się połączyć. Niech się rozwija, bo to bardzo pożyteczne narzędzie.
A jak oceniacie problem zwany mp3?
Może to być trochę irytujące. Zespoły, takie jak Metallica, mogą mówić tutaj o jakichś stratach. Nie mam do końca wyrobionego zdania na ten temat. Nie jest to ani dobre, ani złe. Trudno powiedzieć. Dobre jest to, że dzięki temu można mieć jakąś orientację w tym, co jest w ogóle grane w świecie muzyki.
Czy piractwo bardzo was dotyka?
Tak. Bardzo. Można chyba powiedzieć, że nawet 50 procent naszych wydawnictw to piraty. Nie ma na to żadnej rady. Kiedyś próbowaliśmy coś z tym zrobić, ale wszyscy mają to gdzieś. Pewnego dnia chłopaki złapali takiego pirata na targu w jakimś miasteczku. Przyjechała policja, zostały zatrzymane ze trzy osoby. Wyszło jednak na to, że wszyscy są w temacie dobrze zorientowani i policja już od dawna o wszystkim wie i nie ma zamiaru w ogóle nic zrobić. Jest korupcja i tyle, po co się denerwować.
Dziękuję za rozmowę.